2024.04.26

Prognoza walutowa 2024-04-26

Obawy o kondycję USA na wyrost. BoJ bez zaskoczeń. JPY wciąż traci.

Wczorajsze wstępne dane o PKB w I kw. ze Stanów Zjednoczonych wprowadziły sporo zamieszania na rynkach, z którego finalnie niewiele wynikło, przynajmniej jeśli chodzi o notowania podstawowej pary FX. Dolar początkowo zyskał na wartości, gdy rynek przestraszył się wysokiego bazowego odczytu indeksu PCE – preferowanego przez Fed wskaźnika inflacji – by po 2 godzinach się osłabić, gdy zorientowano się, iż niska dynamika PKB może mieć głębsze podłoże, co może dać Fed uzasadnienie dla obniżki stóp proc. Finalnie kurs EURUSD jest obecnie tam, gdzie był przed publikacją. Dziś szczegółowe dane o PCE za marzec poda Departament Pracy.

Amerykańska gospodarka wzrosła w I kw. 2024 r. o 1,6 proc. w ujęciu anualizowanym w porównaniu z 3,4 proc. trzy miesiące wcześniej. To wynik poniżej prognoz na poziomie 2,5 proc. Jak wynika z wstępnych szacunków, był to najniższy wzrost od spadków z pierwszej połowy 2022 r. Spowolnienie zaobserwowano w przypadku najważniejszej składowej, czyli wydatków konsumpcyjnych (2,5 proc. vs 3,3 proc.), głównie za sprawą spadku konsumpcji towarów (-0,4 proc. vs 3 proc.), przy szybszym wzroście wydatków na usługi (4 proc. vs 3,4 proc.). Inwestycje nie-mieszkaniowe również spadły (2,9 proc. vs 3,7 proc.) za sprawą budynków (-0,1 proc. vs 10,9 proc.), natomiast odbiły inwestycje w ruchomości (2,1 proc. vs -1,1 proc.). Wydatki rządowe rosły wyraźnie wolniej niż w IV kw. (1,2 proc. w porównaniu z 4,6 proc.). Eksport obniżył dynamikę (0,9 proc. w porównaniu z 5,1 proc.), podczas gdy import wzrósł silnie 7,2 proc. (w porównaniu z 2,2 proc.) i to te kategorie w największym stopniu zaważyły na wyniku ogółem. Bazowy indeks cen PCE wzrósł w I kw. do 3,7 proc. z 2,0 proc. w IV kw.

Z uwagi na spadek dynamiki wzrostu PKB, a jednocześnie przyspieszenie procesów cenowych, po danych pojawiły się głowy o stagflacyjnych tendencjach w największej gospodarce świata. To jednak oceny na wyrost. Silny wzrost importu i wzrost indeksów PCE świadczą raczej o sile popytu amerykańskiego konsumenta, a nie jego osłabieniu. Niższa dynamika konsumpcji mogła wynikać z przeszacowania projekcji przez ekonomistów. Pozostałe składowe PKB są stabilne, nie wykazały w I kw. niepokojących symptomów. Stąd duże wahania na rynkach po danych, finalnie bez wykształcenia jednoznacznej tendencji.

Bank Japonii pozostawił na kwietniowym posiedzeniu podstawową stopę procentową na niezmienionym poziomie od 0-0,1 proc., zgodnie z oczekiwaniami. Miesiąc wcześniej dokonał pierwszej podwyżki stóp od 2007 r., czym zakończył 8-letni okres ujemnych stóp. Bank centralny zapowiedział także, że będzie kontynuował skup obligacji, jednak wycofał się ze sformułowań dotyczących zakupu papierów za tą samą kwotę co poprzednio, podwyższył swoje prognozy inflacji i stwierdził, że gospodarka prawdopodobnie będzie nadal rosła w zdrowym tempie.

Komunikat BoJ nie uspokoił inwestorów, który dalej w zawrotnym tempie pozbywają się jena. Waluta Japonii osłabiła się do 156 jednostek za dolara, osiągając ten poziom po raz pierwszy od maja 1990 r. Gracze zareagowali także na dane pokazujące, że stopa inflacji bazowej w Tokio spadła w kwietniu do najniższego od dwóch lat poziomu 1,6 proc. r/r. Spodziewano się wyniku 2,2 proc. Jen stracił w tym roku już 10 proc. w stosunku do dolara. Uwaga skupia się teraz na konferencji prasowej gubernatora BOJ K. Uedy, która rozpoczęła się o 7.30 polskiego czasu. Obawy przed interwencją Tokio mającą na celu wzmocnienie jena pozostają wysokie, biorąc pod uwagę spadek jena do najniższych poziomów od wielu dekad w stosunku do odradzającego się dolara. Japoński minister finansów S. Suzuki powiedział w piątek, że kraj jest zaniepokojony negatywnymi skutkami słabego jena, co pogłębiło falę agresywnych ataków ze strony władz w ostatnich tygodniach, choć z niewielkim skutkiem.

Na szerszym rynku inwestorzy analizowali implikacje czwartkowych danych, co nieco wzmocniło oczekiwania, że ​​Rezerwa Federalna nie obniży stóp proc. przed wrześniem. Rentowności amerykańskich obligacji wzrosły do najwyższych poziomów od 5 miesięcy (10-latki >4,7 proc.).

PLN: Po dość wahliwej sesji złoty ostatecznie zyskał na wartości, niwelując straty z środy. Jest stabilny na początku handlu w piątek. Spodziewam się kontynuacji spadkowej tendencji naszej waluty w kolejnych dniach. Główne pary zrealizowały prognozy minimalnych wzrostów stawiane na II kw. Wyprzedaż złotego na kilka dni została wstrzymana z uwagi na uspokojenie na Bliskim Wschodzie. Jednak sytuacja pozostaje niepewna. Widzimy spore ryzyko nawrotu gorszej postawy PLN ze względu na czynniki stricte ekonomiczne. Za tydzień posiedzenie Fed, na którym spodziewać się należy zaostrzenia retoryki w kierunku dłuższego utrzymywania bieżących stóp proc., co może ponownie popsuć nastroje globalne.

Indeks PLN do EUR, USD, CHF, GBP z równym udziałem (im wyżej, tym złoty mocniejszy) wrócił do cen sprzed 2 tyg. Wcześniej spadł na 3-miesięczne minima. Indeks złożony z szerszego zbioru walut, który w ubiegłym tygodniu wyrównał tegoroczne dołki, jest w rejonie maksimów tego tygodnia. Wyższe ceny z poprzednich dni rekomendowaliśmy wykorzystać do pozbycia się większości nagromadzonych nadwyżek eksporterów oraz wykonać krótkie zabezpieczenia w podmiotach, gdzie ich już nie było.

Założeniem w perspektywie III kw. jest, że kursy EURPLN i GBPPLN domkną „luki bessy” powstałe na sesji 16 października 2023 r., zaś pozostałe pary (tam, gdzie te przestrzenie na wykresach zostały domknięte już wcześniej) osiągną analogiczne poziomy. Stąd z większymi i dłuższymi zabezpieczeniami na razie radzimy poczekać, obserwując rozwój sytuacji na rynku.

Pojawiające się sygnały globalnej zmiany wektorów na rynkach (spadki na Wall Street), tj. trwalszego pogorszenia nastrojów od kilku dni nie nasilają się. Napięcie na linii Tel Awiw-Teheran osłabło i nie zanosi się na eskalację. Doszedł jednak lokalny czynnik w postaci słabej aukcji polskiego długu. Większy pesymizm globalnie może ponownie dać o sobie znać, gdy na najbliższym posiedzeniu 1 maja Fed zaostrzy retorykę polityki pieniężnej (stopy dłużej na obecnym poziomie). Cały czas utrzymuje się spore prawdopodobieństwo rozwinięcia się trwalszej, mocniejszej tendencji osłabienia złotego. Na razie miała miejsce pierwsza fala spadków PLN, a za nią – zwykle najsilniejsza – faza korekty. Teraz powinna rozwinąć się druga fala deprecjacji. Dalsze sygnały rynek wysyłać będzie na przestrzeni kolejnych sesji tego i przyszłego tygodnia.

Pomimo podobieństw, wciąż nie traktuję obecnego zachowania złotego jak tego z września, gdy spadki były dynamiczne, ale krótkotrwałe. Tamta wyprzedaż była powodowana stricte lokalnym czynnikiem (nieoczekiwane, mocne ciecie stóp RPP), natomiast obecny ruch wydaje się mieć głębsze podłoże (dłużej wyższe stopy proc. w USA). Potencjalnie może przekształcić się w szerszą, globalną tendencję. Stąd ostrożne podejście, jeśli chodzi o zabezpieczenia eksportu. Co do importu, tak jak wskazywałem przez ostatnie 2 miesiące, ze względu na ograniczone możliwości spadków kursów w dalszej części roku, zasadnym było pozostawić sporą część zakupów walut zabezpieczoną po niskich kursach z I kw./pocz. kwietnia, co też rekomendowaliśmy klientom.

EURPLN: Wczoraj kurs najpierw systematycznie spadał z okolic 4,3350 do 4,3120, by po danych z USA dynamicznie wzrosnąć 2 gr, a następnie ponownie spaść w pobliże 4,31. O 8.10 w piątek notowania znów lekko rosną do 4,3170 wobec 4,3080 wczoraj o tej porze. Lokalny opór utworzył się przy 4,3350. Wsparcie to obszar 4,3050-4,3100. Z punktu widzenia oczekiwań kontynuacji wzrostów koniecznej jest, że rynek względnie szybko ponownie przebił się powyżej ceny 4,3250/300 i potwierdził to złamaniem 4,3350. Jeśli dziś ponownie pojawi się więcej chętnych do sprzedaży euro, niż kupujących w tym rejonie, kurs znów zapewne skieruje się w rejon 4,30. Nie jest to naszym bazowym scenariuszem. Założeniem jest, że w perspektywie najbliższych dni rynek ponownie skieruje się do ceny 4,37.

Celem na II kw. jest natomiast osiągnięcie tegorocznych szczytów z zakresu 4,38-4,41. W obecnym układzie rynku i zamieszaniu, jakie ma miejsce globalnie w związku ze zmianą oczekiwań dot. polityki pieniężnej w USA, opcja kontynuacji wzrostów kursu po korekcie wydaje się najbardziej realna. Rozkład niepewności już wcześniej, przed wzrostem napięcia na Bliskim Wschodzie, przesunął się w kierunku słabości złotego w średnim terminie. Rynek jest i pozostanie obarczony dużą dozą niepewności i w ogromnym stopniu podatny na napływ nowych informacji.

Mocniejszy dolar i wyższe rynkowe stopy proc. w USA, a także wzrost cen ropy naftowej (zwiększa presję inflacyjną) przybliżają perspektywę zakończenia cyklu aprecjacji złotego 2022-2024 i powrotu do długofalowego, widocznego od początku ubiegłej dekady, trendu „pełzającej deprecjacji”. Niemniej, ze względu na długi okres wstrzymywania się z transakcjami po stronie eksporterów oraz rekomendacje kumulowania środków bieżących w walucie, okolice ceny 4,35 trzeba będzie dalej wykorzystywać do sprzedaży kolejnych porcji (nawet do całości) nagromadzonych nadwyżek w euro eksporterów. Warto również dokonać krótkich (1-2 miesiące ekspozycji) zabezpieczeń przyszłych wpływów na wypadek dłuższego ustabilizowania się sytuacji, bez odwrócenia trendów globalnych.

USDPLN: Dolar-złoty jest 2,5 gr niżej niż wczoraj o tej porze (4,0230). Zamknięcie tygodnia poniżej 4,05 jest sygnałem, że kolejne dni to nie będą wzrosty w kierunku 4,10, a stabilizacja między 4,00 a 4,05. W rejonie 4,10 rekomendowaliśmy w ubiegłym tygodniu pozbycie się co najmniej połowy skumulowanych, nagromadzonych w dużej ilości nadwyżek w USD. Doczekaliśmy się lepszych cen do sprzedaży, z czego należało skorzystać. Kurs wybił się górą z pasma 5-miesięcznej konsolidacji (3,89-4,06). Ostatnie dni pokazują jednak, że niekoniecznie trwale. Niemniej, przy globalnej zmianie nastrojów (teraz czy dopiero po wyborach w USA) realnym stanie się wzrost ponownie powyżej 4,10, a szerzej nawet o pełny zakres konsolidacji, co dawałoby ceny z zakresu 4,25.

CHFPLN: Znów spadki na parze frank-złoty. O 8.20 w piątek kurs jest przy 4,4050 wobec 4,4195 wczoraj o tej porze. Rynek zniwelował połowę wzrostów zainicjowanych 9 kwietnia. Ubiegłotygodniową zwyżkę powyżej 4,50 wykorzystaliśmy do pozbycia się nadwyżek (nielicznych) eksporterów w tej walucie. Osiągnięcie 4,50 już w połowie kwietnia było sporym (pozytywnym) zaskoczeniem. Przybliżyło to, z jednej strony, zakończenie fazy globalnej słabości szwajcarskiej waluty wraz z nasileniem się napięć geopolitycznych oraz zbliżaniem się do obniżki stóp EBC, a z drugiej brak podstaw do dalszej, trwałej aprecjacji złotego.

Pomimo korekty wzrostów, rynek w średnim terminie wciąż wygląda korzystniej dla byków, niż dla niedźwiedzi. W krótkim horyzoncie (kilka-kilkanaście dni) możliwa jest konsolidacja kursu w paśmie 4,40-4,50. Bieżące ceny wykorzystujemy do zakupów. Trwała zwyżka powyżej 4,49/4,50 (na razie jej nie ma) dałby impuls do kontynuacji wzrostów w kierunku 4,60-4,70 latem albo jesienią.

GBPPLN: Kurs częściowo zniósł wczorajsze wzrosty. O 8.20 w piątek rynek jest przy 5,0280 wobec 5,0410 wczoraj o tej porze. Wcześniej test równej ceny 5,00 zakończył się sukcesem dla byków. Przed tygodniem kurs zawrócił ze ścieżki wzrostów niewiele ponad grosz poniżej linii górnego ograniczenia 4-miesięcznej konsolidacji 4,96-5,13. Większość nadwyżek funtów wyprzedawaliśmy w paśmie 5,08-5,10. Częściowe zabezpieczenia eksporterów rekomendować będziemy, gdy kurs osiągnie rejon 5,13/14 (ten kwartał). W najbliższych dniach kierować się powinien z powrotem do 5,10. W horyzoncie III kw. oczekiwanym poziomem jest zwyżka do 5,21 (luka bessy).

EURUSD: Od wczoraj kurs przesunął się do cen powyżej poziomu 1,07. Trwała zwyżka ponad tę cenę zachwieje scenariuszem, że dolar na dłużej utrzyma niedawne zyski. Na razie jednak scenariusz mocniejszego dolara i ruchu do 1,05 pozostanie opcją nr 1 na kolejne tygodnie. O 8.25 w piątek notowania są przy 1,0730 wobec 1,0720 wczoraj o tej porze. W szerszym horyzoncie (II-III kw.) podtrzymuję ocenę, że nie należy oczekiwać trwałych ruchów wzrostowych na tej parze. Zarówno czynniki fundamentalne, jak i techniczne na razie wciąż przemawiają za kontynuacją mocnego dolara i nie wskazują na wzmożoną aprecjację euro. W centrum uwagi dziś bazowy PCE z USA za marzec.