2024.04.08

Prognoza walutowa 2024-04-08

Mocny rynek pracy w USA. Glapiński nie widzi szans na obniżki stóp.

W marcu w amerykańskiej gospodarce powstało 303 tys. miejsc pracy, najwięcej od dziesięciu miesięcy, w porównaniu ze skorygowanymi w dół 270 tys. w lutym i prognozami na poziomie 200 tys. Dane za styczeń również zostały zrewidowane w górę – zatrudnienie w dwóch poprzednich miesiącach było łącznie wyższe o 22 tys. niż wcześniej raportowano. Wzrost zatrudnienia pozostaje wysoki w porównaniu ze średnimi historycznymi i w dalszym ciągu przekracza 70–100 tys. miesięcznie koniecznych, aby nadążyć za rosnącą populacją w wieku produkcyjnym.

Stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych spadła w marcu do 3,8 proc. z najwyższego od dwóch lat poziomu 3,9 proc. w poprzednim miesiącu i przewidywaniach zakładających brak zmian. Liczba bezrobotnych spadła o 29 tys. do 6,4 mln, natomiast poziom zatrudnienia znacznie wzrósł, o 498 tys. i osiągnął 161,5 mln. Bacznie obserwowany współczynnik aktywności zawodowej (participation rate) wzrósł do 62,7 proc. z niemal rocznego minimum 62,5 proc. w poprzednich okresach, a wskaźnik zatrudnienia do liczby ludności wzrósł do 60,3 proc. z 60,1 proc. Średnie godzinowe zarobki wzrosły o 4,1 proc. r/r, po wzroście o 4,3 proc. w marcu i zgodnym z szacunkami rynkowymi. Pomimo niedawnych działań zaostrzających politykę Rezerwy Federalnej rynek pracy pozostaje silny.

Dane początkowo wsparły notowania dolara, który wrócił w relacji do euro poniżej poziomu 1,08. Z czasem jednak amerykańska waluta oddawała te zyski, a dzień nie zakończył się ani zwycięstwem byków, ani niedźwiedzi, przynajmniej na tej parze. Trwale i silnie wzrosły natomiast rentowności obligacji skarbowych. Dochodowość 10-latek jest już wyższa niż 4,40 proc., co oznacza najwyższy poziom od listopada. Podobnie zachowują się 2-latki, które zbliżają się do poziomu 4,80 proc. Rynek w coraz mniejszym stopniu obstawia, że w czerwcu dojdzie do obniżki stóp proc. Fed w czerwcu (obecnie już niecałe 50 proc. szans wobec ok. 60 proc. w ubiegłym tygodniu), podobnie jak skali cięć w całym 2024 r. (także 50 proc. prawdopodobieństwa 3 obniżek do grudnia).

Prezes NBP A. Glapiński stwierdził na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, na którym pozostawiono stopy bez zmian, że obecnie nie ma mowy o obniżkach. Glapiński chwalił się postępami w przywracaniu inflacji do celu (w marcu wyniosła 1,9 proc. r/r), co jego zdaniem jest efektem właściwie prowadzonej polityki pieniężnej. Odnosząc się do zarzutów, które stały się podstawą przegłosowania wniosku o Trybunał Stanu powiedział, że „gdybyśmy nie skupowali obligacji, to mielibyśmy PKB o 10 proc. niższy niż obecnie. Oczywiście celem NBP nie jest dbałość o PKB. Ale my musimy współpracować z rządem (każdym rządem). Polityka fiskalna i monetarna muszą ze sobą współgrać”. „Dzięki temu, że zachowaliśmy własną walutę, utrzymaliśmy stabilność makroekonomiczną i niskie bezrobocie. To jest osiągnięcie na skalę światową”, podkreślił. Własna waluta jest takim buforem, która oddziela nas od kryzysu. Jak wydarza się jakiś kryzys, to waluta przyjmuje pierwsze uderzenie. Waluta się wtedy osłabia, mówił prezes NBP.

Spodziewamy się, że w kolejnych kwartałach inflacja najpewniej wzrośnie, choć skala tego wzrostu obarczona jest ogromną niepewnością. W przypadku pełnego zniesienia tarcz – co jest nieprawdopodobne – wskaźnik inflacji by się przesunął w górę o jakieś 4 pkt proc., do ok 7,5 proc. Gdyby utrzymać stan dzisiejszy, to mielibyśmy na koniec roku 3,9 proc. – przedstawił prognozę NBP prezes. „My się znajdziemy gdzieś pomiędzy tymi wartościami”, dodał szef banku centralnego. W każdym wypadku inflacja wzrośnie i znajdzie się powyżej dopuszczalnego zakresu odchyleń od celu. I dlatego Rada Polityki Pieniężnej nie obniżyła stóp. W dyskusji w ogóle nie pojawia się temat ich obniżenia. Także realne wynagrodzenia bardzo silnie rosną, co powoduje niepokój co do perspektyw inflacji. Mamy bardzo duży wzrost płac w przedsiębiorstwach. Podbijanie presji popytowo-inflacyjnej będzie bardzo silne. Mamy nowe świadczenia socjalne. Gdy dodać do tego czynniki geopolityczne – co oznacza groźbę związana wojną – kształtowanie się cen surowców, to będzie presja inflacyjna większa. To wszystko powoduje, że o obniżce stóp proc. nie było wczoraj mowy, wyjaśniał prof. Glapiński.

Realne stopy procentowe są teraz mocno dodatnie. To działa jak hamulec na kredyt. Presja kosztowa jest niska. W kierunku niskiej inflacji korzystnie oddziałuje też kurs złotego, obniżając dynamikę cen importu. Mocno spadły też oczekiwania inflacyjne. To jest samospełniająca się przepowiednia. Ale nie ma mowy o obniżaniu stóp. Nikt nie jest upoważniony do oceniania sądownie lub politycznie polityki pieniężnej. Niezależność banku centralnego to niezależność wobec rządu, ale także wobec parlamentu. Sejm nie ma prawa wywierać presji na NBP. To byłoby w duchu Ameryki Łacińskiej czy Turcji. Politycy sobie roszczą pretensje, aby oceniać politykę pieniężną i karać za jej prowadzenie, nie mając o tym żadnej wiedzy. Prowadzimy bardzo restrykcyjną politykę pieniężną. Jest chyba najbardziej restrykcyjna w Europie. I tak się złożyło, że w tym samym czasie rząd prowadzi bardzo luźną politykę fiskalną. Będziemy współpracować z rządem i reagować w razie potrzeby. Nie chcę mówić, kiedy będzie możliwa obniżka stóp. Dostosowujemy się do danych z gospodarki. W żadnej mierze nie jestem jakimś tak jastrzębiem czy gołębiem, konkludował Glapiński.

PLN: W reakcji na wypowiedzi prezes NBP na konferencji prasowej złoty nie zareagował. Podobnie spokojnie zachowywał się po danych z amerykańskiego rynku pracy. Zakończył tydzień mocniejszy niż w czwartek wieczorem, choć na nieco słabszym poziomie niż był w szczycie wyceny na tamtej sesji. Indeks do 4 głównych walut pozostaje w rejonie najwyższych wartości z lutego 2022 r., przed inwazją Rosji na Ukrainę.  Podobnie zachował się indeks złożony z szerszego zbioru walut, który jest obecnie tylko nieznacznie niżej niż w połowie marca, gdy osiągał 2,5-roczne maksima.

Złoty na razie nie wykazuje żadnych oznak słabości. Nie widać też jak na razie oznak wchodzenia w nową falę aprecjacji. Polska waluta jest silna, ale nie pojawiają się nowi chętni do jej skupowania, którzy w znaczący sposób przewyższaliby sprzedających. Cały czas jako najbardziej prawdopodobny scenariusz przyjmujemy opcję silniejszej korekty siły PLN w nadchodzących tygodniach. Na razie jednak wciąż brakuje impulsu, który wywołałby silniejsze zmiany w notowaniach; zmienił postrzeganie sytuacji, wybijając kurs z równowagi, w której rynek jest od jesieni. Nasza waluta korzysta z ważnej ochrony w postaci wysokich stóp proc., co w środowisku wchodzenia w cykle łagodzenia polityki pieniężnej w otoczeniu polskiej gospodarki nabiera znaczenia. Perspektywa stabilnych stóp w Polsce rysuje się już jednak od ubiegłego roku, tak jak i obniżek w krajach ościennych. Zmienna ta powinna być już w dużej mierze uwzględniona w cenie złotego.

W ramach obowiązującego od listopada trendu bocznego nasza waluta powinna kierować się w kwietniu na słabszą stronę. Spodziewam się co najmniej kilku, a może nawet kilkunastogroszowego odbicia na wszystkich parach, w tym na EURPLN.

EURPLN: O 8.05 w poniedziałek kurs jest przy 4,2810 wobec 4,2925 w piątek o tej porze. Rynek utrzymuje się poniżej 4,30 i na razie nie daje nawet rady wrócić choćby do wąskiej konsolidacji z końca marca (4,30-4,32), nie mówiąc już o poważniejszym podrożeniu walut. Ostatnie ruchy to jednak bardziej efekt przełożenia zmian z rynku bazowego, niż nowy impuls wzmacniający złotego. Trwa męcząca konsolidacja, jednak wcześniej czy później zobaczymy bardzo silne ruchy kursów, w tym także na zasadniczo uśpionym obecnie rynku EURPLN. Nie widać, by złoty miał potencjał do wejścia w nową, dłuższą falę aprecjacji. Główne założenia na najbliższą przyszłość pozostawiam bez zmian.

Do połowy kwietnia rynek powinien skierować się w rejon marcowych szczytów (4,3275) i spróbować przebić się powyżej tej bariery. Wybicie ponad 4,33 wygenerowałoby sygnał zwyżki kursu co najmniej do 4,35, a potencjalnie także 4,37/39. W rejonie cen 4,34-4,35, zgodnie z wcześniejszymi założeniami, będziemy rekomendować dokonanie najpilniejszych sprzedaży z nadwyżek eksporterów, jak również krótkoterminowych zabezpieczeń. W przypadku dłuższego przebywania w rejonie 4,34/35 będzie można poczekać na dalszy rozwój wydarzeń na rynku w nadziei na pojawienie się cen kilka groszy wyższych. Nadal nie zakładamy spadku poniżej strefy ostatnich minimów (4,28/27). Gdyby tak się stało nie należy podejmować pochopnych ruchów, może to być pułapka. Niska inflacja i wysokie realne stopy proc. to bardzo niekorzystne uwarunkowania dla budżetu, który notuje niższe wpływy przy wysokich wydatkach na obsługę zadłużenia. To w dalszej części roku zacznie być widoczne w wycenie złotego. Liczymy też niezmiennie również na impuls zmieniający globalny obraz rynków.

Trwanie w dotychczasowych trendach, bez zmiany dominujących nastrojów globalnych oznaczać będzie kontynuację stabilizacji złotego; zmniejszenie szans na jego osłabienie, z ryzykiem niewielkiego wzmocnienia w kolejnych 2-3 miesiącach. Bez zwrotu w nastawieniu i sentymencie na świecie korekcyjne odbicia kursu EURPLN będą nadal, jak dotąd, rachityczne. By zmienność wzrosła światowe rynki finansowe muszą nabrać nowego wymiaru. Historyczne decyzje jak ta BoJ o podwyżce stóp, ale i cięcie w Szwajcarii, a nawet nadejście astronomicznej wiosny czy początek kwartału zwiększają szanse na nowe rozdanie na globalnych rynkach. Niezmiennie na to liczę. Mocniejszy dolar i wyższe rynkowe stopy proc. w USA także do pewnego stopnia przybliżają taką perspektywę (toksyczna mieszanka dla rynków wschodzących).

USDPLN: Wciąż nie ma impulsu, który dałby głębszy oddech dolarowym eksporterom. W środę notowania wybiły się z krótkoterminowego kanału wzrostowego, w piątek lekko osunęły się w dół. Globalnie pozycja dolara w ubiegłym tygodniu pogorszyła się, pomimo mocnych danych z rynku pracy i jastrzębich wypowiedzi przedstawicieli Fed. Złoty pozostaje mocny. Znów trzeba uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na lepsze ceny do sprzedaży nagromadzonych nadwyżek.

O 8.15 w poniedziałek kurs jest przy 3,9540 wobec 3,9620 w piątek o tej porze. Nadal jednoznacznie zakładamy, że ostatni bastion, czyli linia ubiegłorocznych dołków z rejonu 3,90/89 zostanie obroniona i rynek w tym roku nie spadnie niżej. Główny scenariusz na kolejne dni to utrzymanie kursu powyżej 3,95 oraz odbicie w kierunku 4,00, a z czasem także wyżej. Celem, do którego kurs będzie w założeniach dążyć w perspektywie tego miesiąca jest 4,06 (ceny do pozbycia się nadwyżek w USD). W horyzoncie całego II kw. USDPLN powinien znaleźć się w rejonie 4,13.

CHFPLN: Stabilizacji na niskich poziomach ciąg dalszy. Kurs znalazł tymczasowy punkt równowagi przy 4,38. Frank pozostaje najtańszy od 20 miesięcy. Ostatni raz ceny z okolic 4,37 (jak obecnie) pojawiły się na krótko w czerwcu 2022 r. Obniżka stóp SNB i perspektywa kolejnej w czerwcu, a także działania banku nakierowane na osłabienie waluty wyraźnie szkodzą CHF. Kurs spadł pod kolejną równą barierę 4,40. Jest przy 4,3725 wobec 4,3860 w piatek o tej porze. Obraz rynku niezmiennie prezentuje się korzystniej dla niedźwiedzi, niż dla byków. Choć nie będzie to łatwe, oczekiwanym scenariuszem na kwiecień jest jednak niezmiennie powrót powyżej strefy oporu 4,45/47. Następnie trzeba będzie pokonać psychologiczny poziom 4,50, co dałoby impuls do kontynuacji wzrostów w kierunku 4,58.

Średnioterminowo frank powinien zyskać na wartości wraz z dołączaniem kolejnych banków centralnych do grona łagodzących politykę pieniężną. Poważniejszy wzrost notowań względem złotego nastąpi natomiast zapewne dopiero wraz z globalną zmianą obrazu rynków; zmniejszeniem apetytu na ryzyko. Nastąpi to być może zaraz wraz z nadejściem II kw., a może dopiero w 2 poł. roku. Trwanie w dotychczasowych trendach będzie sprzyjać polskiej walucie.

GBPPLN: Kurs zakończył tydzień poniżej bariery 5,00. O 8.20 w poniedziałek oscyluje przy 4,9920 wobec 5,0000 w piątek rano. Od 4 miesięcy rynek porusza się w zakresie 4,96-5,13 (konsolidacja). W ostatnim czasie kurs nie daje rady przebić się powyżej szczytów marca (5,06). Poziom 5,00 ma jedynie psychologiczne znaczenie; niewielkie dla ogólnego obrazu rynku czy składanych, dużych zleceń. Pomimo osunięcia się ceny w ostatnich 2-3 tyg., nadal zakładam mocniejsze wzrosty ponad cenę 5,06 w kwietniu. Zakupy zabezpieczające importerów mamy wykonane. Bieżące ceny są ciągle dobre do przeprowadzenia takich transakcji na dłuższy termin. W II kw. powinna zarysować się silniejsza tendencja wzrostowa kursu.

EURUSD: W czwartek wahnięcie w górę do 1,0875, w piątek w dół poniżej 1,08, ale ostatecznie znajdujemy się w miejscu, gdzie rynek był przed danymi z rynku pracy i jastrzębimi wypowiedziami członków Fed. Jutro super ważne dane o inflacji CPI z USA. Jeśli ponownie zaskoczą in plus (tego się spodziewam), dolar się wzmocni.

Krótkoterminowe wahania na tej parze są wciąż duże. Niemniej, patrząc z perspektywy kilkunastu tygodni, a nawet miesięcy cały czas nie wykształca się jednoznaczny trend. Z tego też, m.in., wynika stabilność złotego.

O 8.25 w poniedziałek kurs jest przy 1,0830, niemal dokładnie tam, gdzie w piątek o tej porze. Podtrzymuję wcześniejszą ocenę, że kwotowania EURUSD powyżej 1,09, nawet jeśli ponownie miałyby się pojawić w II kw., nie będą utrzymywać się długo. Wydźwięk marcowej świecy na wykresie („spadająca gwiazda”) jest korzystny dla waluty USA. Sam początek kwietnia był także na korzyść „zielonego”, który pogłębił zyski (kurs spadł na 7-tyg. minima). Ruch do 1,0650 to niezmiennie oczekiwany kierunek zmian na najbliższe 4-6 tygodni.

Nadal uważam, że nie należy oczekiwać trwałych ruchów wzrostowych na tej parze. Z perspektywy średniookresowej dane makroekonomiczne powinny podtrzymywać przewagę dolara względem euro i innych walut koszyka G10. Zarówno czynniki fundamentalne, jak i techniczne przemawiają za kontynuacją mocnego dolara i trwałych spadków kursu do przedziału 1,05-1,07 w horyzoncie II kw.