2024.03.11

Prognoza 2024-03-11

Rynki w dotychczasowych trendach. Oznaki przesilenia na Nasdaq?

Dane z amerykańskiego rynku pracy, które opublikowane zostały w piątek, choć ważne, bo pokazujące na bieżąco sytuację w największej gospodarce świata, tym razem nie wywołały większego zamieszania na rynkach. Okazały się sumarycznie zbliżone do prognoz, biorąc pod uwagę wyższy wynik za luty, ale istotnie mniejszy za dwa poprzednie miesiące (po rewizji danych). Dolar nieco się rozchwiał po publikacji, ale ostatecznie w relacji do euro nie uległ większym zmianom. Giełdy spadły, obligacje skarbowe potaniały, a złoty pozostał mocny. Nieco spadły ceny ropy naftowej, zaś do bariery 70 tys. dolarów za jednostkę dotarł bitcoin.

W lutym 2024 r. w gospodarce USA utworzono 275 tys. nowych miejsc pracy z wyłączeniem rolnictwa, przekraczając prognozy na poziomie 200 tys. Dane za styczeń zrewidowano w dół do 229 tys. z 353 tys. podawanych wstępnie. Odczyt grudniowy również został zrewidowany w dół o 43 tys. do 290 tys. Po rewizjach ze stycznia i grudnia łącznie zatrudnienie jest więc o 167 tys. niższe niż wcześniej raportowano. Przy tych korektach wyższy od prognoz wyniku za luty nie mógł dać pozytywnego wydźwięku piątkowego raportu. Tym bardziej, że wzrosło również bezrobocie. Stopa bezrobocia zwiększyła się o 0,2 pkt. proc. do 3,9 proc., osiągając najwyższy poziom od stycznia 2022 r. i przekraczając oczekiwania rynkowe na poziomie 3,7 proc. Liczba bezrobotnych wzrosła o 334 tys., do 6,5 mln. Trzeci miesiąc z rzędu wskaźnik aktywności zawodowej (participation rate) wyniósł 62,5 proc., a udział zatrudnionych do liczby ludności niewiele się zmienił i wyniósł 60,1 proc. Średnie godzinowe zarobki pracowników zatrudnionych w prywatnych sektorach pozarolniczych wzrosły w lutym 2024 r. o 4,3 proc. r/r, po zrewidowanym w dół wzroście o 4,4 proc. w poprzednim miesiącu i w porównaniu z szacunkami rynkowymi wynoszącymi także 4,4 proc.

Dolar początkowo stracił w reakcji na dane, ale szybko odzyskał straty. Zakończył dzień blisko cen zamknięcia z piątku i najniżej od miesiąca. Na Wall Street pojawiły się spadki indeksów. W szczególności dotyczyło to technologicznego Nasdaq. Pojawiły się pierwsze sygnały przesilenia na spółce Nvidia (objęcie bessy), która wespół z kilkoma innymi firmami wysokich technologii odpowiadała za większość zwyżek indeksów na amerykańskiej giełdzie w ostatnich kilkunastu tygodniach. Ewentualne przedłużenie korekty w USA będzie miało wpływ na globalne pogorszenie nastrojów, powodując wzrost presji na wzmocnienie dolara i słabnięcie walut rynków wschodzących.

W poniedziałek rano indeks dolara oscyluje wokół poziomu 102,3, pozostają w pobliżu najniższych poziomów od połowy stycznia. Inwestorzy zaczynają ustawiać pozycje przed kluczowymi danymi o inflacji CPI z USA, które zostaną opublikowane jutro o 13.30. polskiego czasu. Będzie to zdecydowanie najważniejsze wydarzenie tego tygodnia. Dane mogą wpłynąć na perspektywy polityki pieniężnej Rezerwy Federalnej. W zeszłym tygodniu dolar stracił ponad 1 proc., gdy prezes Fed J. Powell potwierdził Kongresowi zamiar rozpoczęcia obniżek stóp proc. w tym roku. Rynki nie widzą obecnie żadnych obniżek stóp Fed na posiedzeniach w marcu (20.03) i maju (01.05.), ale obstawiają, że nastąpi to w czerwcu (prawdopodobieństwo 75 proc.).

PLN: W piątek złoty już nie poprawił swojej pozycji, ale pozostaje mocny, w rejonie najwyższych notowań od 2 lat. Cały ubiegły tydzień przyniósł dalszy wzrost wartości złotego i wyrównanie rekordowych poziomów z ubiegłego roku. Wszystkie 4 opisywane niżej pary naruszyły ważne techniczne wsparcia. Mocny spadek kursu USDPLN do tegorocznych dołków (i cen jedynie 3-4 gr wyższych niż w dołkach z końca 2023 r.) sprawił, że wzrostowy impuls PLN z wcześniejszych dni nabrał nieco więcej cech trwałości. By zanegować ten obraz konieczny jest powrót i odbicie kursów od kluczowych poziomów technicznych, takich jak 4,30 na EURPLN czy 4,50 na CHFPLN. W okolicach połowy marca teoretycznie kończy się czas zimowego umocnienia złotego. Od połowy marca czynniki sezonowe powinny teoretycznie zacząć oddziaływać w kierunku słabszej postawy polskiej waluty. Na razie jednak złoty nie wykazuje żadnych oznak możliwego, silniejszego odreagowania siły.

W tym tygodniu dla kształtowania obrazu rynków globalnie, a w dużej mierze także na złotym, najważniejsze będą jutrzejsze dane o inflacji CPI z USA. To teoretycznie ostatni moment na wzmocnienie złotego, choć oczywiście nie można wykluczyć, że sezonowe wzorce nie zadziałają. W ubiegłym roku z początkiem kwietnia złoty zaczął nową falę aprecjacji i zyskiwał do lipca. Tym razem jednak zakładam, że wiosną nasza waluta będzie słabsza. Im bardziej w II kw., tym trudniej powinno być złotemu utrzymywać wysoką pozycję. Obecne ceny dalej wykorzystujemy do kupna podstawowych walut i zwiększenia stopnia zabezpieczeń zarówno w średnim, jak i dłuższym terminie (pokrycie zapotrzebowania importu w perspektywie całego roku na poziomie min. 30 proc.). W przypadku eksporterów czekamy na podbicie kursów.

EURPLN: Rynek nadal waha się w rejonie poziomu 4,30. Testowany kilkukrotnie w ostatnich dniach poziom 4,29 zdaje się wytrzymywać napór podaży. Z drugiej strony przez 3 ostatnie sesje próby odbicia w górę nie wyniosły notowań powyżej 4,31. Krótkoterminowo rynek wciąż nie wykazuje oznaki siły (słabości PLN). O 8.20 w poniedziałek kurs jest przy 4,3015, niemal dokładnie tam, gdzie w piątek o tej porze.

Na razie odbicie w ramach konsolidacji kursu w paśmie 4,30/29-4,35 to nadal obowiązująca prognoza krótkoterminowa. Ryzyko wybicia dołem (chwilowego, bez pogłębienia spadków o więcej niż 3-4 gr) z każdym dniem jednak rośnie. Po takim naruszeniu dolnego ograniczenia obowiązującego od 3 miesięcy pasma wahań (4,30/29), jeśli rynek nadal miałby poruszać się w jego ramach, najwyższy czas na ruch w kierunku jego górnej bariery (4,35). Ponieważ bazowo zakładam trwanie w konsolidacji, sugeruję, by nawet jeśli pojawią się kwotowania poniżej 4,30 albo 4,29 (od środy regularnie), nie należy podejmować pochopnych decyzji, bo nie musi to oznaczać, że za chwilę zobaczymy cenę 4,25 lub niższe. Niezmiennie sądzę, iż by tak się stało, rynek potrzebowałby dodatkowego, mocnego impulsu z rynku międzynarodowego. Wypowiedzi prezesa Fed przed Kongresem, marcowe posiedzenie EBC oraz ostatnie dane z rynku pracy USA takimi impulsami, jak się wydaje, nie będą. Jutro odczyty inflacji CPI z USA za luty. Posiedzenie Fed dopiero za 1,5 tyg. (20.03). Pytanie, czy te daty dadzą nową ocenę sytuacji wśród globalnych graczy. Zmianę dominujących tendencji, czy też trwanie w dotychczasowych trendach. Bez tego pierwszego szanse na osłabienie złotego są mocno ograniczone.

Trzymam się założenia, że dopóki obszar wsparcia z okolic 4,30 nie „pęka” (choć został już bardzo poważnie naruszony i osłabiony), obraz rynku także w średnioterminowej perspektywie nie zmienia się. Złoty jest i pozostanie stabilny przez kolejne 1-2 tygodnie., a potem straci W połowie marca notowania powinny nadal poruszać się w bok w paśmie 4,30/29-4,35. Ponieważ rynek jest bliżej dolnego ograniczenia przedziału, większe jest prawdopodobieństwo ruchu w górę o kilka groszy.

Najpilniejsze operacje sprzedaży euro z nagromadzonych środków bieżących oraz zabezpieczeń krótkoterminowych (1-2 miesiące ekspozycji netto) wykonamy przy 4,35. Ceny te powinny pojawić się w perspektywie przyszłego lub kolejnego tygodnia. Większą część zabezpieczeń eksportu, w tym na cały rok, będziemy dokonywać, gdy pojawią się ceny z zakresu 4,38-4,40, a potem także (szczególnie) w paśmie 4,45-4,50. Te założenia od 2 miesięcy nie ulegają zmianie. Zakładam, że rynek zamelduje się w tym obszarze wiosną. W perspektywie połowy roku najważniejszą ceną, do której powinien dążyć rynek jest obszar „luki bessy” 4,51-4,52 powstałej na EURPLN po wyborach parlamentarnych.

USDPLN: Rynek ustabilizował się (czy na długo?) przy 3,93. W ubiegłym tygodniu notowania wybiły się dołem z 10-groszowego przedziału wahań wokół 4,00 (3,96-4,06). Rynek ustanowił nowe, tegoroczne minima. O 8.30 w poniedziałek kurs jest przy 3,9290 wobec 3,9310 w piątek o tej porze. Okazuje się, że kolejne wsparcie techniczne po przełamaniu 3,96, tj. minima z okolic połowy stycznia (3,9450) nie powstrzymały spadków. Ostatni bastion byków to linia ubiegłorocznych dołków z rejonu 3,90. Piszę od kilku dni, że spadek poniżej 3,96 nie powinien skłaniać do podejmowania pochopnych ruchów. Dolar wkrótce ponowie zyska globalnie. Mniej pewna jest natomiast wewnętrzna słabość PLN. Z czasem notowania USDPLN powinny jednak wrócić powyżej 3,95, a potem solidniej odbić (>4,00). Celem, do którego rynek dążyć powinien w perspektywie końca marca (nadal obowiązujący scenariusz bazowy) jest poziom 4,06.

W średnim (3-5 miesięcy) i dłuższym terminie założenia na razie nie ulegają zmianie, chociaż scenariusze odreagowania siły złotego od tygodni poddawane są bardzo poważnym próbom. Zakładamy, że w dalszej części roku sytuacja na światowych rynkach powinna ewoluować w kierunku niekorzystnym dla złotego wraz z umocnieniem dolara na rynku globalnym (wciąż jest wyżej niż na początku roku). W horyzoncie II kw. USDPLN powinien znaleźć się w rejonie 4,13.

CHFPLN: Kurs obronił linię ubiegłorocznych dołków (4,47). Zamknął tydzień powyżej tej ważnej bariery technicznej. Przez pryzmat ostatnich kilku tygodni frank pozostaje najsłabszy z czwórki głównych walut. To efekt wciąż wysokiego prawdopodobieństwa obniżki stóp proc. Narodowego Banku Szwajcarii już w marcu (posiedzenie 21.03) przy spadku oczekiwań na podobne cięcia ze strony Fed i EBC.

Od czwartku jednak frank przestał tracić względem euro. Kurs EURCHF wrócił poniżej poziomu 0,96. Wcześniej był najwyżej od 29 listopada (0,9630). Przy mocniejszym złotym na CHFPLN pojawiły się wówczas ceny z okolic 4,45. Nie zakładałem testu dołków 2023 r. Na szczęście byki wybroniły ten poziom. Od piątku rynek kwotowany jest w rejonie 4,48. Zakładam, że obrona minimów 2023 okaże się trwale skuteczna. O 8.35 w poniedziałek kurs jest przy 4,4850 podobnie jak w piątek o tej porze. W perspektywie 1-2 tyg. notowania powinny skierować się w stronę 4,55.

Średnioterminowo sądzę, że w tej połowie roku frank jeszcze istotnie zyska na wartości, nawet pomimo spodziewanych obniżek stóp SNB. Na ruch rzędu 15-20 gr w górę (taki miał miejsce od końca listopada do początku stycznia) trzeba będzie jednak poczekać do czasu globalnej zmiany obrazu rynków. Na razie się na to nie zanosi. Rynki trwają w dotychczasowych trendach.

GBPPLN: Solidniejsze odbicie od piątku na parze funt-złoty. Od początku roku rynek pozostaje powyżej bariery 5,00. Tak powinno być i w kolejnych miesiącach. W szerszym obrazie porusza się w zakresie 4,96-5,13 już 4 miesiące. Ostatnie zachowanie kursu bynajmniej nie niweczy prognozy, że rynek „ubija dno” przed solidniejszym odbiciem. O 8.40 w poniedziałek notowania znajdują się przy 5,0480 wobec 5,0360 w piątek rano. Scenariuszem podstawowym jest, że solidniejsze wzrosty powrócą jeszcze w marcu. Rynek powinien góra wybić się z wąskiej konsolidacji w przedziale 5,03-5,06. Pod koniec miesiąca liczymy na kwotowania powyżej 5,10. Silniejsza tendencja wzrostowa zaznaczyć się powinna od II kw.

EURUSD: Wyrównanie popytu i podaży przy cenie 1,0950. Kurs pozostaje w rejonie najwyższego poziomu od połowy stycznia. O 8.45 w poniedziałek kurs jest przy 1,0940 wobec 1,0935 w piątek o tej porze. Pomimo wzrostów nie można powiedzieć, że wymyka się prognozom. Wzrosty rzędu 100-150 pipsów po przebiciu 1,0850 były dopuszczone w ramach korekty siły dolara z początku roku. Po środowo-czwartkowej zwyżce zakres ten zwęził się do 60-70 pipsów. Nadal uważam, że ceny powyżej 1,09, nie utrzymają się długo. Z czasem (po marcowym posiedzeniu Fed, a może już od wtorku?) spadki powinny powrócić.

Do końca marca rynek nie przesunie się już jednak raczej w rejon 1,0650. Będzie to oczekiwany kierunek zmian w kolejnych miesiącach. Niezmiennie sądzę, że poza sentymentem globalnym euro nie ma obecnie solidniejszego oparcia w fundamentach. Oczekiwania, że EBC będzie dłużej trzymał wysokie stopy szybko się zmieni, gdy napływać będą kolejne dane z gospodarki czy o inflacji. Nadal sądzę, że nie należy oczekiwać dynamicznych, trwałych ruchów wzrostowych na tej parze. Z perspektywy średniookresowej dane makroekonomiczne powinny podtrzymywać przewagę dolara względem euro. Zarówno czynniki fundamentalne, jak i techniczne przemawiają za kontynuacją mocnego dolara i spadków kursu do przedziału 1,05-1,07 w horyzoncie II kw.