2023.03.24

Prognoza 2023-03-24

Wojna, pandemia, inflacja… recesja

Banki centralne z Europy, podobnie jak uczynił to w środę amerykański Fed, kontynuują podnoszenie stóp proc. Wczoraj oprocentowanie wzrosło w Szwajcarii (o 50 pkt bazowych), W. Brytanii oraz w Norwegii (w obu o 25 pb). W ubiegłym tygodniu o pół pkt proc. stopy podniósł Europejski Bank Centralny. W USA ze względu na przyspieszenie w cyklu koniunkturalnym względem Starego Kontynentu stopy zaczęły rosnąć wcześniej i były podnoszone szybciej. Można śmiało prognozować, że jeszcze przez następne 1-3 posiedzenia, w zależności od cykliczności spotkań, trwać będzie zacieśnianie polityki pieniężnej w Europie. W USA natomiast oprocentowanie już przypuszczalnie nie wzrośnie, chociaż na dziś rynki wyceniają możliwość ruchu o 25 pb na ok. 50 proc. na posiedzeniu na początku maja.

Fed w swoich zapowiedziach dopuszcza możliwość jeszcze jednej podwyżki, lecz wyklucza, że stopy zacznie w tym roku obniżać. Jednak rynek wie swoje. Już w lipcu widzi oprocentowanie w USA niżej niż obecnie, a do końca roku dyskontuje scenariusz nawet 100-punktowych cieć. To jedna z najmocniejszych dysproporcji między oczekiwaniami rynku a zapowiedziami przedstawicieli Rezerwy Federalnej na przestrzeni ostatnich dekad. Skąd ten rozdźwięk?

Fed nie może pozwolić sobie na przyznanie, że stóp więcej nie podniesie, bo mogłoby to niekorzystnie wpłynąć na oczekiwania inflacyjne. Walka z wysoką inflacją to nadal obecnie priorytet Fed. Jednocześnie jednak w swoich prognozach bank „widzi”, choć nie wprost, problemy gospodarki. W całym roku spodziewa się (najnowsze projekcje) wzrostu PKB na poziomie 0,4 proc. r/r. W I kw. szacowane na bazie opublikowanych już danych tempo wzrostu w ujęciu kw/kw to solidne ok. 0,6 proc. To determinuje wyraźnie niższe, ujemne dynamiki w kolejnych kwartałach (w szczególności w 2 poł. roku, jeśli w II kw. PKB wciąż, co realne, będzie dodatni). Jeśli oczywiście projekcja 0,4 proc. r/r na przestrzeni całego roku miałaby się zrealizować. A zatem recesja. W jej trakcie stóp się nie podnosi. Fed zakończył cykl podwyżek, a najpóźniej na początku III kw. zrobią to inne banki centralne.

Co to oznacza dla walut? Same oczekiwania dotyczące wysokości stóp to w większości elementy uwzględnione już w cenach. Czego jak sądzimy nie zdyskontowały jeszcze rynki to właśnie recesja i związane z nią problemy ważnych sektorów gospodarki, a także mocne spadki inflacji. Wzmożonymi nadziejami na obniżenie dynamiki cen w skali świata, a w szczególności także w Polsce tłumaczyć można do pewnego stopnia dobre zachowanie złotego w ostatnich tygodniach. Wyniki CPI znacząco przekraczające te z odpowiednich gospodarek na najważniejszych para walutowych, a także perspektywa dalszych podwyżek stóp w USA, stały za słabością złotego od jesieni 2020 r. do października 2022 r.

PLN: Wczoraj złoty nieznacznie stracił na wartości. Indeks do 4 głównych walut odbił w dół od linii wyznaczającej najmocniejszą pozycję naszej waluty od czerwca, osiągniętą wcześniej również w styczniu br. Jest nieco słabszy niż w maksimum siły z początku marca. Przebicie 9-miesięcznych szczytów mogłoby skutkować nową, krótkoterminową falą aprecjacji złotego. Na przestrzeni II kw. spodziewamy się jednak, że polska waluta odda większość wypracowanych teraz zysków.

Kurs EURPLN pozostaje najstabilniejszy z 4 par. Od wczoraj nie uległ większym zmianom. O 8.00 w piątek euro kosztuje 4,6800, dokładnie tak jak wczoraj o tej porze. Nie sądzimy, by rynek pogłębił spadki poniżej przedziału 4,65-4,70, który niezmiennie traktujemy jako obszar kupna wspólnej waluty, zarówno pod bieżące płatności, jak i na kolejne miesiące (II kw.). Sprzedaż (eksporterzy) wciąż realizujemy przez podstawienie środków pod zawarte wcześniej zabezpieczenia – zarówno te „stare” z jesieni, jak i te realizowane po lutowej zwyżce pod 4,80. Kurs miał kierować się w tym tygodniu w rejon 4,75. Już tego nie zrobi, ale to wciąż realny scenariusz do końca miesiąca. Pierwsza reakcja po posiedzeniu Fed nie zawsze jest tą finalną, o czym należy pamiętać. Obraz rynków może w najbliższych dniach ulec radykalnej zmianie. Podtrzymujemy ocenę, że złoty w najbliższych tygodniach istotniej nie zyska do euro. Spodziewamy się, że nasza waluta w horyzoncie początku II kw. straci na wartości, a kurs EURPLN powieli ruch z 1 poł. lutego.

Test okolic poziomu 4,30 na USDPLN potwierdził siłę wsparcia. Notowania wróciły ponad tę cenę. O 8.10 w piątek rynek znajduje się przy 4,3230 wobec 4,2880 wczoraj o tej porze. Spadki poniżej 4,30 ponownie, jak zapowiadaliśmy, wykorzystaliśmy do wzmożonych zakupów dolarów i zabezpieczeń na II i III kw. br. Wskazywaliśmy, że nawet jeszcze w tym miesiącu kurs wzrośnie ponownie do 4,50. Teraz to już mało realne, ale wizja zwyżki w kierunku tej psychologicznej bariery pozostaje scenariuszem bazowym na kolejne tygodnie. Sytuacja na rynkach finansowych jest napięta, a rynek wciąż nie w pełni zdyskontował negatywne zjawiska, jakie w najbliższych miesiącach będą widoczne w polskiej i światowej gospodarce (więcej w tekście głównym).

Niemal całość zysków z środy złoty oddał wczoraj względem franka szwajcarskiego. Ten dostał wsparcie po posiedzeniu banku centralnego. Kurs CHFPLN pozostaje jednak blisko dolnego ograniczenia wielomiesięcznej konsolidacji (4,65-4,85). Notowania są obecnie przy 4,71. Frank w ubiegłym tygodniu kosztował 4,8350, co wypełniło stawianą w tym miejscu prognozę wzrostu w kierunku 4,85. Po przeciwnej stronie wskazywaliśmy z kolei wcześniej, że ceny z okolic 4,65-4,67 to świetna okazja do odnowienia zabezpieczeń kupna franków na kolejne miesiące. Te ceny to nadal obszar średnioterminowych zakupów franków, gdyby rynek zdecydował, że trzeba jeszcze nieco krótkoterminowo wzmocnić złotego. W szerszym ujęciu (1-3 tyg.) nadal twierdzimy, że kurs spróbuje wrócić powyżej poziomu 4,80.

Podobnie jak na CHFPLN, jak i na GBPPLN spadki z środy odrobione. Także obradował wczoraj Bank Anglii. Rynek wraca ponad 5,30. Obecnie znajduje się przy 5,3020, 2 gr wyżej niż wczoraj rano. Do szczytów z początku tygodnia ma wciąż solidne 8 gr. Ceny poniżej 5,30 od dawna uważaliśmy za dogodne do kupna funtów. W połowie tygodnia znów pojawiła się taka okazja do kupna. Pomimo nieoczekiwanego spadku kursu w tym tygodniu, niezmiennie zakładamy wzrosty w kierunku 5,40 do początków kwietnia. Silne spadki z wtorku-srody rozpatrujemy jako przejściową anomalię. Niezmiennie czekamy na zwyżkę notowań GBPPLN do strefy 5,40-5,45 by dokonać większych transakcji po stronie eksporterów (sprzedaż).

EURUSD: Fala najmocniejszych wzrostów euro do dolara od listopada przypuszczalnie zakończyła się. Test poziomu poziom 1,09 – najwyższego od 3 lutego – nie powiódł się. Na razie nie ma zapowiadanego przez nas zwrotu w kierunku 1,05. Być może rynek zechce przetestować siłę oporu wyznaczonego przez szczyty z przełomu lutego i marca bliskie psychologicznej bariery 1,10. Ale nie więcej. W szerszym ujęciu na kształtowanie się kursu wpływ będą miały napływające na bieżąco dane, a te w najbliższych miesiącach nadal będą lepsze z USA niż z Europy, co nie pozwoli euro przez dłuższy czas utrzymać zysków. Spodziewamy się, że na przestrzeni II kw. kurs ponownie znajdzie się blisko poziomu 1,05. Wciąż twierdzę, że ta bariera nie wyznacza szczytu siły dolara do euro w tym roku. W centrum uwagi dziś wstępne odczyty indeksów PMI z Europy.