2024.04.23

Prognoza walutowa 2024-04-23

Słabość polskiej gospodarki w I kw.

Wczorajsze dane z polskiej gospodarki, w szczególności wyniki produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej za marzec, zachwiały wiarą ekonomistów, że bieżący rok będzie okresem wyraźnego ożywienia polskiej gospodarki. Po słabym 2023 r., gdy PKB wzrósł zaledwie o 0,2 proc. w okresie 12 miesięcy, prognozy wskazują na kilkuprocentowe odbicie dynamiki. Część ekonomistów wciąż zakłada, że słabość produkcji w marcu była efektem statystycznym (mniejsza ilość dni roboczych, wcześniejsza Wielkanoc) i nie ma głębszego podłoża. Osobiście sceptycznie podchodzę do śmiałych prognoz ożywienia w Polsce nie tylko w tym, ale i w przyszłym roku.

Tempo PKB w tym roku z pewnością będzie wyższe niż ubiegłoroczne, bo nawet przy minimalnym wzroście z kwartału na kwartał, całoroczny wynik będzie istotnie wyższy niż poprzednio. Ale zapewne nie tak bardzo, jak się spodziewano jeszcze 1 czy 2 miesiące temu. Na dziś dzień wynik w okolicach 3,5 proc. r/r, a na taki niedawno wskazywał minister finansów, byłby ogromną, pozytywną niespodzianką. Zanosi się raczej na dolny obszar pasma 2,5-4,5 proc., w których mieściła się większość projekcji ekonomistów na 2024 r., lub wynik nawet jeszcze niższy.

Od dawna wskazuję, że założone w budżecie na ten rok 3 proc. PKB i 6,6 proc., jeśli chodzi o inflację CPI będą trudne do zrealizowania (w momencie przyjmowania ustawy oceniano, że PKB przyjęty jest konserwatywnie i może być wyższy). Wpływy do kasy państwa mogą być tym samym niższe od zakładanych, co ujawni problemy z poziomem deficytu czy szerzej stanem finansów general governance. To może być średnioterminowo ważny czynnik negatywnie wpływający na notowania PLN (wyższa podaż obligacji, wyższe rentowności, słabsze perspektywy ratingowe, itp).

W reakcji na dane złoty tylko nieznacznie i chwilowo stracił wczoraj na wartości. Pozostaje pod przemożnym wpływem czynników o charakterze globalnym. Waluty krajów azjatyckich wciąż słabną, pomimo uspokojenia sytuacji geopolitycznej, przyjęcia ustaw pomocowych dla sojuszników USA (m.in. 61 mln USD dla Ukrainy). Amerykańskie giełdy są w okresie publikacji wyników i wchodzą w sezonowo (zwykle) gorszy czas (sell in May…). Przy utrzymujących się perspektywach stóp proc. w USA (brak zmian, najbliższe posiedzenie Fed 1 maja) i w strefie euro (spodziewana obniżka za 1,5 miesiąca) powinno to podtrzymywać siłę dolara względem euro, a także mniejszy popyt na złotego. Najlepszy dla polskiej waluty czas w tym roku jest już, jak sądzę, za nami.

PLN: W poniedziałek złoty ustabilizował się po wcześniejszych, silnych spadkach i korygujących je wzrostach z końca ubiegłego tygodnia. Pozostaje ok. 2 proc. słabszy niż przed kwietniową przeceną. Główne pary zrealizowały już prognozy minimalnych wzrostów stawiane na II kw. Wyprzedaż złotego na razie nie jest wznawiana z uwagi na uspokojenie sytuacji na Bliskim Wschodzie, jednak sytuacja pozostaje niepewna. Widzimy spore ryzyko nawrotu słabszej postawy polskiej waluty ze względu na czynniki inne niż geopolityka.

Indeks PLN do EUR, USD, CHF, GBP z równym udziałem (im wyżej, tym złoty mocniejszy) wrócił do wartości sprzed tygodnia. Wcześniej spadł na 3-miesięczne minima. Indeks złożony z szerszego zbioru walut, który w ubiegłym tygodniu wyrównał tegoroczne dołki, jest obecnie tam, gdzie na koniec sesji 15 kwietnia. Wyższe ceny z poprzednich dni rekomendowaliśmy wykorzystać do pozbycia się większości nagromadzonych nadwyżek eksporterów oraz wykonać krótkie zabezpieczenia w podmiotach, gdzie ich już nie było.

Założeniem w perspektywie III kw. jest, że kursy EURPLN i GBPPLN domkną „luki bessy” powstałe na sesji 16 października 2023 r., zaś pozostałe pary (tam, gdzie te przestrzenie na wykresach zostały domknięte już wcześniej) osiągną analogiczne poziomy. Stąd z większymi i dłuższymi zabezpieczeniami na razie radziliśmy poczekać, obserwując rozwój sytuacji na rynku.

Pojawiające się sygnały globalnej zmiany wektorów rynków (spadki na Wall Street), tj. trwalszego pogorszenia nastrojów wczoraj nie zostały wzmocnione. Napięcie na linii Tel Awiw-Teheran osłabło. Większy pesymizm może ponownie dać o sobie znać, gdy na najbliższym posiedzeniu 1 maja Fed zaostrzy retorykę polityki pieniężnej (stopy dłużej na obecnym poziomie). Cały czas utrzymuje się spore prawdopodobieństwo rozwinięcia się trwalszej, mocniejszej tendencji osłabienia złotego. Na razie miała miejsce pierwsza fala spadków PLN, za nią – zwykle najsilniejsza – faza korekty. Dalsze sygnały rynek wysyłać będzie na przestrzeni kolejnych sesji tego i przyszłego tygodnia.

Na razie wciąż nie traktuję obecnego zachowania złotego jak tego z września, gdy spadki były dynamiczne, ale krótkotrwałe. To ze względu na to, że tamta wyprzedaż była powodowana stricte lokalnym czynnikiem (nieoczekiwane, mocne ciecie stóp RPP). Obecny ruch wydaje się mieć głębsze podłoże (dłużej wyższe stopy proc. w USA) i potencjalnie może przekształcić się w szerszą, globalną tendencję. Stąd ostrożne podejście, jeśli chodzi o zabezpieczenia eksportu. Co do importu, tak jak wskazywałem przez ostatnie 2 miesiące, ze względu na ograniczone możliwości spadków kursów w dalszej części roku, zasadnym było pozostawić sporą część zakupów walut zabezpieczoną po niskich kursach z I kw./początku kwietnia, co też rekomendowaliśmy klientom.

EURPLN: Próba szybkiego powrotu powyżej ważnego poziomu 4,3275 nie powiodła się. Jak tylko kurs docierał w te rejony pojawiali się chętni do sprzedaży euro. To zły znak, jeśli chodzi o perspektywy kontynuacji wzrostów, ale na razie jest za wcześnie by mówić, że to ich koniec. Finalnie kurs zakończył dzień wyżej niż na zamknięciu w piątek.

O 8.00 we wtorek notowania są przy 4,3165 wobec 4,3055 wczoraj o tej porze. Celem na II kw. jest niezmiennie osiągnięcie tegorocznych szczytów z zakresu 4,38-4,41. W obecnym układzie rynku i zamieszaniu, jakie ma miejsce globalnie w związku ze zmianą oczekiwań dot. polityki pieniężnej w USA, ale też wciąż, choć aktualnie w znacznie mniejszym stopniu, niepewnością w sferze geopolityki (Bliski Wschód, Ukraina), opcja kontynuacji wzrostów kursu po korekcie wydaje się najbardziej realna. Rozkład niepewności już wcześniej, przed odwetem Iranu, przesunął się w kierunku słabości złotego w średnim terminie. W najbliższych dniach spodziewam się stabilizacji kursu między 4,30 a 4,35. W maju pojawić się powinny wzrosty w rejon 4,37. Rynek jest i pozostanie obarczony dużą dozą niepewności i w ogromnym stopniu podatny na napływ nowych informacji.

Mocniejszy dolar i wyższe rynkowe stopy proc. w USA, a także wzrost cen ropy naftowej (zwiększa presję inflacyjną) przybliżają perspektywę definitywnego zakończenia cyklu aprecjacji złotego 2022-2024 i powrotu do długofalowego, widocznego od początku ubiegłej dekady, trendu „pełzającej deprecjacji”. Niemniej, ze względu na długi okres wstrzymywania się z transakcjami po stronie eksporterów oraz rekomendacje kumulowania środków bieżących w walucie, okolice ceny 4,35 trzeba będzie dalej wykorzystywać do sprzedaży kolejnych porcji (nawet do całości) nagromadzonych nadwyżek w euro eksporterów. Warto również dokonać krótkich (1-2 miesiące ekspozycji) zabezpieczeń przyszłych wpływów na wypadek dłuższego ustabilizowania się sytuacji, bez odwrócenia trendów globalnych.

USDPLN: Rynek tylko przez chwilę znalazł się poniżej ważnego poziomu 4,05. Skuteczna obrona tej linii wsparcia będzie oznaczała, że następne dni upłyną w paśmie 4,05-4,13. Wzrosną tym samym szanse na ponowny ruch w kierunku 4,13. O 8.10 we wtorek notowania są przy 4,0545 wobec 4,0430 wczoraj o tej porze. W rejonie 4,10 rekomendowałem w ubiegłym tygodniu pozbycie się co najmniej połowy skumulowanych, nagromadzonych w dużej ilości nadwyżek w USD. Doczekaliśmy się lepszych cen do sprzedaży, z czego należało skorzytać. Kurs wybił się górą z pasma 5-miesięcznej konsolidacji (3,89-4,06). Pytanie, czy trwale. Powrót cen powyżej 4,10 wydaje się niezagrożony w perspektywie 1-2 tyg. Przy globalnej zmianie nastrojów (wciąż są tego symptomy) realnym stanie się wzrost o pełny zakres opuszczonej konsolidacji, co dawałoby ceny z zakresu 4,25 w horyzoncie najbliższych 2-5 miesięcy.

CHFPLN: Stabilizacja także na frank-złoty. Rynek utrzymuje się w rejonie ceny 4,45. Wcześniej wzrósł powyżej 4,50, co skrzętnie wykorzystaliśmy do pozbycia się nadwyżek (nielicznych) eksporterów w tej walucie. Osiągnięcie 4,50 już w połowie kwietnia było sporym (pozytywnym) zaskoczeniem. Potwierdziło to, z jednej strony, zakończenie fazy globalnej słabości szwajcarskiej waluty wraz z nasileniem się obaw geopolitycznych oraz zbliżaniem się do obniżki stóp EBC, a z drugiej brak podstaw do dalszej, trwałej aprecjacji złotego.

O 8.20 we wtorek notowania są przy 4,4455 wobec 4,4350 wczoraj o tej porze. Rynek wygląda obecnie w średnim terminie korzystniej dla byków, niż dla niedźwiedzi. W krótkim horyzoncie (kilka-kilkanaście dni) możliwa jest konsolidacja kursu w paśmie 4,42-4,52. Trwała zwyżka powyżej 4,49/4,50 (na razie jej nie ma) dałby impuls do kontynuacji wzrostów w kierunku 4,60-4,70 latem albo jesienią.

GBPPLN: Bez większych zmian także na tej parze. Przed tygodniem kurs zawrócił ze ścieżki wzrostów niewiele ponad grosz poniżej linii górnego ograniczenia 4-miesięcznej konsolidacji 4,96-5,13. O 8.25 we wtorek rynek jest przy 5,0030, dokładnie tam, gdzie wczoraj o tej porze. Większość nadwyżek funtów wyprzedawaliśmy w paśmie 5,08-5,10. Częściowe zabezpieczenia eksporterów rekomendować będziemy, gdy kurs osiągnie rejon 5,13/14 (ten kwartał). W horyzoncie III kw. oczekiwanym poziomem jest zwyżka do 5,21 (luka bessy).

EURUSD: Kurs nadal, zgodnie z założeniem, stabilizuje w paśmie 1,06-1,07. Jest to optymalny scenariusz z punktu widzenia oczekujących na dalsze spadki w kierunku 1,05, a w dłuższej perspektywie być może i niżej. Rynek musi nabrać sił (słabości) na nowy impuls spadkowy. O 8.25 we wtorek notowania są przy 1,0640 wobec 1,0660 wczoraj o tej porze. Wzrosty powyżej 1,07 zachwieją scenariuszem, że dolar na dłużej utrzyma ostatnie zyski. Wówczas założenie, że kurs skieruje się w horyzoncie czerwca do 1,05 może się nie zrealizować. Jeśli natomiast w rejonie 1,07, jak ostatnio, będzie pojawiała się podaż euro, scenariusz mocniejszego dolara pozostanie opcją nr 1 na kolejne tygodnie. W szerszym horyzoncie (II-III kw.) podtrzymuję ocenę, że nie należy oczekiwać trwałych ruchów wzrostowych na tej parze. Zarówno czynniki fundamentalne, jak i techniczne wciąż przemawiają za kontynuacją mocnego dolara i nie wskazują na wzmożoną aprecjację euro.