2024.09.05

Prognoza walutowa 2024-09-05

  1. miesiąc stabilnych stóp NBP. Rynek pracy w USA słabnie.

Zgodnie z oczekiwaniami, na posiedzeniu w dniu 3-4 września, Rada Polityki Pieniężnej (RPP) utrzymała wszystkie stopy proc. NBP na niezmienionym poziomie, referencyjną na 5,75 proc. Po wygaśnięciu wpływu wzrostu cen energii – przy obecnym poziomie stóp proc. NBP – inflacja powinna powrócić do średniookresowego celu NBP, choć czynnikiem niepewności pozostaje wpływ wyższych cen energii na oczekiwania inflacyjne, napisała Rada w komunikacie.

Wstępne szacunki pokazują, że inflacja w sierpniu wzrosła do 4,3 proc. z 4,2 proc. w lipcu, co stanowi ośmiomiesięczny szczyt i sygnalizuje tendencję przyspieszającej dynamiki cen. Jednak wzrost gospodarczy w II kw. 2024 r. przekroczył oczekiwania, zwiększając się o 1,5 proc., napędzany przez konsumpcję gospodarstw domowych, wzrost inwestycji i wydatki państwa. W lipcu prezes NBP Glapiński wskazał, że obniżki stóp są mało prawdopodobne przed 2026 r., ale w zeszłym miesiącu zasugerował, że wcześniejsze złagodzenie polityki pieniężnej nie jest wykluczone. Dziś będzie miał okazję rozwinąć myśl i przybliżyć argumenty stojące za wczorajszą decyzją na zorganizowanej po posiedzeniu konferencji prasowej, która odbędzie się dziś o 15.00.

W reakcji na dane złoty lekko się umocnił, głównie jednak za sprawą zmian, jakie zaszyły na rynku eurodolara. Rentowności obligacji ponownie mocno spadły. W USA krzywa jest bliska normalizacji po ponad dwuletnim okresie inwersji, gdy rentowności 2-latniech papierów pozostawały na wyższym poziomie niż 10-latek. Obecnie obie oscylują nieznacznie poniżej 3,80 proc. Polskie 10-latki spadły wczoraj ponownie poniżej 5,40 proc. i obecnie są przy 5,31 proc.

Globalne rynki utrzymują względnie stabilne notowania w oczekiwaniu na arcyważne dane z amerykańskiego rynku pracy za sierpień, które zostaną opublikowane jutro o 14:30. Oszacowanie liczby stworzonych etatów w sektorze prywatnym poda dziś firma ADP. Te dane często jednak istotnie odbiegają od rządowych raportów, przez co zwykle nie mają istotnego wpływu na ceny aktywów. Wczorajsze dane JOLTS o liczbie wolnych miejsc pracy w lipcu pokazały spadek do najniższego poziomu od 3,5 roku, co sugeruje, że rynek traci impet. Prawdopodobnie jednak tempo pogorszenia nie jest to na tyle duże, aby Rezerwa Federalna rozważyła większą obniżkę stóp w przyszłym tygodniu.

Liczba wolnych miejsc pracy, będąca miarą popytu na pracę, spadła o 237 tys. do 7,673 mln ostatniego dnia lipca, najniższego poziomu od stycznia 2021 r., jak poinformowało Biuro Statystyki Pracy Departamentu Pracy w swoim raporcie Job Openings and Labor Turnover Survey, czyli JOLTS. Dane za czerwiec zostały zrewidowane w dół do 7,910 mln nieobsadzonych stanowisk zamiast wcześniej zgłoszonych 8,184 mln. Ekonomiści ankietowani przez Reuters prognozowali 8,100 mln wakatów. Zatrudnienie wzrosło o 273 tys. do 5,521 mln. Zwolnienia wzrosły o 202 tys. do wciąż niskiego poziomu 1,762 mln. Dane sugerują, że rynek pracy zwalnia w sposób uporządkowany, co zmniejsza potrzebę obniżki stóp przez Fed o 0,5 pkt proc. na posiedzeniu w dniach 17-18 września.

Obniżka stopy o 50 pb została również poddana w wątpliwość przez silne wydatki konsumentów w lipcu. Wcześniej, przed miesiącem wzrost stopy bezrobocia do prawie trzyletniego maksimum 4,3 proc. wstrząsnął rynkami finansowymi i wywołał obawy o recesję. Sytuację pogorszyły szacunki rządu z ubiegłego miesiąca, zgodnie z którymi wzrost zatrudnienia w ciągu ostatnich 12 miesięcy, do marca, był zawyżony o 68 tys. miejsc pracy miesięcznie.

PLN: Marazmu na rynku złotego, w szczególności na parze EURPLN, ciąg dalszy. Nasza waluta nie uległa większym zmianom od wczoraj i rano w czwartek także jest stabilna. Indeks do 4 głównych walut z równym udziałem (im wyżej, tym złoty mocniejszy) pozostaje w połowie przedziału zmienności z ostatnich 2 tyg. Indeks PLN oparty od większą ilość walut ważonych udziałem w handlu utrzymuje się w rejonie linii 3-letnich szczytów. Perspektywy dla złotego są w naszej ocenie raczej niekorzystne. Bieżące ceny lepiej wykorzystywać do zakupów niż sprzedaży walut.

Nie widać nowej, wewnętrznej siły PLN. Między wrześniem a listopadem niezmiennie zakładam, że złoty będzie tracił na wartości. Jesienią utrzymywać się będzie wyższe ryzyko słabnięcia niż to miało miejsce latem. Już teraz we wrześniu złoty powinien mieć trudności z utrzymaniem stabilnej pozycji.

EURPLN: Od 3 tyg. kurs nie wychodzi poza wąski przedział 4,2550-4,3050. Wciąż nie próbuje przebić się powyżej 4,30, choć jest to nasz bazowy scenariusz na początek września. To akurat nie jest zaskakujące, bo główne wydarzenia na rynkach w tym tygodniu rozegrają się w piątkowe popołudnie, po danych NFP z USA.

Mimo wciąż mocnej postawy złotego niezmiennie sądzę, że w 1 poł. września dojdzie do wzrostów kursu do okolic 4,32/33, a w kolejnych tygodniach ich kontynuacji w kierunku 4,35/36. Rynek powinien szybko wrócić ponad poziom 4,30 i utrzymywać się ponad tą ceną do końca miesiąca.

Po drugiej stronie kluczowe wsparcie z rejonu 4,25 po raz kolejny obroniło się w połowie sierpnia. Nasza waluta nie wykazuje potencjału wzrostowego. Zmiany w notowaniach dwóch podstawowych par EURPLN i USDPLN są w ostatnich tygodniach w dużej mierze jedynie przełożeniem zmian z rynku bazowego. Należy założyć, że wspomniane wsparcie utrzyma się, a kurs nie spadnie niżej.

USDPLN: Tym razem w ślad za osłabieniem dolara na rynku międzynarodowym, para USDPLN spadła w okolice dołków konsolidacji z ostatnich dni. O 8.05 w czwartek notowania są przy 3,8570 wobec 3,8720 wczoraj o tej porze.

Obszar 3,88/89 pozostaje kluczowym poziomem oporu. Wcześniej przez 8 miesięcy działał on jak wsparcie, powstrzymując spadki. Gdyby rynek ponownie znalazł się ponad tą barierą, wygenerowany zostałby silny impuls wzrostowy. Na razie tego nie ma; widać pojawiającą się podaż w okolicach tych newralgicznych cen, co nakazuje klasycznie podchodzić do projekcji zachowania rynku, patrząc z punktu widzenia analizy technicznej. Jednak dolar dość szybko odrabia straty do euro, a złoty nie wykazuje wewnętrznej siły, co daje spore szanse, że taki powrót będzie jednak miał miejsce. Wówczas o zwyżkę o kolejne 10-15 gr byłoby znacznie łatwiej.

Mimo wszystko z ostrożnością podchodzę do obserwowanych od 2 tyg. wzrostów, dopuszczając możliwość, iż mogą one okazać się nietrwałe. Dopiero powrót ponad 3,90 zwiększy przekonanie, że wkrótce czeka nas powtórka cen z okolic 4,00 i wyższych (jak w pierwotnych i wciąż podtrzymywanych założeniach). Dopóki jednak kurs pozostaje pod 3,88, rynek ma z technicznego punktu widzenia większe szanse na spadki, w tym poniżej 3,80. Przed takim scenariuszem chroni dolara brak wyraźniejszej, wewnętrznej presji aprecjacyjnej złotego, który względem euro, franka czy funta pozostaje tańszy niż był wiosną. Trzymam się założenia, że spadek pod 4,25 na EURPLN w tym roku nie nastąpi, co przy silniejszym globalnie dolarze pozwoli USDPLN na powrót ponad 4,00.

CHFPLN: Frank od wczoraj pozostaje droższy niż był na koniec ub. tyg. Nie ma już śladu po poniedziałkowych spadkach. O 8.10 w czwartek notowania są przy 4,5595 wobec 4,5620 wczoraj o tej porze. Wskazywałem ostatnio, pomimo dość wyraźnych i zaskakujących spadków, że ogólny obraz sytuacji na tym rynku nie uległ zmianie. Kolejne dołki fal wypadają wyżej (w lipcu 4,35 wobec 4,27 w maju, w sierpniu 4,44), podobnie jak szczyty (4,55 vs. 4,60 vs. 4,6750 z kulminacji paniki sprzed 4 tyg.). Daje to mocne przypuszczenie, że na CHFPLN trwa średnioterminowy trend wzrostowy. Można na tej parze mówić o pełnej realizacji stawianych na ten kwartał założeń.

Prognozą na 2 poł. roku było, że kurs ruszy w kierunku 4,65-4,70 (druga, analogiczna do czerwcowej fala deprecjacji). Ta projekcja już się wypełnia w szczycie paniki i zamykania transakcji carry trades z początku sierpnia. Okolice 4,65 wykorzystaliśmy do sprzedaży nadwyżek we frankach, po czym rynek skorygował. Od 2-3 tyg. znów zwyżkuje. Przypuszczalnie jest w dłuższej fali wzrostowej. Wciąż nie dokonujemy zabezpieczeń eksportu na tej parze, bo rozsądniejszym wydaje się pozostawienie otwartej pozycji i poczekanie na lepsze ceny (co najmniej powtórzenie tych z początku miesiąca). Krótkoterminowo rynek powinien szybko odrobić straty z 3-4 sesji przełomu miesiąca i zmierzać w stronę strefy 4,60-4,62.

GBPPLN: Niewielkie zmiany w notowaniach od wczoraj. O 8.15 w czwartek rynek jest przy 5,0700 wobec 5,0750 wczoraj o tej porze. Para pozostaje względnie wysoko, choć na razie nie jest w stanie zniwelować spadków z poniedziałku. Przed tygodniem po raz pierwszy od miesiąca pojawiły się ceny powyżej 5,11, co pozwoliło zrealizować odkładane transakcje sprzedaży funtów eksporterów ze środków bieżących.

W krótkim terminie ma miejsce konsolidacja, lecz w nieco szerszym obrazie, od 2-3 tyg., notowania pną się w górę. Rynek wrócił do cen sprzed załamania z początku sierpnia. Ostatnie, lekkie spadki najlepiej zignorować. Nie zwiastują one niczego, co miałoby nam pokrzyżować plany.

Oczekiwanym scenariuszem na 2 poł. r. (przypuszczalnie IV kw.) była zwyżka do 5,20-5,22 (domknięcie luki). Ta prognoza pozostaje aktualna. Pomimo niedawnych, sprzyjających warunków złoty nie umocnił się ponad to, co widzieliśmy już wcześniej w tym roku. Funt dobrze radzi sobie też ostatnio na rynku globalnym. Nie zmieniam strategii i założenia, że okolice 5,20 (luka bessy) ponownie pojawią się w tym roku na tym rynku, a okolice 5,00 nie zostaną przełamane. Do połowy września liczę na ponowienie cen z zakresu 5,10-5,12.

EURUSD: W reakcji na wczorajsze dane JOLTS (choć lepsze od prognoz były zamówienia w przemyśle) dolar stracił na wartości. Kurs odbił od krótkoterminowego poziomu równowagi 1,1050. O 8.20 w czwartek notowania są przy 1,1083 wobec 1,1053 wczoraj o tej porze.

Jutro o 14:30 poznamy najważniejsze dane 1 poł. września, czyli raporty z rynku pracy (NFP). Od wtorku, po święcie pracy w USA, weszliśmy symbolicznie w jesienną, a zarazem kończącą rok, fazę rynku. Tym razem w połowie okresu z wyborami prezydenckimi. Zarówno w krótkim, jak i średnim terminie zmienność rynku, z uwagi na istotne wydarzenia, może być podwyższona. Jest zarazem trudniejsza do przewidzenia, bo nie znamy ani rezultatów wyborów, ani raportów Departamentu Pracy.

Kurs wrócił w ub. tyg. poniżej maksimów z końca grudnia (choć wciąż jest wyżej niż 1 stycznia br.), tj. ceny 1,1140, co technicznie preferować powinno teraz niedźwiedzie. Nadal widzimy niewielkie zmiany w pozycjonowaniu spekulantów na tej parze; generalnie jest preferencja dolara, a nie euro, co podtrzymuje ocenę, że waluta USA wkrótce wróci do gry. Z dużym przekonaniem można powiedzieć, że tej jesieni będzie wzmożona zmienność.

Patrząc technicznie z szerszej perspektywy kurs zniwelował ponad połowę spadków z okresu grudzień 2021-wrzesień 2022 (1,2350-0,9550). Pozostaje natomiast poniżej linii 61,8 proc. zniesienia Fibo tej fali (1,1270). Trend spadkowy zatem trwa. Tym bardziej, jeśli spojrzeć z perspektywy dłuższe niż kilka ostatnich lat. Dolar wciąż może zatem (i powinien) pokazać siłę. Czy stanie się to jednak w tym roku?

Prognozowane maksima kursu na ten tydzień nie wykraczają poza 1,1150. W dołkach natomiast rynek powinien testować 1,10. Dziś z istotnych wydarzeń tylko publikacje danych PMI/ISM dla sektora usługowego i raport ADP. Jutro odczyty NFP, więc możliwe jest zarówno testowanie 1,1150, jak i 1,1000, a nawet obu tych cen w ciągu bardzo krótkiego czasu.