Szybki spadek inflacji w Polsce. Gorsze od prognoz odczyty z USA.
Niemal wszystkie dane, które napływają ostatnio z Polski wskazują na słabość popytu i nadal niekorzystne uwarunkowania makroekonomiczne. Nie przekłada się to jednak istotnie na notowania złotego. Pomimo tego, że dane dają przestrzeń do złagodzenie polityki pieniężnej, NBP będzie utrzymywał obecne, wysokie stopy proc., wspierając walutę.
Wczoraj GUS podał, że inflacja CPI w styczniu spadła do 3,9 proc. w ujęciu rok do roku po wzroście cen o 0,4 proc. względem stycznia. Jest to wynik niższy od mediany prognoz ekonomistów o 0,2 pkt proc. i najniższy poziom inflacji od maja 2021 r. Wpływają na to w dużej mirze elementy statystyczne wysokiej bazy porównań z zeszłego roku. Będą oddziaływać hamująco na inflację do kwietnia (odpadają wysokie odczyty m/m, wpadają niższe). Spadnie ona wówczas do szerokiego przedziału celu NBP (1,5-3,5 proc.), a być może nawet jego środka. (Podobnie niski poziom inflacji odnotowano już teraz w styczniu w Czechach – 2,3 proc. r/r). W dalszej części roku CPI ma jednak przyspieszyć do ok. 4,5-5 proc., czym m.in. tłumaczy swoja ostrożną postawę w kwestii obniżek stóp proc. Rada Polityki Pieniężnej. W szerszym wymiarze może to się potencjalnie okazać dobrą strategią, bo jak pokazuje przykład gospodarki USA, trwałe schodzenie do celów banków centralnych okazuje się trudniejsze niż się wcześniej wydawało. Presja inflacyjna globalnie może w kolejnych latach ponownie wzrosnąć, jeśli koniunktura za Atlantykiem nie przyhamuje.
Wczorajsze dane z USA nieco zachwiały oceną, że Fed nie będzie spieszył się z obniżaniem stóp procentowych. Sprzedaż detaliczna w styczniu okazała się istotnie słabsza niż zakładano, przy zrewidowanych dodatkowo na niekorzyść danych za grudzień. Także produkcja przemysłowa rozczarowała. Spadła w styczniu o 0,1% m/m po zrewidowanym lekko w dół (do 0 proc.) wyniku za grudzień. Spodziewano się wzrostu o 0,3 proc. Przez ostatnie 4 miesiące wzrosła tylko raz – w listopadzie o 0,2 proc. m/m. Dolar wyraźnie się osłabił po ujawnieniu wszystkich tych odczytów. Wydźwięk słabości konsumpcji i reakcji rynku w niewielkim tylko stopniu zmyć mogły wyraźne wzrosty indeksów kondycji przemysłu w regionach z oddziału Fed z Nowego Jorku i Filadelfii oraz rynku nieruchomości Stowarzyszenia Amerykańskich Deweloperów w lutym. Dolar pozostał słabszy.
PLN: Złoty drugi dzień z rzędu zakończył sesję na niezmienionym poziomie. Pozostaje słabszy niż na początku roku, mocniejszy niż pod koniec stycznia. Na indeksie do 4 głównych walut wrócił do pasma wahań z pierwszego miesiąca roku. Na szerszym indeksie opartym o większą ilość walut jest blisko ubiegłotygodniowych dołków (im niżej, tym złoty słabszy). Polska waluta przez ostatnie kilka tygodni poszukuje kierunku. Kursy podstawowych walut poruszają się w trendach bocznych. Wtorkowa publikacja CPI z USA miała globalny charakter i dotknęła szerokiej klasy aktywów, przez co może potencjalnie stać się impulsem, który wybije PLN z konsolidacji. Gdyby tendencje widoczne bezpośrednio po odczycie CPI z USA miały się utwierdzić (tego oczekuję), dałoby to wybicie PLN na słabszą stronę – głównych kursów w górę, indeksów w dół.
W średnim terminie (3-9 miesięcy) wykształcić się powinna, najpierw łagodna, potem silniejsza, trwalsza spadkowa tendencja złotego. Rynek próbował ją niemrawo zarysowywać w pierwszych tygodniach roku. Okres między lutym a marcem nie jest jednak w założeniu tym czasem, gdzie taka tendencja ma największe szanse na wykształcenie się. Jeśli tak by się stało, to tym bardziej nie należało będzie spodziewać się, że złoty pozostanie na przestrzeni roku mocny. Na razie jest za wcześnie, by wyrokować, że wtorkowe odczyty CPI z USA były przełomem na miarę dłuższego odwrócenia nastrojów w kierunku wzrostu awersji do ryzyka. Mogły dać chwilową korektę sentymentu, z jakimi mieliśmy do czynienia już kilkakrotnie na przestrzeni ostatnich miesięcy.
Im bliżej wiosny/lata, tym, jak sądzę, trudniej będzie naszej walucie utrzymywać wysoką pozycję. Obecne ceny cały czas warto wykorzystywać do kupna podstawowych walut zarówno w średnim, jak i dłuższym terminie (zabezpieczenia importu w perspektywie całego roku na poziomie min. 30 proc.).
EURPLN: Kurs zawęził wczoraj pasmo stabilizacji do jednogroszowego przedziału 4,3380-4,3480. To jednak zły sygnał dla niedźwiedzi; widać krótkoterminową przewagę kupujących O 7.45 w piątek kurs jest przy 4,3765 wobec 4,3385 wczoraj o tej porze. Potwierdza się założenie, że dopóki trzyma się obszar wsparcia z okolic 4,30, obraz rynku w średnioterminowej perspektywie nie zmienia się. Złoty jest i pozostanie stabilny. Utrzymują się konsolidacyjne tendencje. Rynek raz rośnie, raz spada, nie obierając przy tym – już od 2-3 miesięcy – jednoznacznego kierunku. Do końca lutego notowania będą przypuszczalnie poruszać się w bok w paśmie 4,30-4,40. Spodziewane od końca stycznia wejście do obszaru 4,42-4,44 w tym miesiącu raczej nie zostanie zrealizowane. Cel ten trzeba przesunąć na marzec. Pisałem wcześniej, że w obecnym układzie zrealizowanie go będzie wymagało dużo większej zmienności globalnej, a być może także zupełnie nowego, silnego impulsu. Bez tego złoty pozostanie mocny. Być może taki impuls pojawił się we wtorek w związku z publikacją danych o CPI z USA, bo skala i szerokość zmian na rynkach była znacząca. W przyszłym tygodniu będzie wiadomo więcej.
Ceny z przedziału 4,38-4,40, gdy się pojawią, będziemy ponownie, tak jak w styczniu, wykorzystywać do sprzedaży euro z nagromadzonych środków bieżących oraz zabezpieczeń krótkoterminowych (1-2 miesiące ekspozycji netto). Najpilniejsze operacje wykonujemy przy 4,35. Większą część zabezpieczeń eksportu, w tym na cały rok, będziemy dokonywać, gdy pojawią się jeszcze wyższe ceny, w szczególności w paśmie 4,45-4,50. Te założenia od 2 miesięcy nie ulegają zmianie. Zakładam, że rynek zamelduje się w tym obszarze na wiosnę. Zakupy euro, także te średnio i długoterminowe, dokonywane były wcześniej, w rejonie 4,30.
We wtorek rynek wpisał się w założenia, że w kolejnych miesiącach nastrój (globalnie) powinien stopniowo zmieniać się w kierunku spadku apetytu na ryzyko. Wczoraj i przedwczoraj już jednak niekoniecznie. Trzeba kolejnych sesji na ujawnienie się dominującej reakcji. Niezmiennie sądzę, że jeszcze w tej połowie roku pojawią się warunki do tego, by złoty istotniej stracił na wartości. Niekorzystnie działać powinny zarówno czynniki globalne (przede wszystkim), jak i lokalne. W mojej ocenie większość pozytywnych bodźców z ostatnich miesięcy została już uwzględniona w cenie złotego w ubiegłym kwartale. Im bliżej wiosny/lata, tym pozycja złotego powinna się pogarszać. W perspektywie II kw. najważniejszą ceną, do której powinien dążyć rynek jest obszar „luki bessy” 4,51-4,52 powstałej na EURPLN bezpośrednio po wyborach parlamentarnych w Polsce.
USDPLN: Kurs lekko spadł od wczoraj, pozostając w rejonie 4,04. O 8.55 w piątek znajduje się przy 4,0385 wobec 4,0420 wczoraj o tej porze. Rynek jest blisko linii tegorocznych maksimów. Przedział 4,07-4,08 pozostaje naturalnym celem dla wzrostów i oczekiwanym obszarem, do którego dążyć będzie rynek w horyzoncie lutego. W średnim (3-5 miesięcy) i dłuższym terminie założenia nie ulegają zmianie. Sytuacja na światowych rynkach powinna ewoluować w kierunku niekorzystnym dla złotego wraz z jeszcze głębszym umocnieniem dolara na rynku globalnym (aprecjacja trwa od początku roku). Mocny dolar ogółem, a w szczególności względem euro, był i jest scenariuszem bazowym na pierwsze miesiące 2024 r. Do końca lutego USDPLN powinien zmierzać w kierunku 4,08, a w horyzoncie 3-6 tyg. w rejon 4,13.
CHFPLN: Odradza się pozycja franka. Pisałem od kilku dni, że po teście najniższego poziomu od 8 tyg. (4,55), przychodzi czas na wzrosty w kierunku 4,60. O 8.00 w piątek kurs znajduje się przy 4,5820 wobec 4,5720 wczoraj o tej porze. Kurs nie utrzymał prognozowanego na cały I kw. pasma 4,60-4,70, w którym przebywał od listopada. Spadek poniżej 4,60 otworzył drogę do zniżki w kierunku 4,55, co zostało przepowiedziane i szybko zrealizowane przez rynek. Dołki 2023 r. to obszar 4,47-4,50. Już raczej jednak nie będą (nawet w całym roku) atakowane. Kurs powinien kierować się w lutym na wyższe poziomy; wrócić powyżej 4,60 i wahać się między 4,60 a 4,65. Średnioterminowo sądzę, że w tej połowie roku frank jeszcze sporo zyska na wartości. Jednak na ruch rzędu 15-20 gr w górę CHFPLN (taki miał miejsce od końca listopada do początku stycznia) trzeba poczekać do czasu globalnej zmiany obrazu rynków. Podstawowe założenie jest takie, że rynek od stycznia jedynie wychładza się przed kolejną, dużą falą wzrostów.
GBPPLN: Kurs od wczoraj nie uległ większym zmianom. Pozostaje w rejonie środka pasma wahań z ostatnich 4 tyg. O 8.05 w piątek notowania znajdują się przy 5,0800 wobec 5,0725 wczoraj rano. Pisałem ostatnio, że pomimo zejścia ze ścieżki wzrostów od końca stycznia, z perspektywy kilku miesięcy obraz rynku nie prezentuje się już tak silnie pro-spadkowo, jak to miało miejsce w grudniu. Wzrosty powinny być kontynuowane. W szczególności dotyczy to okresu poza I kw. W paśmie 5,12-5,17, zgodnie z założeniami czynionymi jeszcze w ub. r., dokonaliśmy w styczniu sprzedaży funtów z nadwyżek eksporterów. Jeśli chodzi o import, został on w większości zabezpieczony pod koniec ubiegłego roku. Ceny z okolic 5,00 wykorzystaliśmy w listopadzie i grudniu do zwiększonych zakupów i zabezpieczeń potrzeb funtowych średnio i długoterminowych. Rynek, jak sądzę, dłużej pozostanie powyżej tej ceny. Jest ponad 5,00 od początku roku. Ta para najszybciej ma szanse domknąć „lukę bessy” powstałą po wyborach z 15 października. Są to ceny między 5,20 a 5,22. Wcześniej strefą oporu jest przedział 5,15-5,17, gdzie GBPPLN powinien zmierzać do marca włącznie.
EURUSD: Dolar oddał całość zysków z sesji po publikacji danych o CPI z USA. Poza sentymentem globalnym euro nie ma obecnie żadnego solidniejszego oparcia w fundamentach. Każda publikacja wskazująca na oddalenie wizji obniżki stóp w USA spotykać się będzie z poważnym wzmocnieniem dolara. Pomimo szybkiego odbicia kursu do cen z otwarcia we wtorek, nie widzę kontynuacji wzrostów powyżej 1,08. O 8.10 w piątek notowania są przy 1,0765 wobec 1,0735 wczoraj o tej porze. Od początku roku rynek jest w silnym trendzie zniżkującym. Po zakończeniu korekty, co może mieć miejsce w każdej chwili, spadki powinny postępować do 1,0650.
W szerszym spojrzeniu dolar pozostaje mocny na bazie solidnych danych, które wciąż napływają z amerykańskiej gospodarki. Zarówno czynniki fundamentalne, jak i techniczne przemawiają za kontynuacją spadków kursu do przedziału 1,05-1,07 nawet jeszcze w lutym. Te zdania zachowuję w opisie EURUSD od kilku tygodni. We wtorek rynek otarł się o ten przedział. Dziś też jeszcze kilka istotnych publikacji makroekonomicznych.