2024.02.14

Prognoza walutowa 2024-02-14

Rynki w szoku po danych z USA. Ceny wciąż szybko rosną.

Dolar wzrósł do euro do najwyższego poziomu od 3 miesięcy po tym, jak Departament Pracy podał wyższe niż się spodziewano dane o dynamice cen w Stanach Zjednoczonych w styczniu. Nastroje na giełdach pogorszyły się w związku z osłabieniem oczekiwań na obniżki stóp proc. Fed. Rentowności obligacji skarbowych skoczyły do poziomów nieobserwowanych od połowy grudnia. Amerykańska krzywa pogłębiła inwersję, co jest zmianą wbrew zachowaniu z ostatnich kilku tygodni.

Główny wskaźnik inflacji CPI co prawda spadł w styczniu z 3,4 proc. do 3,1 proc. w ujęciu rocznym, ale oczekiwano, że wyniesie 2,9 proc. Inflacja bazowa, z wyłączeniem kategorii żywność i energia, pozostała na poziomie z grudnia – 3,9 proc. Mediana prognoz wskazywała na jej spadek do 3,7 proc. r/r. Miesiąc do miesiąca ceny podniosły się przeciętnie, odpowiednio, o 0,3 proc. i 0,4 proc.

W bezpośredniej reakcji na publikację rynek wyraźnie zmniejszył oczekiwania na cięcie stóp Fed na posiedzeniu 1 maja do ok. 40 proc. z ponad 60 proc. we wtorek rano. Podstawowym scenariuszem staje się teraz pierwsza obniżka o 25 pkt bazowych dopiero 12 czerwca (ok. 80 proc. szans). Krzywa rentowności obligacji skarbowych rządu federalnego ponownie się wypłaszczyła po tym, jak dochodowości z krótkiego końca wzrosły bardziej niż z długiego. 2-latek powyżej poziomu 4,65 proc., 10-latek powyżej 4,30 proc. Dolar gwałtownie zyskał na wartości, blisko 1 cent względem euro w ciągu kilku minut po 14.30 i ok. 5 gr w relacji do złotego. Indeksy na Wall Street zanurkowały, pomimo tego, że dane mogą świadczyć o tym, że popyt konsumpcyjny jest mocny, a gospodarka dobrze znosi wysokie stopy proc. Złoty ogółem stracił na wartości. Wykasował zyski, które pojawiły się po czwartkowej konferencji prasowej A. Glapińskiego, na której prorokował on brak obniżek stóp NBP do końca roku. Dłużej obowiązujące wysokie stopy w USA zmniejszają atrakcyjność inwestowania w niemal podobnie oprocentowaną obecnie polską walutę.

Podobnie jest w przypadku euro. Tutaj perspektywy obniżki stóp, choć również nieco zmniejszone, pozostają w grze. Stawki wyceniają pierwsze ciecie EBC o 25 pb na posiedzeniu już 11 kwietnia na ok. 55 proc., zaś 6 czerwca jako niemal pewny scenariusz (87 proc.). Jednocześnie rynek przypisuje ok. 40 proc. szans na to, że po tym posiedzeniu stopy znajdą się o 50 pb niżej niż obecnie, główna na poziomie 4,0 proc. Rozejście się oczekiwań dotyczących przyszłych stóp proc. w USA i strefie euro, wynikający przede wszystkim z różnicy kondycji gospodarki, wspiera notowania dolara w relacji do wspólnej waluty. Jest to spójne z wyrażanymi tu od dłuższego czasu prognozami.

PLN: Złoty oddał zyski z 3 ostatnich sesji. Na indeksie do 4 głównych walut wrócił do pasma wahań ze stycznia. Na szerszym indeksie opartym o większą ilość walut zbliża się do ubiegłotygodniowych dołków (im niżej, tym złoty słabszy).

Próby umacniania złotego po wypowiedziach prezesa NBP ws. stóp w Polsce oraz na bazie świetnych nastrojów, jakie obowiązywały do wczorajszej publikacji CPI z USA, okazały się nieskuteczne. Cały czas wskazywałem, że a) złoty zdyskontował już większość pozytywnych czynników i potrzebowałby nowego, silnego impulsu, by jeszcze zyskać na wartości, b) decydujące będą czynniki globalne, anie lokalne. Złoty przez ostatnie tygodnie poszukiwał kierunku. Kursy podstawowych walut poruszały się w trendach bocznych. Być może wczorajsza publikacja, ponieważ miała wybitnie globalny charakter i dotknęła szerokiej klasy aktywów, stanie się impulsem, który wybije PLN z konsolidacji. Gdyby tendencje bezpośrednio po odczycie CPI z USA miały się utwierdzić, byłoby to wybicie na słabszą stronę – głównych kursów w górę, indeksów w dół.

Od dłuższego czasu piszę, że w średnim terminie (3-9 miesięcy wykształcić się powinna, najpierw łagodna, potem silniejsza, spadkowa tendencja złotego. Rynek próbował ją niemrawo zarysowywać w pierwszych tygodniach roku. Okres między lutym a marcem nie był w założeniu tym czasem, gdzie taka tendencja miała się zrodzić, ale jeśli tak będzie, to tym bardziej nie należy się spodziewać, że złoty będzie w tym roku mocny. Na razie jest jednak za wcześnie, by wyrokować, że wczorajsze odczyty są przełomem na miarę dłuższego odwrócenia nastrojów w kierunku wzrostu awersji do ryzyka, a nie zwykła korekta, z jakimi mieliśmy do czynienia już kilkakrotnie na przestrzeni ostatnich miesięcy.

Im bliżej wiosny/lata, tym trudniej będzie naszej walucie utrzymywać wysoką pozycję. Podtrzymuję zdanie, że obecne ceny cały czas warto wykorzystywać do kupna podstawowych walut zarówno w średnim, jak i dłuższym terminie (zabezpieczenia importu w perspektywie całego roku na poziomie min. 30 proc.).

EURPLN: Kurs wzrósł od wczorajszych dołków prawie 4 gr. O 8.00 w środę jest przy 4,3385. Potwierdza się założenie, że dopóki trzyma się obszar wsparcia z okolic 4,30, obraz rynku w średnioterminowej perspektywie nie zmienia się. Utrzymują się konsolidacyjne tendencje. Rynek raz rośnie, raz spada, nie obierając przy tym jednoznacznego kierunku. Do końca lutego notowania będą przypuszczalnie poruszać się w bok w paśmie 4,30-4,40. Spodziewane wejście do obszaru 4,42-4,44 w tym miesiącu raczej nie zostanie zrealizowane. Cel ten trzeba przesunąć na marzec. Pisałem wcześniej, że w obecnym układzie zrealizowanie go będzie wymagało dużo większej zmienności globalnej, a być może także zupełnie nowego, silnego impulsu. Bez tego złoty pozostanie mocny. Być może taki impuls pojawił się właśnie wczoraj, bo skala i szerokość zmian na rynkach jest znacząca.

Ceny z przedziału 4,38-4,40, gdy się pojawią, będziemy ponownie, tak jak w styczniu, wykorzystywać do sprzedaży euro z nagromadzonych środków bieżących oraz zabezpieczeń krótkoterminowych (1-2 miesiące ekspozycji netto). Najpilniejsze operacje trzeba będzie wykonać przy 4,35, czyli ok. 1 gr od bieżących cen. Większą część zabezpieczeń eksportu, w tym na cały rok, będziemy dokonywać, gdy pojawią się jeszcze wyższe ceny, w szczególności w paśmie 4,45-4,50. Te założenia od 2 miesięcy nie ulegają zmianie. Zakładam, że rynek zamelduje się w tym obszarze na wiosnę. Zakupy euro, także te średnio i długoterminowe, dokonywane były wcześniej, w rejonie 4,30.

Wczoraj rynek doskonale wpisał się w założenia, że w kolejnych miesiącach nastrój (globalnie) powinien stopniowo zmieniać się w kierunku spadku apetytu na ryzyko, tak jak to miało miejsce na pierwszych sesjach 2024 r. Pojawią się warunki do tego, by złoty stracił na wartości. Niekorzystnie działać powinny zarówno czynniki globalne (przede wszystkim), jak i lokalne. Niezmiennie uważam, że większość pozytywnych bodźców z ostatnich miesięcy została już uwzględniona w cenie złotego w ubiegłym kwartale. Im bliżej wiosny/lata, tym pozycja złotego powinna się (w mojej ocenie) pogarszać. W perspektywie II kw. najważniejszą ceną, do której powinien dążyć rynek jest obszar „luki bessy” 4,51-4,52 powstałej na EURPLN bezpośrednio po wyborach parlamentarnych w Polsce.

USDPLN: Kurs po raz trzeci w ostatnim czasie odbił się od ceny 4,00 i wzrósł ok. 5 gr. O 8.10 w środę znajduje się przy 4,0490 wobec 4,0020 wczoraj o tej porze. Rynek jest więc przy linii tegorocznych maksimów. Uparcie sugerowałem, także, gdy rynek przebywał 5-6 gr niżej, że przedział 4,07-4,08 jest cały czas naturalnym celem dla wzrostów i pozostaje oczekiwanym obszarem, do którego dążyć będzie rynek w horyzoncie lutego. Do osiągnięcia tego przedziału brakuje 2-3 gr.

W średnim (3-5 miesięcy) i dłuższym terminie założenia nie ulegają zmianie. Zostały wzmocnione po ostatniej sesji. Sytuacja na światowych rynkach powinna ewoluować w kierunku niekorzystnym dla złotego wraz z jeszcze głębszym umocnieniem dolara na rynku globalnym (aprecjacja trwa od początku roku). Mocny dolar ogółem, a w szczególności względem euro, był i jest scenariuszem bazowym na pierwsze miesiące 2024 r. Do końca lutego USDPLN powinien zmierzać w kierunku 4,08, a w horyzoncie 3-6 tyg. w rejon 4,13.

CHFPLN: Frank szwajcarski w ostatnim czasie słabnie i słaby był także wczoraj. To efekt tego, że inflacja w tym kraju spada i jest bardzo niska, co zapewne skłoni bank centralny do obniżenia stóp procentowych w tej połowie roku (w marcu lub czerwcu). W sytuacji, gdy podnoszą się rynkowe stopy dolara, frank staje się mniej atrakcyjny w ramach koszyka najbezpieczniejszych walut. Od rana jednak i helwecka waluta zyskuje do złotego. Po teście najniższego poziomu od 8 tyg. (4,55), przychodzi czas na wzrosty w kierunku 4,60. O 8.20 w środę kurs znajduje się przy 4,5700, dokładnie tam, gdzie był wczoraj o tej porze. Rynek nie utrzymał spodziewanego na I kw. pasma 4,60-4,70, w którym przebywał przez 7 ostatnich tygodni. Spadek poniżej 4,60 otworzył drogę do zniżki w kierunku 4,55, co zostało przepowiedziane. Dołki 2023 r. to obszar 4,47-4,50. Już raczej jednak nie będą atakowane. Kurs powinien kierować się w lutym na wyższe poziomy; wrócić powyżej 4,60 i wahać się między 4,60 a 4,65.

Średnioterminowo sądzę, że w tej połowie roku frank jeszcze sporo zyska na wartości. Jednak na ruch rzędu 15-20 gr w górę CHFPLN (taki miał miejsce od końca listopada do początku stycznia) trzeba poczekać do czasu globalnej zmiany obrazu rynków (czyżby to się właśnie rozpoczęło?). Podstawowe założenie jest takie, że rynek od stycznia jedynie wychładza się przed kolejną, dużą falą wzrostów.

GBPPLN: Kurs wrócił w rejon środka pasma wahań z ostatnich 4 tyg. O 8.25 w środę notowania znajdują się przy 5,0935 wobec 5,0585 wczoraj rano. Pisałem ostatnio, że pomimo zejścia ze ścieżki wzrostów od końca stycznia, z perspektywy 1-2 miesięcy obraz rynku nie prezentuje się już tak silnie pro-spadkowo, jak to miało miejsce w grudniu. Wzrosty powinny być kontynuowane. W szczególności dotyczy to okresu poza I kw. W paśmie 5,12-5,17, zgodnie z założeniami czynionymi jeszcze w ub. r., dokonaliśmy w styczniu sprzedaży funtów z nadwyżek eksporterów. Jeśli chodzi o import, został on w większości zabezpieczony pod koniec ubiegłego roku. Ceny z okolic 5,00 wykorzystaliśmy w listopadzie i grudniu do zwiększonych zakupów i zabezpieczeń potrzeb funtowych średnio i długoterminowych. Rynek, jak sądzę, dłużej pozostanie powyżej tej ceny. Jest tak już 1,5 miesiąca. Ta para najszybciej ma szanse domknąć „lukę bessy” powstałą po wyborach z 15 października. Są to ceny między 5,20 a 5,22. Wcześniej strefą oporu jest przedział 5,15-5,17, gdzie GBPPLN powinien zmierzać do marca włącznie.

EURUSD: Kurs znajduje się najniżej dokładnie od 3 miesięcy, gdy rynek 14 listopada zaliczył silny, blisko 2-centowy wzrost w jedną sesję. Po tej aprecjacji euro nie ma już śladu. Wskazywałem od kilku dni, że najwyraźniej potencjał euro napędzany dobrymi nastrojami na giełdach (rekordy indeksów na Wall Street) wyczerpuje się. A ponieważ poza sentymentem globalnym euro nie ma obecnie żadnego, solidniejszego oparcia w fundamentach, jedna publikacja i mamy przełamanie ważnego wsparcia technicznego (rejon 1,070). O 8.30 w środę notowania są przy 1,0706 wobec 1,0775 wczoraj o tej porze. Pisałem wczoraj, że rynek wydaje się gotowy do wznowienia spadków. Tak też się stało. Spadki powinny postępować (być może nie od razu, a po wykonaniu korekty, ale jednak) do 1,0650.

W szerszym spojrzeniu dolar pozostaje mocny na bazie solidnych danych, które wciąż napływają z amerykańskiej gospodarki. Zarówno czynniki fundamentalne, jak i techniczne przemawiają za kontynuacją spadków kursu w kierunku 1,05-1,07 nawet jeszcze w lutym. Te zdania zachowuję w opisie EURUSD od kilku tygodni. Wczorajsza sesja pokazuje słuszność tych założeń. Do końca tygodnia sporo istotnych publikacji makroekonomicznych.