2024.02.13

Prognoza walutowa 2024-02-13

W centrum uwagi odczyty CPI z USA

Uwaga inwestorów skupi się w dziś na kluczowych raportach na temat styczniowego indeksu cen towarów i usług konsumenckich (CPI) w USA. Zostanie on opublikowany o 14.30 polskiego czasu. Z kolei jutro poznamy wyniki PKB z Polski i strefy euro za IV kw., w czwartek całą serię danych z USA (sprzedaż detaliczna, produkcja przemysłowa, indeksy kondycji przemysłu i rynku nieruchomości) za styczeń, a także odczyt inflacji CPI z Polski. W piątek opublikowany zostanie indeks cen producentów (PPI) ze Stanów Zjednoczonych oraz wyniki ankiet nastrojów Uniwersytetu Michigan. Tydzień zapowiada się, więc bardzo ciekawie i z potencjalnie dużą zmiennością rynków.

Szereg wcześniejszych danych, na czele z dobrą sytuacją na rynku pracy, pokazało odporność amerykańskiej gospodarki na zawirowania i wysokie stopy proc., co skłoniło inwestorów do ograniczenia oczekiwań na szybkie i głębokie reakcje ze strony Fed. Szanse na obniżkę stóp proc. w marcu zmalały do minimum. Wynoszą 13 proc. w porównaniu z 77 proc. miesiąc wcześniej. Podstawowym założeniem jest na obecną chwilę obniżka 1 maja (62 proc.) i kontynuacja 12 czerwca (52 proc.). Do końca roku stopy w USA mają spaść o 125 pkt bazowych do przedziału 4-4,25 proc.

Według prognoz inflacja CPI w USA ponownie spadła w styczniu, do 3,0 proc. r/r z 3,3 proc. w grudniu, a w ujęciu bazowym do 3,8 proc. z 3,9 proc. poprzednio. Rynek w pełni zdyskontował spodziewane, te niższe odczyty z miesiąca na miesiąc, stąd rewizje CPI w górę, takie jak miały miejsce w ubiegły piątek, mogą wywoływać nerwowe reakcje. Co ciekawe, korekty w górę odczytów inflacji rynek zareagował osłabieniem, a nie wzmocnieniem dolara, na co wskazywałaby intuicja, biorąc pod uwagę możliwość utrzymywania dłużej wysokich stóp proc. Może to być efekt tego, że wyższe dynamiki cen rynek rozpatruje przez pryzmat siły konsumpcji, wciąż dużych możliwości przerzucania wyższych kosztów czy zwiększania marż przez producentów na finalnych odbiorców, a co za tym idzie ogólnie dobrej pozycji gospodarki. To z kolei gwarantowałoby dłuższe utrzymywanie się dobrych nastrojów bez większych zmian obrazu rynków i nastawienia do ryzyka. W takich warunkach dolar może potencjalnie radzić sobie gorzej. Być może rynek zauważył też, że im wyższe poprzednie dane, tym wyższa baza porównań i szanse na niższe od prognoz odczyty w przyszłości. Wówczas pierwszą reakcją powinno być osłabienie dolara, bo obniżki jednak nastąpią wiosną. W dłuższym terminie nie byłaby to jednak dobra informacja dla gospodarki i nastrojów ogółem. W podobny sposób interpretować trzeba będzie dzisiejsze dane inflacyjne. Zapowiadają się ciekawe ruchy kursów po 14.30 polskiego czasu.

PLN: Złoty pozostaje mocny. Na indeksie do 4 głównych walut w równej proporcji zamknął się wczoraj na najwyższym poziomie w tym roku. Mocniejszy był ostatnio tylko w grudniu i listopadzie ub. r. Na szerszym indeksie opartym o większą ilość walut nieco wyżej był 2 tyg. temu, ale notowania także są blisko tegorocznych szczytów.

Z perspektywy ostatnich tygodni, a nawet 2-3 miesięcy złoty poszukuje kierunku. Indeksy PLN konsolidują się, raz rosną, raz spadają, zaś kursy podstawowych walut generalnie poruszają w trendach bocznych. Względem części walut, w tym z regionu, złoty jest bardzo mocny, wręcz najmocniejszy od kilku dekad (jak do HUF). Względem innych, jak USD, CHF, GBP czy nawet do słabego EUR, lepiej wyceniany był jeszcze kilka miesięcy temu. Rynek w sumie dość słabo zareagował na słowa prezesa NBP, który wykluczył obniżki stóp w Polsce do końca roku. Poziom stóp w Polsce nie powinien mieć kluczowego znaczenia dla wyceny złotego w kolejnych miesiącach. Najważniejsze będą, jak sądzę, czynniki globalne. A tutaj rynek wyczekuje nowych impulsów. Najbliższy być może dziś o 14.30.

W średnim terminie (3-9 miesięcy), jak niezmiennie twierdzę, wykształcić się powinna, najpierw łagodna, potem silniejsza, spadkowa tendencja złotego. Rynek próbował ją niemrawo zarysowywać w pierwszych tygodniach roku. Natomiast jeszcze okres między lutym a marcem może wciąż przynosić pomyślne wiatry naszej walucie. To pozwoliłoby jeszcze przez jakiś czas podtrzymać jej wysoką wartość. Na razie na podstawowych kursach nadal skutecznie bronione są główne wsparcia.

Sentyment dla polskiej waluty jest wciąż dobry, głównie ze względu na optymistyczne nastroje na światowych rynkach. Dodatkowo, dodatnie realne oprocentowania – w minionych latach istotny czynnik wpływający na jego pełzającą deprecjację – teraz wspiera popyt na złotego. Nie można wykluczyć (w zasadzie staje się to scenariuszem bazowym), że do końca miesiąca pozostanie on mocny, a taki obraz przedłuży się na 1 poł. marca Ogółem jednak, im bliżej wiosny i zwrotu w polityce pieniężnej dużych banków centralnych, tym trudniej będzie naszej walucie utrzymywać wysoką pozycję. To ze względu na obawy o stan koniunktury na świecie, które pojawią się w reakcji na słabsze dane oraz, gdy banki centralne zaczną w reakcji na nie obniżać stopy proc. (zwykle robią to w recesyjnych środowiskach, rzadko w spokojnym tempie dorównującym ich podnoszeniu). Podtrzymuję zdanie, że obecne ceny warto wykorzystywać do kupna podstawowych walut zarówno w średnim, jak i dłuższym terminie (zabezpieczenia importu w perspektywie całego roku na poziomie min. 30 proc.).

EURPLN: Kurs dotarł wczoraj do linii dołków z początku lutego. Od rana próbuje odbijać. O 8.10 we wtorek jest przy 4,3120 wobec 4,3275 wczoraj o tej porze. Dopóki trzyma się obszar wsparcia z okolic 4,30, obraz rynku w średnioterminowej perspektywie nie zmienia się. Krótkoterminowo widoczna od początku roku, lekka, optyczna przewaga byków została w ostatnich 2-3 tygodniach wykasowana. Kurs wybił się z kilkutygodniowego kanału wzrostowego. Percepcja rynku zmieniła się z pro-wzrostowej na konsolidacyjną. Do końca lutego notowania będą przypuszczalnie poruszać się w bok w paśmie 4,30-4,40. Spodziewane wejście do obszaru 4,42-4,44 w tym miesiącu nie zostanie zrealizowane. Cel ten trzeba przesunąć na marzec. Dodatkowo, w obecnym układzie rynku zrealizowanie go będzie wymagało dużo większej zmienności globalnej, a być może także zupełnie nowego, silnego impulsu. Bez tego złoty pozostanie mocny.

Ceny z przedziału 4,38-4,40, gdy się pojawią, będziemy ponownie, tak jak w styczniu, wykorzystywać do sprzedaży euro z nagromadzonych środków bieżących oraz zabezpieczeń krótkoterminowych (1-2 miesiące ekspozycji netto). Najpilniejsze operacje trzeba będzie wykonać przy 4,35. Większą część zabezpieczeń eksportu, w tym na cały rok, będziemy dokonywać, gdy pojawią się wyższe ceny, w szczególności w paśmie 4,45-4,50. Te założenia nie ulegają zmianie. Zakładam, że rynek zamelduje się w tym obszarze na wiosnę. Zakupy euro, także te średnio i długoterminowe, dokonywane były wcześniej, w rejonie 4,30.

Założenia na kolejne miesiące także nie ulegają modyfikacji. Nastrój rynków (globalnie) powinien stopniowo zmieniać się w kierunku spadku apetytu na ryzyko, tak jak to miało miejsce na pierwszych sesjach 2024 r. Pojawią się warunki do tego, by złoty stracił na wartości. Niekorzystnie działać powinny zarówno czynniki globalne (przede wszystkim), jak i lokalne. Politycznie w kraju będzie cały czas gorąco (w kwietniu i czerwcu są wybory). Niezmiennie uważam, że większość pozytywnych bodźców z ostatnich miesięcy została już uwzględniona w cenie złotego w ubiegłym kwartale. Im bliżej wiosny/lata, tym pozycja złotego powinna się (w mojej ocenie) pogarszać.

Okres od początku lutego do połowy marca może być, jak przypuszczam, najlepszym oknem czasowym złotego w tym roku. W perspektywie II kw. najważniejszą ceną, do której powinien dążyć rynek jest obszar „luki bessy” 4,51-4,52 powstałej na EURPLN bezpośrednio po wyborach parlamentarnych w Polsce. Spodziewam się zobaczyć tam rynek wiosną br.

USDPLN: Kurs jest ponownie przy równej cenie 4,00. O 8.15 we wtorek znajduje się przy 4,0020 wobec 4,0075 wczoraj o tej porze. Przedział 4,07-4,08 jest cały czas celem dla wzrostów kursu po osłabieniu znaczenia oporu z okolic 4,04. Pozostaje oczekiwanym obszarem, do którego dążyć powinien rynek w horyzoncie lutego. W średnim (3-5 miesięcy) i dłuższym terminie założenia nie ulegają zmianie. Sytuacja na światowych rynkach powinna ewoluować w kierunku niekorzystnym dla złotego wraz z jeszcze głębszym umocnieniem dolara na rynku globalnym (aprecjacja trwa od początku roku). Mocny dolar ogółem, a w szczególności względem euro, to scenariusz bazowy na nadchodzące miesiące. Do końca lutego USDPLN powinien zmierzać w kierunku 4,08, a w horyzoncie 4-7 tyg. w rejon 4,13.

CHFPLN: Od początku roku taniej frank szwajcarski. Kurs spadł wczoraj do najniższego poziomu od 8 tyg. (4,55). Od szczytów z przełomu roku kurs spadł już prawie 15 gr. O 8.20 we wtorek znajduje się przy 4,5700 wobec 4,5845 wczoraj o tej porze. Rynek nie utrzymał pasma 4,60-4,70, w którym przebywał przez 7 ostatnich tygodni. Pisałem od piątku, że spadek poniżej 4,60 otwiera drogę do zniżki w kierunku 4,55, a potencjalnie niżej. Ta pierwsza cena została wczoraj dotknięta. Dołki 2023 r. to obszar 4,47-4,50.

Średnioterminowo sądzę, że w tej połowie roku frank jeszcze sporo zyska na wartości. Jednak na ruch rzędu 15-20 gr w górę CHFPLN (taki miał miejsce od końca listopada do początku stycznia) trzeba będzie poczekać do czasu globalnej zmiany obrazu rynków (II kw. 2024?). Podstawowe założenie jest takie, że rynek od stycznia jedynie wychładza się przed kolejną, dużą falą wzrostów.

GBPPLN: W dolnej części pasma wahań z ostatnich 4 tyg. jest para funt-złoty. O 8.25 we wtorek notowania znajdują się przy 5,0585 wobec 5,0625 wczoraj. Pomimo zejścia ze ścieżki wzrostów w ciągu ostatnich tygodni, od początku roku obraz rynku nie prezentuje się już tak silnie pro-spadkowo, jak to miało miejsce w grudniu. Wzrosty powinny być kontynuowane. W szczególności dotyczy to okresu poza I kw. W paśmie 5,12-5,17, zgodnie z założeniami czynionymi jeszcze w ub. r., dokonaliśmy w styczniu sprzedaży funtów z nadwyżek eksporterów. Jeśli chodzi o import, został on w większości zabezpieczony pod koniec ubiegłego roku. Ceny z okolic 5,00 wykorzystaliśmy w listopadzie i grudniu do zwiększonych zakupów i zabezpieczeń potrzeb funtowych średnio i długoterminowych. Rynek, jak sądzę, dłużej pozostanie powyżej tej ceny. Ta para najszybciej ma też szanse domknąć „lukę bessy” powstałą po wyborach z 15 października. Są to ceny między 5,20 a 5,22. Wcześniej strefą oporu jest przedział 5,15-5,17, gdzie GBPPLN powinien zmierzać do marca.

EURUSD: Rynek zatrzymał łagodne wzrosty w okolicy ważnego poziomu 1,0790/800, tj. cen z zamknięcia tygodnia w piątek 2 lutego, gdy opublikowane zostały dane z rynku pracy USA. Zniwelował spadki z poniedziałku, 5.02., ale najwyraźniej potencjał euro napędzany dobrymi nastrojami na giełdach (rekordy indeksów na Wall Street) wyczerpuje się. Poza sentymentem globalnym euro nie ma obecnie żadnego, solidniejszego oparcia w fundamentach.

O 8.30 we wtorek notowania są przy 1,0775 wobec 1,0795 wczoraj o tej porze. Rynek wydaje się gotowy do wznowienia spadków. Od 14.30 ważne dane o CPI z USA. W szerszym spojrzeniu dolar pozostaje mocny na bazie solidnych danych, które wciąż napływają z amerykańskiej gospodarki. Zarówno czynniki fundamentalne, jak i techniczne przemawiają za kontynuacją spadków kursu w kierunku 1,05-1,07 nawet jeszcze w lutym. Nic się w tym względzie w ostatnich dniach nie zmieniło. Ten tydzień jest znacznie ciekawszy, jeśli chodzi o bieżące dane z gospodarek, niż poprzedni. Początek serii publikacji już dziś.