Eksplozja optymizmu po spadku inflacji w USA
Wczorajsze dane ze Stanów Zjednoczonych wywołały prawdziwą euforię na rynkach finansowych. Inflacja konsumencka spadła w październiku do najniższego poziomu od lipca – 3,2 proc. r/r, a miesiąc do miesiąca ceny nie uległy zmianie. To drugi najniższy odczyt r/r od marca 2021 r., gdy inflacja na dobre zaczynała przyspieszać. Oczekiwano spadku do 3,3 proc. Inflacja bazowa (z wyłączeniem żywności i energii) także spadła, do 4,0 proc. r/r z 4,1 proc. we wrześniu przy prognozie stabilizacji. Tutaj ceny zwiększyły się o 0,2 proc. m/m, a prognozowano wzrost o 0,3 proc.
W reakcji na wyniki CPI doszło do gwałtownego wzrost apetytu na ryzyko, osłabienia dolara i głębokich zmian w portfelach. Rentowności amerykańskich obligacji spadły do linii ostatnich dołków. 10-latki przekroczyły ten poziom i są najniżej od września. Rynek na dobre przestał wierzyć w dalsze podwyżki stóp proc. Fed. Zwiększył dyskontowanie cięcia stóp w 2024 r. Obecnie podwyżce oprocentowania o 25 pb stawki przypisują mniej niż 1-proc. prawdopodobieństwo. Szanse na obniżkę w maju to już 66 proc., a blisko 50 proc. szans uwzględnione jest w cenach na cięcia stóp o 50 pb do 4,75-5,0 proc. do czerwca 2024 r.
Rynki weszły w fazę bezgranicznej wiary w „miękkie lądowanie” gospodarki USA. Powrót inflacji do celu, ale bez wpadania w recesję. To założenia zostanie przypuszczalnie w przyszłości jeszcze skarcone, bo tak wysokie stopy proc. w USA z pewnością doprowadzą do poważnych nierównowag. Teraz jednak to się nie liczy. Rynek czekał na impuls do uwolnienia potencjałów. Wejścia już teraz w fazę tzw. rajdu św. Mikołaja – obserwowanych często na rynkach akcji silnych wzrostów w okolicach mikołajek albo przed świąt Bożego Narodzenia czy zjawiska „strojenia okienek”, by pokazać dobre wyniki na koniec roku. Warszawski indeks WIG20 wzrósł wczoraj prawie 5 proc. Znalazł się na poziomie nieobserwowanym od początku 2022 r., jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę.
Wg szybkiego szacunku PKB Polski wzrósł w III kw. o 1,4 proc. kw/kw i był wyższy o 0,4 proc. r/r. To pierwszy wzrost w ujęciu rocznym w tym roku. W II kw. 2023 r. PKB spadł o 0,6 proc. a w I kw. o 0,3 proc. r/r. Dane okazały się zbliżone do mediany prognoz ekonomistów. Przy okazji publikacji najnowszych danych GUS skorygował wzrost gospodarczy za poprzedni kwartał. Ostateczne PKB wzrósł w okresie kwiecień-czerwiec br. o 0,3 proc. kw/kw (wcześniej podawano spadki). W tym kwartale także spodziewany jest już wzrost PKB zarówno w ujęciu rocznym, jak i kwartalnym, co finalnie powinno dać wynik w całym 2023 r. w okolicach 0 proc. r/r (-0,1 proc. do +0,4 proc.).
Dane wspierają scenariusz zakończenia słabnięcia polskiej gospodarki w 2 poł. 2023 r. i początku ożywienia. W pierwszej fazie będzie ono jeszcze słabe, a przyszłoroczny wzrost okaże się niewiele wyższy niż w roku bieżącym (1-2 proc.). Silniejszej poprawy większość ekonomistów spodziewa w 2025 r. Wszystko to jednak przy założeniu, że europejska gospodarka zacznie odradzać się już w najbliższych miesiącach, a amerykańska w 2024 r. nie wpadnie w recesję.
Raport GUS wskazuje na dużą odporność polskiej gospodarki w obliczu rozlicznych wyzwań od 2020 r. A co za tym idzie solidne podstawy fundamentalne złotego. W połączeniu z przedwczorajszą informacją NBP o powrocie nadwyżki na rachunku obrotów bieżących we wrześniu, jak również zmianą stanowiska NBP w kwestii kontynuacji obniżek stóp proc., przy jednocześnie niższej niż przeciętnie szacowano inflacji CPI także w Polsce, stawia to złotego w dobrej pozycji do obrony bieżących poziomów, okolic najwyższych notowań od 2 lat.
PLN: Złoty zyskał od wczoraj ok. 1,5 proc. Indeks PLN wyrównał tegoroczne maksima. Złoty jest najmocniejszy od lipca. Najsłabsza z 4 par we wtorek – USDPLN – spadła 10 gr. EURPLN dotarł do kluczowego obszaru wsparcia 4,38-4,40 (dołki lipca). Dalsza zwyżka notowań złotego spowodowałaby przełamanie długoterminowego trendu spadkowego. Nie zakładamy, że tak się stanie, choć takiego scenariusza wykluczyć do końca nie można. Na razie bieżące ceny walut rekomendujemy wykorzystać do bieżących zakupów i dopełnienia zabezpieczeń importerów na najbliższe 2-3 miesiące.
EURPLN: Kurs zamknął dzień najniżej od września 2020 r. Nie przebił jednak minimów z 30 lipca br. (ok. 4,3830). Rynek poważnie przetestował ważny technicznie obszar wsparcia 4,38-4,40, a zarazem (od dłuższego czasu dla nas) strefę średnioterminowych zakupów euro. O 8.20 w środę kurs jest dokładnie przy 4,4000 wobec 4,4280 wczoraj o tej porze. Domknięcie luki bessy, która znajduje się przy 4,51 to w tym miesiącu, a zapewne i do końca roku mało realny scenariusz. Do czynników wewnętrznych sprzyjających w średnim terminie polskiej walucie (wygrana opozycji, wstrzymanie obniżki stóp NBP i brak perspektyw na kolejne, ponowna nadwyżka na rachunku obrotów bieżących) dołączyły globalne w postaci gwałtownego wzrostu apetytu na ryzyko. W tych warunkach o poważniejsze osłabienie złotego w horyzoncie najbliższych kilku tygodni będzie bardzo trudno. Szczytem marzeń byków może być przed końcem roku powrót w rejon 4,48 (ok. 2-proc. osłabienie). Projekcja szybkiego domknięcia luki już się nie zrealizuje. Będzie to cel dla rynku na pierwsze miesiące przyszłego roku. Bieżące ceny wykorzystujemy do powiększenia stopnia zabezpieczeń importerów na kolejne 3-4 miesiące. Z zabezpieczeniami eksporterów na razie wciąż czekamy. Przebicie z marszu obszaru 4,38-4,40 byłoby dużym zaskoczeniem. Liczymy na odbicie od tych cen co najmniej o 8-10 gr w górę, jeszcze przed końcem roku. Czekamy zatem nadal na pojawienie się odpowiednich cen do zabezpieczeń długich pozycji na 2024 r.
USDPLN: Kurs spadł wczoraj prawie 10 gr zaliczając najsłabszą sesję od 10 listopada. Rynek spadła słabością dolara i wzmocnieniem złotego. O 8.30 w środę notowania są przy 4,0505 wobec 4,1370 wczoraj rano. Próba powrotu ponad opór wyznaczony przez powyborcze dołki (okolice 4,17) nie powiodła się w ubiegłym tygodniu. Wbrew oczekiwaniom nie pojawiły się kolejne atak, a rynek tylko pogłębił spadki. Złoty pozostaje wyraźnie mocniejszy niż zakładałem. kolejne wydarzenia tylko potwierdzają obowiązujące trendy globalne z wysokim apetytem na ryzyko i słabością dolara, co sprzyja złotemu. Dodatkowo dostał on poważne wsparcie od strony czynników wewnętrznych. To zmieni się wraz z ponownym umocnieniem dolara na rynku globalnym, gdy okaże się, że zamiast powrotu inflacji do celu gospodarka USA (i świat) zmierzą się z widmem deflacji. To jeszcze jednak nie ten moment. Być może nawet nie początek przyszłego roku. Teraz jest czas hossy i radości z opanowania zbyt silnych wzrostów cen.
Zakupy zabezpieczające importerów wykonywaliśmy na tej parze latem, gdy kurs spot był w przedziale 3,95-4,05. Mamy powrót takich cen. Jest to dobra okazja do wydłużenia horyzontu zabezpieczeń pozycji w 50-70 proc. na 1 poł. 2024 r. i dopełnienia do 90-100 proc. w tym roku. Z eksporterami korzystamy z zabezpieczeń dokonanych 1,5 miesiąca, gdy USDPLN był powyżej 4,40. Od bieżących cen spodziewamy się, że złoty będzie tracił na wartości. Kurs nie przebije letnich dołków i nie wejdzie w wielomiesięczny trend spadkowy.
CHFPLN: Kurs osunął się do cen sprzed 4 miesięcy. Wciąż jest kilka groszy powyżej minimów z okolic letniego przesilenia. O 8.45 notowania znajdują się przy 4,5555 wobec 4,5850 we wtorek o tej porze i okolicach 4,54 we wczorajszych dołkach. Spodziewana zwyżka kursu w kierunku 4,65 w horyzoncie początku grudnia nie zostanie zrealizowana. Ceny te mogą pojawić się najwcześniej w styczniu. Krótkoterminowo złoty pozostaje mocniejszy niż zakładałem. Po 15 października średnioterminowy obrazu rynku zmienił się na neutralny wobec silnie wzrostowego przed wyborami. W kolejnych miesiącach kurs miał poruszać się w bok w paśmie 4,55-4,75. Przedział prognozowanej konsolidacji trzeba po raz kolejny przesunąć kilka gr niżej do strefy 4,50-4,70. Ceny z okolic 4,85-4,90 we wrześniu agresywnie wykorzystywaliśmy do wyprzedaży szwajcarskiej waluty z nadwyżek oraz zabezpieczeń średnioterminowych (nielicznych) eksporterów w tej walucie. Zabezpieczenia kupna CHF mamy od czerwca wykonane do końca roku po kursach z przedziału 4,50-4,60. Te transakcje można obecnie wykonać po zbliżonych cenach. Zwiększamy stopień zabezpieczeń kupna franków na 1 poł. 2024 r.
GBPPLN: Funt był wczoraj relatywnie odporny na spadki względem złotego, bo umacniał się w ślad za naszą walutą w reakcji na eksplozję popytu na ryzyko. Obecnie rynek znajduje się przy 5,0470 wobec 5,0820 wczoraj o tej porze i 5,0420 w dołkach. To blisko 3-letnie minima kursu. Po tym jak RPP nie obniżyła stóp i oddaliła perspektywę kolejnych cięć, złoty dostał kolejny impuls wzrostowy. Tym razem z rynku globalnego. Średnioterminowe założenia dotyczące zachowania GBPPLN ulec zmianie. Bieżące ceny nadal radzimy wykorzystywać do zakupów i zabezpieczeń importerów, także średnio i długoterminowych. Jednak ruchy do 5,22 (domknięcie luki) przed końcem roku oraz w kierunku 5,25-5,30 na początku 2024 r. raczej nie zostaną zrealizowane. Kurs będzie konsolidował się w paśmie 5,00-5,15 przez kolejne kilka tygodni. Górne pasmo tych wahań to obecnie ceny do bieżącej sprzedaży funtów i ewentualnych krótkich zabezpieczeń eksportu.
EURUSD: Euro zaliczyło wczoraj najlepszą sesję względem dolara od 10 listopada 2022 r. Kurs wybił się dynamicznie ponad cenę 1,07, docierając od razu pod 1,09, gdzie rynek znajduje się w środę przed 9.00 (1,0868). Imponujący, blisko 200-punktowy ruch w górę. Zamiast oczekiwanego, stopniowego umocnienia dolara do końca roku, rynek wybrał wersję jego gwałtownego osłabienia na bazie odrzucenia obaw o dalsze podwyżki stóp Fed i nadziei na szybkie cięcia. Ani cena 1,07 w krótkim terminie, ani 1,08 w nieco dłuższym nie powstrzymały byków. To oznacza, że w obecnym układzie ruch w kierunku 1,0940 wydaje się jedynie kwestią czasu. Tam będzie dobra okazja do wejście w krótkie pozycje spekulacyjne. Od strony technicznej EURUSD niezmiennie wciąż pozostaje w wieloletnim trendzie zniżkującym. W 2024 nadal jako możliwy uważam ruch do 1,05-1,03. Nie nastąpi to już jednak w perspektywie najbliższych 2-3 miesięcy.