2023.11.10

Prognoza walutowa 2023-11-10

Zmiana tonów w NBP, Powell jastrzębi

Na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej prezes NBP A. Glapiński dał do zrozumienia, że obniżki stóp proc. w Polsce, o ile jeszcze się pojawią, będą powolne. „Jako pierwsi podjęliśmy walkę z inflacją. Gdy my mieliśmy już wysokie stopy, Europejski Bank Centralny wciąż miał ujemne. Powinniśmy się chwalić, że NBP tak szybko się zorientował, jaka inflacja nam grozi – mówi Glapiński. Wyjaśnił, że po obniżkach stóp o 100 pkt bazowych we wrześniu i październiku przestrzeń do dalszych obniżek się zmniejszyła. „Nadgoniliśmy to, co było niezbędne, żeby nie dusić gospodarki i kredytobiorców”, szef NBP. Jak dodał, „nasza najnowsza, listopadowa projekcja inflacyjna wskazuje, że cel inflacyjny 1,5-3,5 proc. osiągniemy dopiero pod koniec 2025 r. Inflacja będzie dalej spadać, ale wolniej.

Jako drugi powód braku obniżki stóp w środę Glapiński wskazał niepewność. „Nie wiemy, jaka będzie polityka fiskalna i regulacyjna rządu w 2024 r. Były wybory i teraz nieznana jest polityka tego czy innego rządu – jakie tarcze antyinflacyjne pozostaną, jakie zapowiedzi wyborcze będą realizowane itd. Nie wiemy jakie będą ceny energii, jaka będzie dynamika płac w sektorze publicznych, jakie będą podatki, czy będzie nadal VAT 0 proc. na żywność”, wyjaśnił szef NBP.
Prezes NBP stwierdził, że najnowsza projekcja inflacyjna banku centralnego obarczona jest większą niepewnością niż zwykle, bo nie wiadomo, jaka będzie polityka fiskalna nowego rządu. Mówi, że wiele wyjaśni się do marca 2024 r., gdy powstanie kolejna projekcja. „Natychmiast będziemy wprowadzać do naszych modeli informacje, które będą pewne, przyjęte decyzją rządową i parlamentarną. Najlepiej jak będzie to nowelizacja budżetu”, mówi Glapiński. Brzmi trochę tak, jakby Rada Polityki Pieniężnej miała zrobić przerwę w zmianach stóp do czasu wyklarowania się sytuacji z rządem i jego planów. „Na środowym posiedzeniu RPP była zadziwiająca zgodność co do tej niepewności i że w obliczu tego brak zmian to najlepsza decyzja. Gdyby nie było wyborów i eskalacji wojny na Bliskim Wschodzie, to byłaby kontynuacja obniżek stóp. Ale teraz to się zmienia. Nie mówię czy to jest przerwa w obniżkach czy zatrzymanie, na jaki czas”, mówi Glapiński. W kontekście tej niepewności dodaje też prawdopodobną recesję w Niemczech. Prezes NBP dodał, że dopiero w marcu będzie więcej wiadomo na temat budżetu państwa i tarcz antyinflacyjnych. Możne to oznaczać, że ewentualna kolejna obniżka stóp przypadnie dopiero za cztery miesiące.

W czwartek giełdy w USA zakończyły sesję na minusie, a indeksy S&P 500 i Nasdaq straciły odpowiednio 0,8 proc. i 0,9 proc., przerywając 8-dniową passę wzrostów, podczas gdy Dow Jones zakończył sesję ze stratą 220 punktów. Nastroje uległy pogorszeniu w następstwie wyprzedaży amerykańskich obligacji skarbowych i wypowiedzi prezesa Fed J. Powella. Departament Skarbu sprzedał jedynie 30-letnie obligacje o wartości 24 mld USD, przy wskaźniku ceny ofertowej do pokrycia najniższej od prawie dwóch lat i liczbie oferentów najmniejszej od 2021 r. Powell powiedział podczas przemówienia w Waszyngtonie, że Fed nie zawaha się jeszcze bardziej zaostrzyć polityki pieniężnej, jeśli zajdzie taka potrzeba, co wzmocniło dolara.

Bankierzy Rezerwy Federalnej USA w większości nie mają przekonania, czy stopy proc. są już wystarczająco wysokie, aby zakończyć walkę z inflacją, powiedział w czwartek prezes Fed J. Powell. „Jeśli okaże się właściwe dalsze zaostrzenie polityki, nie zawahamy się tego zrobić” – podkreślił, dodając jednocześnie, że dalsze posunięcia w polityce będą przeprowadzane „ostrożnie, co pozwoli skutecznie zarządzać zarówno ryzykiem wprowadzenia w błąd danymi z kilku dobrych miesięcy, jak i nadmiernego zaostrzenia polityki pienieżnej. Decyzje będziemy podejmować z posiedzenia na posiedzenie. Mamy przed sobą długą drogę w walce o przywrócenie stabilności cen – zastrzegł przewodniczący Fed.

Chociaż uwagi Powella na temat bezpośrednich perspektyw politycznych nie wykraczały daleko poza te wygłoszone po posiedzeniu Fed 1 listopada, dały więcej światła na to, jak może wyglądać końcowa faza walki o inflację. Dalszy spadek będzie prawdopodobnie musiała wynikać ze spowolnienia gospodarczego. Dotychczasowy postęp w tym zakresie był stosunkowo łatwy, a przede wszystkim bez kosztowy, jeśli chodzi o utratę miejsc pracy. „Nie jest jednak jasne, ile więcej można osiągnąć dzięki dodatkowej poprawie po stronie podaży” – stwierdził Powell, co sugeruje zakończenie tego względnie łatwego procesu redukowania inflacji. W przyszłości „może się okazać, że większa część postępu w ograniczaniu inflacji będzie musiała wynikać z restrykcyjnej polityki pieniężnej ograniczającej wzrost zagregowanego popytu” – dodał Powell. Daje to przyczynek, by sądzić, że Fed nie będzie reagował od razu obniżając stopy, gdy dostrzeże oznaki spowolnienia gospodarczego i pogorszenia sytuacji na rynku pracy.

PLN: Złoty wykazywał w czwartek dużą zmienność, reagując jednak głównie na wahania w notowaniach rynku bazowego EURUSD. Indeks PLN do 4 głównych walut wzrósł do najwyższego poziomu od połowy sierpnia. Kursy EURPLN i GPPLN jeszcze bardziej oddaliły się od luk bessy – przestrzeni cenowych bez transakcji powstałych po przeskoku cen po wyborach 15 października. Pomimo dalszego, łagodnego umocnienia złotego, nadal bazowo zakładam, że to przejściowe zjawisko i w kolejnych dniach wspomniane przestrzenie na wykresach EURPLN i GBPPLN zostaną zapełnione. Wymagałoby to będzie osłabienia złotego o ok. 1,5 proc. względem obecnych wartości. Następnie przed końcem lub na początku 2024 r. złoty może potencjalnie ponownie się wzmocnić (bez przebicia szczytów z lata br.).

EURPLN: Pomimo ponownie wysokiej zmienności kurs nadal utrzymuje się w rejonie 4,45. O 8.00 w piątek jest przy 4,4360 wobec 4,4420 wczoraj o tej porze. Luka bessy znajduje się przy 4,51 i już od ponad 3 tyg. pozostaje „zmorą byków”. Jej domknięcie bez pojawienia się dodatkowego impulsu jest mało realne. Sądzę jednak, że rynek będzie kierował się w tamtą stronę. Pobudki w postaci braku cięcia stóp NBP w środę, a po wczorajszej konferencji prezesa Glapińskiego także oznak zmian nastawienia banku na znacznie mniej gołębie, nie zachęciły do masowego skupowania złotego. Sądzę, że gdy pojawi się impuls z zewnątrz; ze sfery globalnej, wzrost do 4,50-4,52 będzie mieć miejsce bardzo szybko, w 1-2 sesje. Przed tą strefą jest jeszcze dość istotny opór z okolic 4,48 (górna „banda” konsolidacji z ostatnich 3 tyg.). Przed tygodniem poziom ten potwierdził swój status. Przy braku zmiany obrazu rynków globalnie albo zaistnieniu nieoczekiwanych wydarzeń z kraju (np. politycznych) trudno będzie przebić się powyżej 4,48. Jednak, gdy taka zmiana nastąpi, wówczas większe zlecenia sprzedaży pojawią się dopiero 6-7 gr wyżej od obecnych cen, na co niezmiennie liczę. Domknięcie luki pozostaje podstawową prognozą krótkoterminową. Ceny z okolic 4,45 nadal wykorzystujemy w transakcjach bieżących (cały możliwy do zrealizowania wolumen), jak również do zabezpieczeń importerów (kupno euro) na najbliższe 2-3 miesiące. W paśmie 4,50-4,52 można będzie dokonać prewencyjnych zabezpieczeń eksporterów na wypadek nieoczekiwanego spadku kursu poniżej poziomu 4,40 na 2024 r. Cały czas czekamy na pojawienie się odpowiednich cen.

USDPLN: Kurs spadł wczoraj przez chwilę na nowe 2-miesięczne dołki (4,13), ale późniejsze umocnienie dolara na rynku globalnym po słabych wynikach aukcji amerykańskich obligacji, spowodowało jego silne odbicie. O 8.05 w piątek rynek jest przy 4,1585 wobec 4,1485 wczoraj rano. Próba powrotu ponad opór wyznaczony przez powyborcze dołki (okolice 4,17) nie powiodła się w tym tygodniu. W najbliższych dniach będą kolejne. Złoty krótkoterminowo pozostaje mocniejszy niż zakładałem. Miniony tydzień, który obfitował w ważne wydarzenia rynkowe, potwierdził obowiązujące wcześniej trendy globalne z wysokim apetytem na ryzyko i słabością dolara, co generalnie sprzyja złotemu. To będzie się jednak zmieniać wraz z ponownym umocnieniem dolara na rynku globalnym. Zakupy zabezpieczające importerów wykonywaliśmy na tej parze wcześniej; latem, gdy kurs spot był w przedziale 3,95-4,05. Z kolei eksporterzy miesiąc temu dysponowali świetnymi cenami do bieżącej sprzedaży waluty USA (>4,40) oraz do krótkoterminowych zabezpieczeń, z czego także skrzętnie skorzystaliśmy. Powyborcze załamanie kursu i obecne podtrzymanie siły złotego nie powodują wstrząsu w zakresie działań hedgingowych zarówno współpracujących z nami eksporterów, jak i importerów. Czekamy na silniejsze sygnały z rynku, zakładając niezmiennie, że złoty straci na wartości w średnim terminie.

CHFPLN: Kurs spadł wczoraj i zamknął dzień na najniższym poziomie od 31 lipca. Pozostaje poniżej poziomu 4,60, lecz spodziewam się szybkiego powrotu ponad tą cenę. O 8.10 dziś notowania znajdują się przy 4,5980 wobec 4,6100 wczoraj o tej porze. Powrót poniżej powyborczych dołków (4,6350) wykorzystujemy do dalszych zakupów bieżących franków (strefa 4,60-4,65). Wciąż spodziewam się zwyżki kursu w kierunku 4,75 w horyzoncie listopada/grudnia. Pozostaje to bazową prognozą, choć, co powtarzam od 2 tyg., po 15 października średnioterminowy obrazu rynku zmienił się na neutralny wobec silnie wzrostowego przed wyborami. W kolejnych miesiącach kurs powinien raczej poruszać się w bok w paśmie 4,60-4,75, niż piąć na wyższe poziomy. Ceny z okolic 4,85-4,90 we wrześniu agresywnie wykorzystywaliśmy do wyprzedaży szwajcarskiej waluty z nadwyżek oraz zabezpieczeń średnioterminowych (nielicznych) eksporterów w tej walucie. Z kolei zabezpieczenia kupna CHF mamy od czerwca wykonane do końca roku po kursach z przedziału 4,50-4,60. Takie transakcje można obecnie wykonać po zbliżonych cenach. Sytuacja jest stabilna. Możemy bez presji obserwować rynek.

GBPPLN: Funt wyraźnie stracił do złotego w tym tygodniu. Kurs spadł z okolic górnego ograniczenia konsolidacji 5,08-5,15 do jej minimów. Obecnie znajduje się przy 5,0800 wobec 5,0930 wczoraj o tej porze i okolicach 5,1550 w poniedziałek. Ceny z rejonu 5,10 (a tym bardziej niższe, jak obecnie) cały czas wykorzystujemy do zakupów i zabezpieczeń importerów, także średnio i długoterminowych. To niezmiennie obowiązująca strategia. Krótkoterminowo (listopad) ruch do 5,22 (domknięcie luki), a przed końcem roku w kierunku 5,25-5,30 to wciąż podstawowe i oczekiwane scenariusze. Tam „zapolujemy” na okazje do sprzedaży funtów z nadwyżek.

EURUSD: Prezes Fed J. Powell tym razem w dużym stopniu odniósł się do polityki pieniężnej i gospodarki w uwagach na konferencji badawczej Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Wyraźnie jastrzębie tony płynące z jego wypowiedzi w połączeniu z zaskoczeniem wywołanym słabym popytem na amerykańskie obligacje skarbowe i idącym za tym wzrostem rentowności, dały impuls do powszechnego wzmocnienia dolara. Kurs jest ponownie poniżej poziomu 1,07, przy tygodniowych dołkach. O 8.15 w piątek znajduje się przy 1,0665 wobec 1,0705 wczoraj o tej porze. Rynek, jak zakładam, tylko nieznacznie i na krótko znalazł się powyżej poziomu 1,07, sugerowanego wcześniej jako szczyt korekcyjnego odbicia po spadkach z III kw. Nadal uważam, że potencjał dolara nie został jeszcze w pełni ujawniony, a trwająca wzrostowa korekta nie przekształci się w coś trwalszego. Wahania w paśmie 1,06-1,08 w krótkim terminie (1-3 tyg.) i wznowienie spadków w dłuższym to niezmiennie główne założenia na tej parze. Od strony technicznej EURUSD pozostaje w długoterminowym trendzie zniżkującym. Przed końcem roku lub w pierwszych tygodniach 2024 nadal możliwy jest ruch do 1,03. W przyszłym tygodniu ważne dane o inflacji CPI z USA.