2023.10.24

Prognoza walutowa 2023-10-24

Wyprzedaż obligacji

W poniedziałek, przy braku istotniejszych danych czy wydarzeń makroekonomicznych, w centrum uwagi pozostawały amerykańskie obligacje skarbowe, które w przypadku 10-latek przekroczyły psychologiczny poziom 5 proc., zaś dla papierów 30-letnich 5,15 proc. Po raz pierwszy od dłuższego czas niższą dochodowością od tych ostatnich cieszyły się obligacje o 2-letnim okresie zapadalności. Początek ruchu w kierunku normalizacji krzywej rentowności (po ponad roku w inwersji) historycznie często zbiegał się w czasie z ujawnianiem się problemów gospodarki USA, które to odwrócenie krzywej (jeszcze częściej) w przeszłości zwiastowało. Po przetestowaniu wspomnianych poziomów rentowności na koniec dnia ostatecznie spadły, ale krzywa pozostała ostrzej nachylona.

Oprócz jastrzębich komentarzy przedstawicieli Fed, w tym J. Powell, zapewniających o dobrej kondycji gospodarki USA, wyprzedaż obligacji to m.in. efekt rozluźnienia fiskalnego w największej gospodarce świata. Powoduje to wzrost premii za ryzyko. Deficyt budżetowy USA wzrósł w ubiegłym roku (do września 2023) o 23 proc. do 1,695 bln USD porównaniu z rokiem poprzednim i wobec największej dziury 2,78 bln USD w 2021 r. spowodowanej pandemią. Taki wynik budżetu ma miejsce jeszcze przed tym, jak prezydent J. Biden zwrócił się do Kongresu o 100 mld USD na nową pomoc zagraniczną i wydatki na bezpieczeństwo, w tym 60 mld USD dla Ukrainy i 14 mld USD dla Izraela, a także fundusze na bezpieczeństwo granic USA i regionu Indo-Pacyfiku. W tle przyczyn są także systematyczna wyprzedaż papierów przez bank centralny i pozbywanie się amerykańskich obligacji przez ważnego wierzyciela, jakim są Chiny. W takiej sytuacji wzrosty rentowności mogą postępować, a bariera 5 proc. na papierach 10-letnich raczej nie stanie się szczytem wyprzedaży.

Gwałtowne spadki cen (wzrosty rentowności) od kilku dni notują również polskie obligacje skarbowe. Wczoraj było podobnie. Po powyborczej euforii nie ma już śladu. Przed tygodniem rentowności 10-latek spadły na chwilę do poziomu 5,6 proc. – najniższego od połowy września. Wczoraj znalazły się tuż poniżej 6,1 proc., czyli 50 pkt proc. wyżej. Dziś są przy 6,02 proc. Rentowności w szybkim tempie zbliżają się do linii szczytów z czerwca br. (6,12 proc.).

Polskim papierom nie służą informacje (prawdziwe czy nie) o złej kondycji budżetu A.D. 2023, czy ogółem pogorszeniu sytuacji finansowej państwa. I to krótko po tym, jak jedna z agencji ratingowych zasygnalizowała możliwość podwyższenia ratingu. Wszystkim środowiskom politycznym powinno zależeć na tym, by dbać o wiarygodność Polski jako dłużnika. Spadek zaufania będzie bowiem skutkował osłabieniem popytu na polskie papiery ze strony zagranicznego kapitału, a co za tym idzie koniecznością asygnowania większych środków na ich obsługę i zaciąganie nowego długu. Ze szkodą dla wszystkich. Obligacje tracą również wobec możliwego podskoku inflacji CPI z początkiem roku w sytuacji, gdy nie przedłużone zostałyby „tarcze” antyinflacyjne lub podwyższona stawka podatek VAT (w związku z „fatalną” kondycją budżetu).

Zloty na razie w większości trzyma zyski obserwowane po ogłoszeniu wyników wyborów. Presja sprzedażowa na obligacjach nie będzie, jednak, jak sądzę, sprzyjać zachowaniu tej lepszej pozycji waluty. Rynek skupował złotego w nadziei na uruchomienie pieniędzy z KPO i mniejsze tempo obniżek stóp. A co, jeśli żadne z tych założeń w krótkim terminie nie wypełni się? Wydaje się, że złoty jest i do końca roku pozostanie narażony na fale osłabienia. Powyborczą „promocję” nadal uważam za dobry moment na akumulowanie walut w średnim terminie. Ponad połowę powyborczych wzrostów oddały na przestrzeni ostatnich 3-4 sesji także główne indeksy warszawskiej GPW. Entuzjazm słabnie. Czy utrzyma się do połowy listopada, kiedy po raz pierwszy obradował będzie parlament w nowym składzie?

PLN: Złoty od kilku dni tkwi w konsolidacji. Wczoraj nieznacznie zyskał na wartości. Na podstawowej parze EURPLN nadal nie domknięta została luka bessy sprzed tygodnia. Sądzę, że w najbliższych dniach polska waluta będzie przypuszczalnie dalej łagodnie tracić na wartości, pomimo wzrostów obserwowanych na EURUSD. Indeks PLN do 4 głównych walut w równej proporcji powinien kierować się do wartości ze szczytu siły złotego z piątku przed wyborami.

EURPLN: Kurs po raz drugi, pomimo podjętej próby, nie zdołał dotrzeć wczoraj do poziomu 4,47. Wciąż waha się w wąskim paśmie wokół 4,45. O 8.05 we wtorek jest przy 4,4570 wobec 4,4545 wczoraj o tej porze. Nadal uważam, że w aktualnej sytuacji ceny poniżej 4,50, a więc także i aktualne, należy wykorzystywać do zakupów euro w transakcjach bieżących (cały możliwy do zrealizowania wolumen zakupu), jak również do zabezpieczeń na najbliższe 3 miesiące. Ci, którym nie udało się wykonać takich transakcji latem, mieli okazję zrobić to po zbliżonych cenach na początku ub. tyg., a obecnie niewiele gorszych. Spodziewam się odbicia kursu w górę z kolejną próbą domknięcia luki (4,5120) w perspektywie tego tygodnia i utrzymania zbliżonej tendencji w kolejnych. Rejon 4,40 od dawna stanowi silną barierę wsparcia i jest obszarem średnioterminowych zakupów euro (3-9 miesięcy). Kurs powinien kierować się w najbliższych dniach do przedziału 4,50-4,52 (wektor na wykresie).

USDPLN: Dzięki osłabieniu dolara na rynku globalnym, złoty zyskał na wartości, a kurs USDPN nie zdołał utrzymać się, jak zakładałem, powyżej poziomu 4,1950. Wyrównał ostatnie mniema (4,1675). O 8.10 we wtorek notowania znajdują się przy 4,1735 wobec 4,2075 wczoraj o tej porze. Niezmiennie rekomendujemy wykorzystywać obecne ceny do poszerzenia i wydłużenia zabezpieczeń przyszłych, planowanych, krótkich pozycji w USD (kupno). Kurs powinien szybko wrócić powyżej 4,1950. Do połowy listopada podziewam się ruchu do 4,25, gdzie ukształtował się silny opór. W przypadku sforsowania tej ceny będzie miał miejsce szybki wzrost do 4,30. Zakupy zabezpieczające importerów zostały na tej parze wykonane latem, gdy kurs spot był w przedziale 3,95-4,05. Pozostają one nadal „w pieniądzu”. Eksporterzy jeszcze na początku tego miesiąca dysponowali świetnymi cenami do bieżącej sprzedaży waluty USA (>4,40) oraz krótkoterminowych zabezpieczeń, z czego skrzętnie skorzystaliśmy. Wynik wyborów nie spowodował więc wstrząsu dla sytuacji w zakresie hedgingu zarówno współpracujących z nami eksporterów, jak i importerów.

CHFPLN: Frank stracił wczoraj do złotego, ale w przeciwieństwie do dolara, wciąż daleko mu do powyborczych dołków. O 8.15 we wtorek CHFPLN jest na poziomie 4,6930 wobec 4,70 wczoraj o tej porze. Powrót do wrześniowych minimów (4,6330) z ubiegłego tygodnia wykorzystaliśmy do dalszych zakupów franków. Zgodnie z założeniem rynek zatrzymał się w rejonie konsolidacji z końca sierpnia i odbił. Spodziewałem się kontynuacji tego ruchu do 4,75. Rynek dotarł pod 4,74. Po obecnym, krótkim odreagowaniu wzrosty powinny powrócić. Po wyborach średnioterminowy obrazu rynku zmienił się na neutralny wobec silnie wzrostowego przed 15 października. W kolejnych tygodniach kurs powinien poruszać się w paśmie 4,65-4,75. Ceny z okolic 4,85-4,90 we wrześniu agresywnie wykorzystywaliśmy do wyprzedaży szwajcarskiej waluty z nadwyżek oraz zabezpieczeń średnioterminowych (nielicznych) eksporterów w tej walucie. Z kolei zabezpieczenia kupna CHF mamy od czerwca wykonane do końca roku po cenach z przedziału 4,50-4,60. Zapominalscy mogli niedawno wykonać takie transakcji po cenach z okolic 4,64. Sytuacja jest stabilna. Możemy spokojnie obserwować rynek.

GBPPLN: Kurs wrócił ponad linię minimów z lata (5,1110). Od dołków wzrósł ok. 5 gr. Dostępne obecnie ceny (5,1310) niezmiennie wykorzystujemy do bieżących zakupów i zabezpieczeń, także średnio i długoterminowych. Krótkoterminowo (do końca miesiąca) ruch do 5,22 (domknięcie luki), a przed końcem roku w kierunku 5,30-5,35 to nadal najbardziej oczekiwane scenariusze.

EURUSD: Kurs dociera właśnie do prognozowanego od kilku tygodni jako cel odreagowania poziomu 1,07. Aktualnie jest przy 1,0685 wobec 1,0575 wczoraj o tej porze. Przy obecnych cenach korekta powinna tracić impet, a dolar zacząć ponownie uzyskiwać przewagę. Średnioterminowe założenia nie ulegają zmianie. Wskazuję od 3 tyg., że odreagowanie letniej siły dolara przyjmie formę kilkutygodniowej konsolidacji w paśmie 1,0450/500-1,0650/700, a przebywanie w tym zakresie nie przekształci się w silniejsze odbicie kursu. Stabilizacja w krótkim terminie i wznowienie spadków w dłuższym to niezmiennie główne założenia na podstawowej parze FX. Od strony technicznej EURUSD pozostaje w długoterminowym trendzie zniżkującym. Przed końcem roku lub na początku 2024 nadal spodziewam się ruchu do 1,03. Wydarzenia tygodnia to czwartkowe posiedzenie EBC i wstępne dane o PKB w III kw. z USA.