Dylemat RPP po danych o inflacji i PKB. Dziś ważne odczyty z USA.
Polska gospodarka w II kw. 2023 r. skurczyła się o 2,2 proc. względem poprzedniego kwartału, a realna wielkość PKB była niższa niż przed rokiem o 0,6 proc., dwukrotnie zwiększając dynamikę spadku od okresu styczeń-marzec. Można dyskutować, czy miała miejsce techniczna recesja (definiowana jako dwa kolejne kwartały z ujemnym PKB względem poprzedniego), czy też nie, bo PKB w Polsce spadał dwa kwartały z rzędu, ale w ujęciu rok do roku. Nie ma to większego znaczenia. Istotne jest, że polska gospodarka znajduje się w fazie stagnacji, która najpewniej przedłuży się także na 2 poł. 2023 r. A taka ocena będzie prawdziwa, nawet jeśli w III i IV kw. br. dynamika PKB, zarówno w ujęciu rocznym, jak i kwartalnym wyjdą na plus. W całym roku wzrost gospodarczy raczej na pewno nie przekroczy 1 proc. Przypuszczalnie znajdzie się w przedziale 0,5-1 proc., przy czym nie będzie zaskoczeniem, jeśli okaże bliższy dolnej granicy przedziału lub nawet nieznacznie poniżej.
Jednocześnie inflacja pozostaje na wysokim poziomie. Wg wstępnych wyliczeń GUS w sierpniu ceny w Polsce były wyższe niż przed rokiem średnio o 10,1 proc. (wobec 10,8 proc. miesiąc wcześniej). W porównaniu do lipca nie uległy zmianie (po spadku o 0,2 proc.). Główny wskaźnik CPI pozostał zatem na dwucyfrowym poziomie, 4-ktornie wyżej niż cel inflacyjny banku centralnego.
Spadek inflacji rocznej poniżej 10 proc. z perspektywą dalszych spadków w kierunku celu NBP jest nieformalnym, formułowanym przez prezesa A. Glapińskiego, warunkiem rozpoczęcia obniżek stóp proc. przez RPP. Po danych za sierpień rynek pozostaje w niepewności, czy na najbliższym posiedzeniu Rady 13 września dojdzie do cięcia, czy też stopy pozostaną bez zmian. W tym drugim przypadku obniżka, nawet w większej, 50-pkt skali, mogłaby mieć miejsce na następnym posiedzeniu w październiku, tuż przed wyborami parlamentarnymi. Jest w zasadzie pewne, że w danych za wrzesień zobaczymy już jednocyfrowy wynik CPI.
Stawki rynku na przyszłe stopy (FRA) w PLN, choć po wczorajszych publikacjach GUS obniżyły dyskontowanie obniżki w tym miesiącu, nadal w większym stopniu wskazują na cięcie o 25 pkt bazowych już teraz (80 proc. prawdopodobieństwa), niż brak zmian. Dla gospodarki nie będzie miało większego znaczenia, czy NBP zacznie obniżać stopy we wrześniu czy w październiku. Dla złotego również, choć wstrzymanie się z cięciem 13 września może ułatwić zadanie stabilizowania kursu złotego w dalszej części miesiąca, którą od jakiegoś czasu zdaje się prowadzić rząd, sprzedając za pośrednictwem banku BGK waluty z emisji obligacji za granicą. Chwilowo złoty może w takiej sytuacji dostać zastrzyk dodatkowego popytu ze strony krótkoterminowego kapitału portfelowego. Nie powinien być on jednak znaczący. Jednocześnie obniżka jest w dużej mierze wkalkulowana w cenę złotego, co także nie powinno spowodować poważniejszego skoku zmienności, jeśli faktycznie za niecałe 2 tyg. do niej dojdzie. Kluczowe pozostają czynniki globalne.
A obraz sytuacji makroekonomicznej i rynków na świecie zaczyna powoli kierować się w stronę stawianych w tym miejscu od dłuższego czasu scenariuszy – pogorszenia koniunktury w Stanach Zjednoczonych i globalnej gospodarce, wzrostu awersji do ryzyka i ucieczki w stronę bezpieczniejszych aktywów. Tutaj wśród walut prym wieść powinny w dalszej części roku frank szwajcarski i amerykański dolar. To wciąż założenia i projekcje, bo na razie nie widać pełnej zmiany optyki rynków, choć ostatnie doniesienia bez wątpienia przybliżają ich realizację.
Dziś ważne w tym kontekście dane z rynku pracy oraz z przemysłu USA za sierpień. O 14.30 Departament Pracy poda m.in. liczbę etatów wykreowanych poza rolnictwem, dynamikę wynagrodzeń, stopę bezrobocia, udział zatrudnionych w populacji i szereg innych wielkości kluczowego obszaru amerykańskiej gospodarki. Półtorej godziny później poznamy odczyt indeksu kondycji przemysłu w USA za sierpień Instytutu Zarządzania Podażą (ISM). Wzrost zmienności rynku FX gwarantowany.
PLN: Kurs EURPLN ponownie zbliżył się wczoraj po godz. 16 w okolice poziomu 4,48. Środowy szczyt został przebity o kilka pipsów. Część najpilniejszych zleceń sprzedaży euro z nadwyżek środków bieżących eksporterów, które rekomendowaliśmy przesunąć z poziomu 4,49 (ta cena nie pojawia się od 2 tyg.), na 4,4750-4,48 już się zrealizowała. Część wciąż czeka na realizację. Dziś powinna mieć miejsce kolejne próby trwałego wyjścia kursu ponad 4,4700. Zmienność na rynkach będzie duża.
O 8.00 w piątek EURPLN znajduje się przy 4,4675 wobec 4,4710 wczoraj o tej porze. Założenia pozostają bez zmian. Trwałe przełamanie oporu na 4,47, połączone z przebiciem się powyżej 4,49, wygeneruje sygnał kontynuacji wzrostów do okolic 4,54. To niezmiennie obowiązująca prognoza zachowania rynku w średnim terminie i cel minimum odreagowania wiosennej siły złotego. Póki jednak złoty broniony jest poniżej 4,50, okolice cen 4,47-4,48 trzeba wykorzystywać do bieżącej sprzedaży. Jeśli chodzi o zakupy, ceny między 4,40 a 4,45 traktowaliśmy tego lata jako dogodne miejsce do średnioterminowych zabezpieczeń dla importerów w euro. Dokonaliśmy transakcji w horyzoncie 3-6 miesięcy. Na parze EURPLN nadal obowiązuje długoterminowy trend wzrostowy, o czym nie należy zapominać, podejmując strategiczne działania hedgingowe (mniej po krótkiej stronie, więcej po długiej).
Cały obszar między 4,46 a 4,54 na wykresie EURPLN, z racji długotrwałego konsolidowania się kursu wokół 4,50, usiany jest technicznymi oporami (stąd duże problemy z wybiciem). Żaden z nich nie powstrzyma wzrostów, gdy zmienią się globalny sentyment i optyka rynku. A że tak się stanie jesienią wskazują intuicja i zachowanie rynku z ostatnich kilku tyg. Wciąż jednak brakuje potwierdzenia wzrostowych impulsów kursów w wewnętrznej słabości naszej waluty (powstrzymuje ją sprzedaż dewiz przez BGK?). To, co obserwujemy od miesiąca to wciąż głównie przełożenie zmian z pary EURUSD, a nie lokalna słabość PLN, która jest konieczna dla realizacji założeń średnioterminowych. Ostatecznie jednak, jak sądzę, kurs EURPLN wybije się na dłużej powyżej 4,50 i skieruje w stronę strefy 4,62-4,66. To cel dla jesiennego osłabienia złotego.
Kurs USDPLN nadal głównie kopiuje zachowanie pary EURUSD. Wraz z odzyskiwaniem wigoru przez dolara, co ma miejsce pomimo słabych danych z amerykańskiej gospodarki (nie jest to bynajmniej zaskakujące, tak będzie i dalej, bo to psuje globalny sentyment), złoty traci, a kurs USDPLN rośnie. Wskazywałem, że po zwyżce do 4,15 nadejdzie łagodne odreagowanie wzrostów (z okazją do zakupów USD dla spóźnialskich), jednak bez powrotu poniżej 4,08. Rynek ładnie wypełnił tę krótkoterminową projekcję, zatrzymując w środę spadki dokładnie przy tej cenie. Od tego czasu odbił ok. 4 gr i dziś o 8.10 znajduje się przy 4,1220. W szerszym obrazie (1-3 miesiące) obowiązującą prognozą jest niezmiennie wzrost USDPLN co najmniej w rejon 4,25. Odreagowanie siły złotego z wiosny powinno powrócić, być kontynuowane we wrześniu i przyjąć większe niż dotąd rozmiary. Wzrost do 4,25 to perspektywa na wrzesień/październik 2023.
Po spadkach do 3-tygodniowych dołków od wczoraj odbija kurs CHFPLN (4,6350). Korekta po dotarciu w połowie miesiąca do prognozowanego poziomu 4,68 najpewniej już się zakończyła. Ta para jako pierwsza z czwórki zrealizowała prognozę minimalnego odbicia w III kw., powinna wyznaczać trendy także jesienią. Rynek będzie próbował wybijać się powyżej obszaru 4,68-4,70. Obecnie kurs jest przy 4,6680, grosze wyżej względem kwotowań z wczorajszego poranaka. Zabezpieczenia kupna CHF mamy od czerwca wykonane do końca roku po cenach z przedziału 4,50-4,60. Od miesiąca przynoszą one pożądane korzyści. Pierwsze od dłuższego czasu sprzedaże wykonaliśmy przy 4,68. Gdyby kurs przebił się trwale ponad obszar 4,68-4,70, pozwoliłoby to szybko zrealizować projekcję (wciąż aktualną) osiągniecia poziomu 4,75. Jest to prognozowana od dawna wartość na 2 poł. 2023. To wszystko możliwe do realizacji w tym kwartale lub kilka tyg później.
Tak jak wskazywałem wczoraj, korektę wzrostów zakończyła para GBPPLN. Rynek spadł na krótko w rejon 5,18, ale obecnie jest ponownie przy 5,2200. Nasze narzędzia od dłuższego czasu wskazują, że funt jest niedowartościowany, tak globalnie, jak i wobec złotego. Kurs miał w sierpniu zmierzać w kierunku górnych rewirów konsolidacji 5,12-5,25. I tak też się stało. Nie powinien już zejść niżej niż ostatnie dołki (5,18). Celem na III kw. jest niezmiennie wyjście ponad szczyty konsolidacji, czyli powyżej poziomu 5,25 i dotarcie do 5,28-5,30. Założenie było i jest takie, że rynek wejdzie w tym kwartale (śladem pozostałych par) w trwalszą tendencję wzrostową, a z całą siłą ujawni się ona jesienią.
EURUSD: Od wczoraj dolar wyraźnie zyskał względem euro przed ważnymi publikacjami zaplanowanymi na dzisiejszą sesję. Odbicie kursu w rejon 1,0950 po trwających 6 tygodnie, regularnych spadkach było prognozowane i traktowane jako normalne zachowanie rynku. Wskazywałem, że te chwilowe wzrosty nie niweczą średnioterminowych prognoz. Korekcyjne odbicie najpewniej zakończyło się przy 1,0950 i rynek wraca do realizacji głównych projekcji. Mocniejszy dolar i słabsze euro to od dawna (i niezmiennie) podstawowe założenie średnioterminowe na tej parze. Kurs EURUSD jest technicznie w długoterminowym trendzie spadkowym. Spadki z 2 poł. sierpnia, łamiące dolną linię średnioterminowego kanału wzrostowego (1,0950), w którym rynek poruszał się od września 2022 r., przybliżają odważniejsze spadkowe projekcje, w tym nawet ruchu do 1,0550 przed końcem roku. Cel na sierpień, czyli dotarcie w okolice 1,0850/30 został zrealizowany z nawiązką. Odreagowanie kursu w górę pod 1,10 nie zmienia ogólnych założeń, co do kształtowania się relacji obu walut w perspektywie końca roku (mocny dolar). Rynek powinien teraz zmierzać w kierunku ostatnich dołków (1,0770), a potem (po święcie pracy w USA?) próbować je pogłębiać.