2023.05.17

Prognoza walutowa 2023-05-17

Kuloodporność polskiej gospodarki. Wysoka inflacja na dłużej?

Polski PKB był w I kw. wyższy niż oczekiwano, minimalizując obawy o recesję w 2023 r., a jednocześnie zwiększając ryzyko podtrzymania wysokiej inflacji przez dłuższy czas. Zagrożenie tym bardziej realne w świetle hojnych, przedwyborczych propozycji socjalnych rządu. Obniżka stóp NBP w tym roku staje się coraz mniej prawdopodobna. Mogą mieć miejsce (powinny) dyskusje o podwyżce oprocentowania w gronie RPP, co mogłoby zapobiec utrwaleniu się oczekiwań inflacyjnych, które narosły po weekendowej konwencji PiS. Złoty pozytywnie reaguje na wszystkie te informacje. W relacji do euro i dolara umocnił się do najwyższego poziomu od inwazji Rosji na Ukrainę.

Niewyrównany sezonowo PKB Polski w I kw. spadł realnie o 0,2 proc. w ujęciu rok do roku po wzroście o 2,3 proc. (skorygowanym z 2,0 proc.) w IV kw. 2022. Kwartał do kwartału zwiększył się aż o 3,9 proc. (sezonowo wyrównany) po spadku o 2,3 proc. w okresie październik-grudzień ub. r. Wstępne dane GUS okazały się znacząco lepsze niż przeciętnie prognozowali analitycy. Rok do roku mediana wynosiła -0,8 proc. (nasza prognoza -0,1 proc.), a kwartał do kwartału +0,7 proc. Ostateczne dane zostaną opublikowane 31 maja. W całym 2023 r. PKB nie powinien być ujemny. Na razie pozostawiamy naszą prognozę na ten rok na dotychczasowym poziomie 0,5 proc., przy czym po wczorajszej publikacji ryzyka dla prognozy przesunięte są w kierunku szybszej dynamiki.

Tymczasem z Niemiec publikacje zaskakują in minus. Indeks nastrojów ekonomistów i analityków ZEW spadł w maju do najniższego poziomu w tym roku (-10,7 pkt). Spodziewano się spadku, ale w mniejszej skali, do -5,3 pkt. Nieco mniej od prognoz obniżył się subindeks sytuacji bieżącej (-34,8 pkt vs. -37,0 pkt), pozostając poniżej poziomu zera 18. miesiąc z rzędu. Największa gospodarka Europy pozostaje w fazie spowolnienia, wciąż bez widocznych symptomów odradzania się aktywności.

PLN: Krótkoterminowo złotemu sprzyjają obecnie zarówno czynniki globalne (podtrzymanie apetytu na ryzyko, perspektywa obniżek stóp Fed), jak i lokalne (dobre dane + zapowiedziany nowy impuls fiskalny). Zloty jest od kilku tygodni mocniejszy także w ramach koszyka walut regionu (PLN, CZK, HUF, RON). Widać więc zatem wewnętrzną siłę polskiej waluty. Dyskontowane jest kilka pozytywnych czynników, które dzieją się lub mogą wydarzyć w najbliższej przyszłości, dotyczących stricte naszego kraju. Są to: a) szybka poprawa sytuacji na rachunku obrotów bieżących Polski (przejście z deficytu w wysokości 19,5 mld EUR w 2022 r. do nadwyżki 5,2 mld EUR w I kw. 2023 r.), b) korzystne zmiany polskiego terms of trade (głównie poprzez spadek cen towarów importowanych), c) możliwe porozumienie ws. KPO i wypłata (jeszcze w tym roku) środków z funduszy unijnych po Covid-19, d) rosnące szanse skutecznej ofensywy ukraińskiej armii prowadzącej do zawarcia pokoju z Rosją (spadek ryzyka geopolitycznego, potencjalnie kontrakty dla polskich firm), e) wzmożony napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych.

Część z tych czynników jest względnie trwała, część może ulec odwróceniu, a inne w ogóle nie zrealizować. Także w ramach czynników globalnych istnieje duże ryzyko zmiany sentymentu (tego się wręcz spodziewam), ponieważ koniunktura gospodarcza USA siada, a rynki wciąż widzą raczej pozytywne scenariusze. Podobnie sytuacja wygląda, jeśli chodzi o szerszy horyzont interpretacji danych z Polski. Wyższy od prognoz PKB w połączeniu z nowym impulsem fiskalnym, to recepta na dłuższy okres wysokiej inflacji; wyższej niż u sąsiadów, w UE, a także w USA. Będzie to raczej sprzyjać nominalnej deprecjacji, a nie aprecjacji złotego. Zachowanie z ostatnich miesięcy rozpatruję, więc ciągle jako dłuższą, mocniejszą, uporczywą, ale jednak korektę w długoterminowym trendzie spadkowym, który trwa od 2014 r.

Kurs EURPLN spadł poniżej poziomu 4,50. Rynek praktycznie z marszu przebił i tę psychologiczną barierę. O 7.50 w środę kurs znajduje się przy 4,49 – najniżej od połowy lutego 2022 r. Złoty wciąż nie wpisuje się w prognozy. Nie tylko nie ma wiosennego osłabienia, ale jest aprecjacji, która postępuje z sesji na sesję. Rynek wszedł właśnie do długoterminowej strefy kupna euro, czyli 4,40-4,50. Dolna bariera przedziału to poziom, który, jeśli byłby przełamany, zmieni technicznie obraz rynku. Na razie kurs mierzył się z cenami 4,50-4,48 – obszarem, z którego złoty startował do „wojennej” przeceny. Rynek szybko odrzucił scenariusz szybkiego powrotu do przełamanej, przyspieszonej linii trendu (4,56). Od połowy lutego br. kurs spadł już 30 gr. Nadal nie zakładamy, by złoty wszedł w dłuższą (dalsze 2-3 miesiące) fazę aprecjacji. Liczymy na powrót kursu powyżej 4,55 w dalszej części miesiąca.

Z powodu mocniejszego na rynku globalnym dolara, kurs USDPLN wciąż utrzymuje się powyżej ubiegłotygodniowych dołków. Jest obecnie przy 4,1350, 1 gr niżej niż wczoraj o tej porze. Wciąż uważam, że ten rynek „ubija dno”. Dla techników, pojawiają się pierwsze formacje odwrócenia trendu (mała ORGR z linią szyi przy 4,17). Wybicie ponad ten poziom powinno dać przyspieszenie wzrostów do szczytów z 2 poł. kwietnia (4,24). To jednak wciąż przed najważniejszym obecnie obszarem oporu, czyli strefą 4,25 +/-1 gr. Dopiero trwałe wyjście ponad ten obszar pozwoli na nowo urealni scenariusze ruchu w kierunku równej bariery 4,50. Tam rynek zatrzymał wzrosty w lutym. To wciąż niedawno i wciąż ceny nietrudne do wyobrażenia. Tym bardziej, biorąc pod uwagę, jakie bywa tempo osłabiania się złotego, gdy aktywowany zostanie odpowiedni impuls.

Poniżej ważnej linii konsolidacji – 4,65 – nadal waha się kurs CHFPLN. Spadł wczoraj poniżej 4,60, choć rano w środę wraca ponad ten poziom (4,6120). Dopiero jednak powrót powyżej poziomu 4,65 pozwoliłby śmielej myśleć o realizacji prognoz odczuwalnej deprecjacji złotego. Wciąż zakładam, że wzrostowe projekcje zaczną się wkrótce wypełnić. Dopiero w okolicach poziomu 4,68 powinny pojawić się pierwsze mocniejsze zmagania z podażą franków. Celem do końca czerwca jest osiągniecie środka szerokiej konsolidacji, czyli 4,75.

Nowe dołki wybił kursu GBPPLN. Znajduje się najniżej od pamiętnej wyprzedaży funta we wrześniu, gdy przedstawiany był felerny budżet. Notowania się przy 5,15 wobec 5,1680 wczoraj o tej porze. Projekcja, że rynek znajdzie się w ciągu kilku dni powyżej 5,25 była przed tygodniem bliska realizacji, ale dziś zdecydowanie odsunęła się w czasie. Nadal na bieżąco kupujemy funty. Rynek wciąż nie daje natomiast możliwości atrakcyjniejszej sprzedaży funtów. Tam, gdzie jest taka możliwość, trzeba korzystać z zawieranych wcześniej zabezpieczeń, a gdzie ich brak, stosować „koła ratunkowe”, np. poprzez konsumowanie wyższych punktów swapowych na odległe terminy, kosztem transakcji w przyszłości, które będą realizowane po bieżących cenach („odwrócony forward”).

EURUSD: Dolar utrzymuje ubiegłotygodniowe zyski. Jest bardzo blisko najniższego poziomu od 5 tygodni (1,0855). Tu projekcje się realizują. Kurs na dłużej, jak sądzę, wrócił pod 1,10, co potwierdzone zostało dodatkowo zejściem poniżej ważnego poziomu 1,0960 – wsparcie techniczne. Zaczynają przeważać czynniki zniechęcające do zakupu wspólnej waluty, a poprawiające atrakcyjność dolara. Wkrótce popyt na zielonego przewyższy oczekiwania i będzie on chętnie skupowany i po wyższych niż teraz cenach. Na razie rynek wybił się z wąskiego pasma 1,0950-1,1100. To dobry prognostyk dla realizacji założeń ruchu w kierunku dolnej bariery szerokiej konsolidacji 1,05-1,10. Odrodzenie siły dolara powinno być kontynuowane także w kolejnych tygodniach. Porozumienie ws. limitu zadłużenia (nie zakładamy innej opcji) stanie się silnym impulsem ograniczającym płynność w USD (właśnie tak, nie odwrotnie). Na razie rynek zatrzymał się na lokalnym wsparciu z rejonu 1,0850/60. Dziś będzie zapewne próbował przebić się niżej i schodzić do 1,08.