Pogarszające się dane z USA osłabiają dolara
Słaby odczyt indeks kondycji przemysłu w Stanach Zjednoczonych ISM pchnął wczoraj dolara na słabszą stronę, po raz kolejny w ostatnich tygodniach poddając w wątpliwość siłę amerykańskiej gospodarki i przybliżając wyraźnie wizję obniżki stóp proc. Fed w III kw.
Wskaźnik ISM Manufacturing PMI nieoczekiwanie spadł do 48,7 pkt w maju z 49,2 pkt w kwietniu, poniżej prognoz na poziomie 49,6 pkt. Odczyt pokazał kolejny spadek aktywności w sektorze przetwórczym, głównie na bazie słabości popytu i niskich zamówień (45,4 vs 49,1). Spowolniła produkcja (50,2 vs 51,3), słabo kształtowały się zapasy (47,9 vs 48,2).
W reakcji na publikację kurs EURUSD wzrósł z okolic poziomu 1,0850 do 1,0915. Stawki na przyszłą stopę zaczęły w większym stopy dyskontować obniżkę stóp Fed na posiedzeniu we wrześniu (60 proc.), niż ich stabilizację (40 proc.). Cięciu na spotkaniu w lipcu przypisywane jest obecnie 17-proc. prawdopodobieństwo wobec znikomych szans widzianych jeszcze kilka dni temu. Do końca roku spodziewana jest jednak nadal 1 obniżka o 25 pkt bazowych, a drugiej rynek przypisuje szanse jak 1:1.
Rynki akcji nie są przekonane, jak przyjmować pogarszające się wyniki makro z USA. Z jednej strony sugerują one potencjalne obniżki stóp proc. przez Rezerwę Federalną, ale z drugiej stanowią niepokojący sygnał o zyskach przedsiębiorstw. W tym tygodniu ukażą się inne ważne raporty ekonomiczne zza Atlantyku – indeks ISM dla sektorów pozaprzemysłowych, dane o ofertach pracy JOLTS oraz raporty z rynku pracy, w których znajdą dalsze wskazówki, co do kondycji największej gospodarki świata. Inwestorzy czekają także na czwartkową decyzję Europejskiego Banku Centralnego w sprawie stóp. Oczekuje się, że bank zacznie obniżać oprocentowanie ruchem o 25 pb i zapowie możliwość dalszego łagodzenia polityki pieniężnej w 2 poł. roku.
Także słabsze niż się spodziewano dane pokazujące bieżącą kondycję gospodarki napłynęły wczoraj z Polski. Indeks PMI dla przemysłu niespodziewanie spadł w maju do najniższego poziomu od października. Wynik na poziomie 45 pkt (zakładano 47,1 pkt po 45,9 w kwietniu) sytuuje wskaźnik w połowie zakresu wahań z ostatnich 2 lat. Wg szacunków PMI w żadnym z minionych 24 miesięcy polski przemysł nie rozwijał się, na co wskazywałyby odczyty powyżej 50 pkt.
Natomiast dane GUS o PKB w I kw. okazały się zbliżone do mediany prognoz. Wzrost gospodarczy Polski przyspieszył do 2,0 proc. r/r po wzroście o 0,5 proc. kwartał do kwartału. W strukturze wzrostu dominuje konsumpcja z największym pozytywnym wpływem na PKB, w tym dużym udziale wydatków państwa, przy obniżonej względem ubiegłego roku aktywności inwestycyjnej firm, stabilnym wpływie handlu i silnej, negatywnej kontrybucji zapasów. W kolejnych kwartałach dynamika PKB powinna dalej przyspieszać, jednak przy aktualnych uwarunkowaniach zewnętrznych, słabości koniunktury w Europie i pogarszającej się kondycji USA, o wyniki przekraczające 3,5-4 proc. – a takie konieczne byłyby do osiągnięcia w całym roku zakładanych w budżecie 3 proc. – będzie niezmiernie trudno. Także wynik inflacji CPI nie spełni zakładanego rezultatu (6,6 proc.), okaże się wyraźnie niższy, co może wpłynąć negatywnie na dochody podatkowe do kasy państwa.
PLN: Złoty nie uległ większym zmianom na poniedziałkowej sesji. Z jednej strony pojawiły się gorsze dane, które nie zachęcały do zakupów naszej waluty, z drugiej wyraźnie wzmocniło się euro, z którym złoty jest zwykle silnie skorelowany. Indeks PLN do EUR, USD, CHF, GBP z równym udziałem (im wyżej, tym złoty mocniejszy) pozostaje w rejonie wartości z połowy maja po tym, jak wcześniej oddalił się od 2,5-rocznych maksimów. Indeks złożony z szerszego zbioru walut lekko wzrósł wczoraj i jest nadal blisko tegorocznych szczytów. Od rana złoty ponownie kieruje się na słabszą stronę.
Spadek notowań złotego z ostatnich kilku dni jest większy, niż przy okazji krótkiego załamania sprzed 2 tyg., gdy nasza waluta po spadku w rejon tygodniowych dołków, szybko wróciła do maksymalnych wartości z 2024 r. Obecne osłabienie będzie w mojej ocenie kontynuowane, dlatego jeśli wystawione na długi weekend zlecenia sprzedaży walut nie zostały wykonane, będziemy rekomendować utrzymanie podobnych cen na najbliższe dni.
Niezmiennie jako mało prawdopodobne uważam, by złoty wszedł w czerwcu czy szerzej latem w kolejną falę aprecjacji. Oczekiwanym scenariuszem na najbliższe tygodnie jest korekcyjne osłabienie, a w horyzoncie 2-3 miesięcy stabilizacja kursów w rejonach cen obowiązujących przez ostatnie półrocze. Ponieważ obecnie większość par znajduje się w dolnych obszarach trendu bocznego, spodziewać się można podrożenia walut w ramach obowiązującego pasma wahań. W III kw. utrzymywać się będzie podwyższone ryzyko nagłej, gwałtownej przeceny naszej waluty podobnej do zachowania rynku z kwietnia br. albo września 2023 r. Natomiast ewentualne spadki na podstawowych parach nie powinny przekroczyć wartości z maja. Cały czas rekomendujemy pozostawienie sporej części walut planowanych do zakupu na 2 poł. roku zabezpieczone po bieżących cenach.
EURPLN: Kurs pozostaje w rejonie poziomu 4,2750, podobnie jak wczoraj o tej porze. Zlecenia sprzedaży euro wystawione na długi weekend w przedziale 4,29-4,30 zostały częściowo wykonane, a częściowo nie. Odnawiamy je na podobnych poziomach, oczekując, że złoty w najbliższych dniach się osłabi. Spodziewany ruch w górę z poważniejszym testem 4,30 na w pełni płynnym rynku w tym tygodniu. Niewykluczone silniejsze wzrosty bliżej końca kwartału.
W kolejnych 4-8 tygodniach kurs będzie przypuszczalnie nadal utrzymywać się w przedziale 4,25-4,40. Ten zakres obowiązuje już ponad pół roku. Nie widać sygnałów tworzenia się siły euro względem złotego, ani poważniejszej wewnętrznej słabości naszej waluty. Z drugiej strony złoty nie wykazuje potencjału do dalszej aprecjacji. Wiosną rynek znacznie dłużej przebywał w dolnych obszarach pasma konsolidacji, głównie między 4,25 a 4,30. Pora więc na wybicie ponad 4,30 i trwałe przesunięcie rynku 5-10 gr wyżej. W obszarze 4,25-4,30 cały czas warto kupować walutę na średni i dłuższy termin. Takie ceny nie utrzymają się do końca roku.
Sygnały wysyłane przez wskaźnik RSI(14), gdzie od początku roku utworzyła się dywergencja względem ceny (kropkowana linia na wykresie poniżej), która na przestrzeni ostatnich tygodni została wzmocniona (fioletowa linia), zaczynają się realizować. Rynek nie ma już większego potencjału do spadków. Trzeba liczyć się z tym, że następne miesiące odznaczą się przewagą kupujących.
Importerzy powinni utrzymywać stabilny, 30-40-proc. stopień zabezpieczenia swoich przyszłych płatności we wspólnej walucie w horyzoncie kolejnych 6-12 miesięcy. Nawet kosztem dość wysokich punktów swapowych. Gdy dojdzie do zmiany obrazu rynków i odwrotu od PLN, wzrosty kursu EURPLN będą gwałtowne i dynamiczne. O szybkie decyzje w sprawie zabezpieczeń po tej stronie będzie w takiej sytuacji znacznie trudniej.
W przypadku eksporterów, tam, gdzie jest to możliwe, korzystamy z zabezpieczeń wykonywanych po wyższych cenach. W podmiotach, w których zabezpieczenia się kończą lub już ich nie ma, wykonujemy tylko niezbędne przewalutowania i czekamy na lepszą okazję do sprzedaży. To nie jest moment na poszerzanie działań w ramach strategii hedgingu przyszłych wpływów w walutach.
Złoty jest mocny na bazie globalnego apetyty na ryzyko, stabilności rynków i popularności transakcji carry trades, gdzie PLN jest walutą inwestowaną i ogromnej płynności, jaka niezmiennie utrzymywana jest w światowym systemie finansowym, pomimo wysokich stóp proc. Fed i programów redukcji sumy bilansowej (QT). To głównie efekt działań w polityce fiskalnej Departamentu Skarbu USA, powiązany z wyborami prezydenckimi.
Zmiana obrazu rynku, która wcześniej (1-3 miesiące?) czy później (dopiero po wyborach w USA?) w tym roku nastąpi, będzie miała burzliwy przebieg. Lepiej nastawić się, że wzrost zmienności – gdy się zmaterializuje – podąży w kierunku odwrotu od złotego i silnych wzrostów kursów walut. Przykład skali i dynamiki takiego ruchu mieliśmy w połowie kwietnia. Nadal zakładamy utrzymanie linii minimów EURPLN z okolic 4,25 (w najgorszym wypadku 4,20) i generalnie wzrosty kursu w perspektywie końca kwartału, a także we wrześniu i jesienią. W horyzoncie czerwca kurs powinien wrócić powyżej 4,30 i znaleźć się bliżej ceny 4,35. Celem na III kw. jest osiągnięcie tegorocznych szczytów z zakresu 4,38-4,41.
USDPLN: Globalna słabość dolara sprawiła, że kurs USDPN wrócił w rejon linii długoterminowego trendu wzrostowego. Przebiega ona aktualnie w rejonie 3,91-4,92. W ubiegły czwartek notowania zbliżyły się do poziomu 3,98 – najwyższego od 13 maja. O 8.35 we wtorek kurs jest przy 3,9210 wobec 3,9390 wczoraj o tej porze. Byki ponownie muszą bronić lokalnych dołków. Kurs jest wciąż nieznacznie wyżej niż był wczesną wiosną i pod koniec ubiegłego roku.
Rynek pozostaje w strefach cen do zwiększenia prewencyjnych zakupów średnioterminowych. Chociaż stawiany na maj scenariusz wzrostów w rejon 4,07 nie zrealizował się, kurs zgodnie z założeniem odbił w górę na przełomie miesiąca i powinien kierować się na wyższe poziomy także w kolejnych dniach. Naturalnym celem jest ruch w stronę 4,00. W horyzoncie III kw. i jesieni utrzymujemy założenie zwyżki USDPLN do 4,15, a w przypadku silniejszych zawirowań w okolicach wyborów prezydenckich w USA, także wzrosty do 4,25, gdzie znajduje się wciąż niedomknięta luka bessy po wyborach z 15.10.2023.
CHFPLN: Kurs odbił na przestrzeni ostatnich kilku dni ponad 10 gr. Na poniedziałkowej sesji przekroczył piątkowe maksima. Z okolic 4,27 półtora tygodnia temu przesunął się do 4,3950 we wczorajszym szczycie. CHFPLN wrócił ponad linię 2-letnich dołków przełamaną w połowie maja, co jest silnym sygnałem kontynuacji wzrostów w kolejnych tygodniach.
O 8.40 we wtorek rynek jest przy 4,3745 wobec 4,3690 wczoraj o tej porze. Ceny poniżej 4,30 wykorzystywaliśmy do wzmożonych zakupów waluty dla importerów i zwiększenia stopnia zabezpieczeń na kolejne kwartały. Wskazywałem ostatnio, że rynek w skali globalnej był bliski przesilenia, a poziom 1,00 na EURCHF nie powinien zostać przebity (obecnie jest przy 0,9770). Niezmiennie uważam, że na CHFPLN potencjał spadkowy od okolic 4,30 to 1-2 proc. dalszego umocnienia złotego. Natomiast po przeciwnej stronie bieguna nasza waluta może w kilka tygodni, gdy pojawią się odpowiednie warunki, stracić nawet 8-10 proc. Być może właśnie taki ruch został zainicjowany. Złoty stracił od ubiegłego tygodnia ponad 2 proc. Posiadający franki lub oczekujący ich wpływów powinni nadal cierpliwie czekać na pojawienie się cen powyżej 4,40.
GBPPLN: Na parze funt-złoty nadal niewielkie zmiany i relatywnie skromne wzrosty. Brytyjska waluta była jednak już wcześniej, od połowy maja, beneficjentem zmian relacji na rynku FX. Wyższe dane o inflacji CPI na Wyspach za kwiecień sprawiły, że odsunęła się perspektywa obniżki stóp BoE w czerwcu. Rynek oczekuje jej teraz dopiero w sierpniu. Kurs GBPPLN skutecznie obronił linię dołków z kwietnia, listopada i grudnia (4,95). Notowania spadły na chwilę w maju (wbrew prognozie) poniżej 5,00, ale zakres tego przełamania nie przekroczył 5 gorszy. Sztywno zakładałem, że poziom 4,95 wytrzyma napór podaży funtów. O 8.45 we wtorek notowania znajdują się przy 5,0180 wobec 5,0200 wczoraj o tej porze.
Większość nadwyżek funtów wyprzedawaliśmy w kwietniu w paśmie 5,08-5,10. Zabezpieczenia eksporterów nie były proponowane. Częściowy hedging dla takich firm zamierzamy rekomendować dopiero, gdy kurs osiągnie rejon 5,13/15. Pozostaje to prognozą na III kw. Nie zakładam spadku poniżej 4,95 w tym roku, stąd ceny poniżej 5,00 przyjmowaliśmy jako dogodną okazją do kupna GBP, a nie podejmowania ratunkowych działań po stronie eksportu. W czerwcu pojawić się powinny ceny do sprzedaży z pasma 5,05-5,10, zbliżone do kwietniowych. W horyzoncie jesieni oczekiwanym scenariuszem jest zwyżka do 5,21 (luka bessy).
EURUSD: Kurs wybił się wczoraj na 2,5-miesięczne maksima. Notowania są przy 1,0897. Seria słabszych danych z USA z ostatnich kilku tygodni stoi w sprzeczności scenariusza, że stopy Fed będą dłużej utrzymywane na wysokim poziomie, podczas gdy w strefie euro zostaną 3-4-krotnie obniżone w tym roku. To daje paliwo do wzrostów wspólnej waluty, która m.in. ze względu na słabość gospodarki i brak sygnałów ożywienia, skazywana była, także przeze mniej, na przecenę. Tymczasem prognozowany na II kw. ruch do 1,05, choć bliski w kwietniu, nie zrealizował się. Nadal uważam to jako opcję możliwą do realizacji na początku III kw., jednak przekonanie to jest znacznie mniejsze, niż jeszcze 2-3 tyg. temu.
W czwartek EBC obniży stopy proc. Będzie przypuszczalnie kontynuować cięcia także w III kw. Z kolei Fed, pomimo słabości danych (tego wszak bank centralny pożądał, zacieśniając politykę pieniężną) może w ogóle nie zmniejszyć oprocentowania w tym roku. Nie pozwolą na to wysokie odczyty CPI. Przy braku dodatkowych impulsów, do końca roku inflacja będzie utrzymywać się powyżej 3 proc. Decydującym czynnikiem kształtowania relacji obu walut będą globalne nastroje i bieżąca płynność, które obecnie nie pozwalają dolarowi w pełni ujawnić swojego potencjału.