Nadal stagnacyjne odczyty PMI z Europy. Co na to EBC?
Według wstępnych szacunków wskaźnik PMI dla przemysłu strefy euro w styczniu 2024 r. wzrósł do 46,6 pkt, najwyższego poziomu od 10 miesięcy i powyżej prognoz na poziomie 44,8 pkt. Pozostał jednak poniżej bariery 50 pkt oddzielającej poprawę od pogorszenia sytuacji 18. miesiąc z rzędu. Jedynie tempo kontrakcji uległo spowolnieniu. Produkcja przemysłowa spadła 10. miesiąc z rzędu, choć był to najmniejszy spadek od kwietnia ubiegłego roku. Nowe zamówienia na towary odnotowały najmniejszy spadek od 9. miesięcy, a spadek eksportu również był mniej dotkliwy. Zaległości w dalszym ciągu gwałtownie spadały, choć w wolniejszym tempie niż w grudniu. Zatrudnienie w sektorze produkcyjnym spada 8. miesiąc z rzędu. Aktywność zakupowa również spadła, w tym przypadku aż 19. miesiąc z rzędu, odzwierciedlając przewidywane mniejsze potrzeby produkcyjne w nadchodzących miesiącach. Pomimo opóźnień w wysyłce średnie koszty produkcji gwałtownie spadły 11. miesiąc, przy czym tempo spadku nieznacznie osłabło. Ceny sprzedaży wzrosły, najbardziej od maja. Patrząc w przyszłość (subindeksy oczekiwań), optymizm biznesowy dotyczący nadchodzącego roku osiągnął najwyższy poziom od 9. miesięcy.
Ten sam wskaźnik PMI dla sektora usług w strefie euro spadł w styczniu br. do 48,4 pkt z 48,8 pkt w poprzednim miesiącu, poniżej szacunków rynkowych na poziomie 49,0 pkt. Dane sugerują 6. z rzędu spadek działalności usługowej regionu. Liczba nowych zamówień w tym sektorze w dalszym ciągu spadała, chociaż tempo spadku spadło do najniższego poziomu od lipca 2023 r. W rezultacie produkcja obniżyła się, mimo że firmy nadrabiały zaległości w najszybszym tempie od lutego 2021 r. Pozytywnym sygnałem jest to, że usługodawcy odnotowali nieznaczny wzrost zatrudnienia netto. Jeśli chodzi o ceny, inflacja nakładów wzrosła do najwyższego poziomu od 8. miesięcy, powodując największy wzrost kosztów produkcji od maja ubiegłego roku. Patrząc w przyszłość, nastroje przedsiębiorców wzrosły do najwyższego poziomu od maja 2023 r. w związku z nadziejami na obniżenie kosztów życia i niższych stóp proc. w bieżącym roku.
Wstępne dane, które powstają na bazie szacunków dla dwóch największych gospodarek strefy – Niemiec i Francji, pokazały rozdźwięk w tendencjach w obu tych krajach. W Niemczech wskaźniki zaczynają powoli odżywać po serii słabych albo bardzo słabych odczytów z ubiegłego roku, podczas gdy we Francji pogarszają się. Druga największa gospodarka Unii przejmuje pałeczkę „chorego człowieka Europy”, co źle wróży oczekiwanego trwałości ożywienia europejskiej gospodarki w tym roku. Pierwsze dwa kwartały w zakresie koniunktury na Starym Kontynencie nie wróżą nic dobrego. Region najpewniej pozostanie w stagnacji, co przełoży się na niską dynamikę cen, a w związku z tym serię obniżek stóp proc. EBC. W takim otoczeniu euro nie znajdzie warunków do wzmocnienia. W szczególności względem amerykańskiego dolara, gdzie sytuacja gospodarcza wciąż zadziwia siłą.
PLN: Złoty próbował wczoraj w ciągu dnia odrabiać wtorkowe straty i choć częściowo ta sztuka się udała, zakończył dzień tylko nieznacznie wzmocniony względem wcześniejszego dnia. Daje to nieodparte wrażanie tego, że polska waluta nie może znaleźć solidniejszego wsparcia, co jest charakterystyczne dla jego zachowania od początku roku. Złoty bardzo szybko oddał dość pokaźne zyski, które wypracowane zostały w piątek, gdy – jak się wydawało – dostał wewnętrzny impuls wzrostowy (informacja o środkach z UE), a na światowych rynkach finansowych zapanowały lepsze nastroje. Indeksy PLN szybko wracają w okolice najniższych cen w tym roku, a ceny głównych walut w rejon szczytów 2024. Taka tendencja będzie, jak sądzę, utrzymywać się także w najbliższych tygodniach, co najmniej do połowy lutego.
EURPLN: Kurs EURPLN skorygował wtorkowe wzrosty przesuwając się z okolic 4,39 do 4,37. O 7.55 w czwartek jest przy 4,3775 wobec 4,3900 wczoraj o tej porze. Rynek cały czas porusza się wzdłuż wyrysowanych wektorów (wykres poniżej). Od początku roku utrzymuje się optyczna przewaga byków. Załamanie kursu z minionego piątku traktuję jako rynkowy szum, a nie sygnał zmiany tego obrazu sytuacji na korzyść niedźwiedzi. Sądzę, że wzrosty kursu będą kontynuowane w perspektywie najbliższych 2-3 tyg. Kierunek zmian to na najbliższe dni to 4,42. Do połowy lutego notowania powinny przesunąć się w rejon 4,44. W oczekiwaniu na te zmiany ceny z przedziału 4,38-4,40 nadal można wykorzystywać do sprzedaży kolejnych transz euro z nagromadzonych środków bieżących oraz pilnych zabezpieczeń krótkoterminowych (1-2 miesiące ekspozycji netto). Większych operacji, nawet na rok, będziemy dokonywać wraz z kontynuowaniem wzrostów, w szczególności w paśmie 4,45-4,50. Rynek powinien zameldować się tam najpóźniej do kwietnia br. Zakupy dokonywane były wcześniej, w rejonie 4,30. Cały czas przynoszą one (i jak mniemam będą przynosić) dobre rezultaty. Krótkoterminowo sytuacja zarówno importerów, jak i eksporterów jest stabilna.
Założenia na następne tygodnie na razie nie ulegają zasadniczym zmianom. Obraz rynków (globalnie) powinien mimo wszystko zmieniać się w kierunku trwalszego pogorszenia nastrojów, tak jak to miało do piątku miejsce od pierwszych sesji 2024 r. Pojawią się warunki do tego, by złoty jeszcze stracił na wartości. Niekorzystnie działać powinny zarówno czynniki globalne, jak i lokalne. Politycznie w kraju będzie cały czas gorąco (w kwietniu są kolejne wybory). Niezmiennie uważam, że większość pozytywnych czynników została już w większości zdyskontowana w cenie złotego w ubiegłym kwartale. Im bliżej wiosny/lata, tym pozycja złotego powinna się (w mojej ocenie) dalej pogarszać. Na razie EURPLN wypełnił cel dotarcia w styczniu do strefy 4,40-4,42. Osiągnięcie przedziału 4,44-4,48 to horyzont do połowy lutego Natomiast w perspektywie całego I kw. i początku II kw. najważniejszą ceną, do której może dążyć rynek jest obszar „luki bessy” 4,51-4,52 powstałej na EURPLN bezpośrednio po wyborach parlamentarnych w Polsce. Niezmiennie spodziewam się zobaczyć tam rynek w pierwszych miesiącach roku.
USDPLN: Mocniejsza korekta wzrostów, co zrozumiałe patrząc na zachowanie EURUSD, o czym w ostatniej sekcji. Z okolic 4,05 kurs przesunął się wczoraj do 4,00, by następnie jak bumerang odbić od tej psychologicznej bariery. O 8.05 w czwartek notowania są przy 4,0220 wobec 4,0390 wczoraj o tej porze. Obszar 4,07-4,08 jest niezmiennie naturalnym celem w obecnym układzie rynku i pozostaje w grze w horyzoncie lutego. Wychłodzenie kursu po wzrostach z pierwszych tygodni 2024 r. przybrało formę szybkiego „strząśnięcia”, a nie kilkudniowej konsolidacji. Wróży to dobrze scenariuszowi, w których dolar pozostaje mocny, a złoty traci w kolejnych tygodniach i miesiącach.
Ceny powyżej 4,04 krótkoterminowo wykorzystaliśmy do sprzedaży dolarów ze środków bieżących (bez dokonywania zabezpieczeń). Jeśli chodzi o importerów kwotowania z przedziału 3,90-3,95 od końca listopada cały czas sztywno rekomendowaliśmy wykorzystywać do zakupów bieżących waluty USA (całość) i zabezpieczeń na 1 półrocze 2024 (co najmniej w połowie ekspozycji netto). Pisałem wielokrotnie, że wkrótce ceny z okolic 4,00 będą atrakcyjne do kupna. To się nie zmienia.
W średnim (3-6 miesięcy) i dłuższym terminie założenia nie ulegają zmianie. Sytuacja na światowych rynkach powinna ewoluować w kierunku niekorzystnym dla złotego wraz z ponownym umocnieniem dolara na rynku (widać to od początku roku). Sytuacja ekonomiczna w Europie kuleje, a w USA jest cały czas bardzo dobra. Mocny dolar ogółem, a w szczególności względem euro, to scenariusz bazowy na ten rok. W najbliższych dniach kurs USDPLN może stabilizować się w paśmie 3,98-4,04. Do początku lutego powinien zmierzać w kierunku 4,08, a w horyzoncie 3-6 tyg. w rejon 4,13.
CHFPLN: Wrócił silny frank. Trzeci dzień z rzędu kurs wyraźnie wczoraj odbijał. We wtorek wrócił powyżej ważnego poziomu 4,64, wczoraj przesunął się pod 4,66, gdzie znajduje się o 8.15 dziś rano. Ceny z przedziału 4,68-4,70 w ub. tyg. i na początku roku rekomendowaliśmy wykorzystywać do sprzedaży całości środków bieżących eksporterów i zawarcia najpilniejszych, częściowych zabezpieczeń na kolejne 1-3 miesiące. Z kolei pełne (do maksymalnych limitów z polityk) zabezpieczenia kupna CHF zostały wykonane na całą 1 poł. 2024 r. już w listopadzie przy 4,48-4,52.
Po piątkowej sesji wydawało się, że zanim powrócą wzrosty przez kilka kolejnych dni rynek może przebywać na niższych poziomach między 4,60 a 4,65. Okazuje się, że tamte spadki były chwilowe. Mimo wszystko, wydaje się, iż na ruch rzędu kolejnych 15-20 gr w górę (taki miał miejsce od końca listopada do początku stycznia) trzeba będzie jeszcze trochę poczekać do czasu utrwalenia się globalnej zmiany obrazu rynków (I kw. 2024?). Niemniej, podstawowe i niezmienne założenie jest takie, że rynek od początku roku wychładza się przed kolejną, większą falą wzrostów.
GBPPLN: Funt nie traci wigoru. Próba odbicia słabości przez złotego dała chwilowy spadek kursu poniżej 5,10, ale potem GBPPLN znów odbił. Ta para jest najwyżej spośród 4 tu opisywanych, blisko linii ostatnich szczytów. O 8.20 notowania znajdują się przy 5,1155 wobec 5,1285 wczoraj o tej porze. Rynek powinien wkrótce na trwałe wrócić do prognozowanego na styczeń (te ceny już się pojawiły, a prognoza zrealizowała) pasma 5,12-5,17. Tam, zgodnie z założeniami czynionymi jeszcze w ub. r., dokonujemy sprzedaży funtów z nadwyżek eksporterów. Jeśli chodzi o import, został on w większości zabezpieczony pod koniec ubiegłego roku. Ceny z okolic 5,00 wykorzystaliśmy w listopadzie i grudniu do zwiększonych zakupów i zabezpieczeń potrzeb funtowych średnio i długoterminowych.
Jeśli patrzeć na rynek z czysto technicznego punktu widzenia, górna wartość przedziału 5,12-5,17 to teoretyczny zasięg wzrostów po wybiciu z trendu bocznego 4,97-5,07. W piątek rynek wykonał ruch powrotny do przełamanego oporu (5,07) i szybko wznowił zwyżki. To silny sygnał pro-wzrostowy. Osłabienie złotego do funta powinno być kontynuowane. Ta para najszybciej ma szanse domknąć „lukę bessy” powstałą po wyborach z 15 października. Są to ceny między 5,20 a 5,22. Wcześniej strefą oporu jest przedział 5,15-5,17, gdzie rynek dążyć powinien do początku lutego.
EURUSD: Dziś pierwsze w tym roku posiedzenie EBC. Stopy nie ulegną zmianie, ale komunikat i konferencja Ch. Lagarde z pewnością staną się impulsem do wzmożonych zmian na rynku walutowym. Cały czas zmienność na tej parze jest wysoka. We wtorek rynek spadł od szczytów do dołków sesji blisko 100 pipsów, wczoraj od tych minimów do maksimum przesunął się o ponad 1 cent. Wzrosty zakończyły się przy 1,0930 – najwyższym poziomie od 16 stycznia. Potem rynek opadł i pozostaje na niższych poziomach, ale wciąż blisko 1,09. O 8.25 w czwartek kurs wynosi 1,0890 wobec 1,0870 wczoraj o tej porze. Tak jak pisałem wczoraj, pomimo chwilowego przebicia się poniżej 1,0850, sądzę, że kurs będzie poruszać się przez kilka kolejnych dni w paśmie 1,0850-1,0950. Może nawet przetestować 1,0970. To nie potrwa jednak długo. Z wahań tych dolar wyjdzie ostatecznie wzmocniony.
W szerszym obrazie, niezmiennie uważam, że jesteśmy blisko przesilenia na rynkach, które powinno skutkować dużymi zmianami w portfelach graczy. A także zwiększoną zmiennością rynków we wszystkich jego segmentach. Dolar będzie beneficjentem tych wydarzeń. Trzymam się założenia, że euro nie ma fundamentalnych przesłanek, by w perspektywie najbliższych miesięcy trwalej zyskiwać do dolara i dłużej przebywać powyżej ceny 1,10. To podejście dobrze sprawdza się już od roku. Wspólna waluta jest i pozostanie znacznie bardziej podatna na przecenę, niż amerykańska. Nadal (od grudnia) jako scenariusz bazowy uważam ruch do 1,05-1,03 w horyzoncie wiosny. Od strony technicznej EURUSD pozostaje w wieloletnim trendzie spadkowym. W centrum uwagi dziś wspomniane posiedzenie EBC.