2023.11.28

Prognoza walutowa 2023-11-28

Niemrawy początek tygodnia

Początek tygodnia po świątecznej przerwie w USA nie przyniósł istotnych zmian w notowaniach cen na światowych rynkach finansowych. Dolar utrzymuje się w pobliżu minimów od trzech miesięcy. Indeks waluty USA oscyluje w rejonie 103, po tym jak słabe dane gospodarcze utwierdziły w przekonaniu, że ​​Rezerwa Federalna skończyła podwyższać stopy procentowe i może rozpocząć obniżki w przyszłym roku. Rynki widzą 25 proc. szans, że bank centralny rozpocznie cykl łagodzenie polityki pieniężnej już w marcu 2024 r. i 45 proc. szans do maja.

Opublikowane w poniedziałek dane pokazały, że sprzedaż nowych domów w USA spadła o 5,6 proc. m/m w październiku do 679 tys. w ujęciu anualizowanym, czyli poniżej oczekiwanych przez analityków 723 tys. Na rynek domów w Stanach Zjednoczonych negatywnie wpływa najwyższe od dwóch dekad oprocentowanie kredytów hipotecznych po podwyżkach Fed, obniżając zdolność kredytową potencjalnych nabywców. Sektor nie wywołuje jednak problemów w skali całego kraju, gdzie konsumpcja jest wciąż relatywnie mocno, pomimo rosnących kosztów obsługi zadłużenia.

Zloty zyskał na pierwszej sesji nowego tygodnia. Indeks złożony z 4 głównych walut z równym udziałem wrócił w okolice szczytów z ubiegłego tygodnia. Od połowy września utrzymuje się w silnym trendzie zwyżkującym.  Jest blisko najwyższych poziomów od początku 2022 r., jeszcze sprzed inwazji Rosji na Ukrainę. Ubiegły tydzień był 8. kolejnym tygodniem wzrostów. Złoty wysyła coraz mocniejsze sygnały łamania kilkunastoletniego trendu spadkowego. Choć wciąż jest zbyt wcześnie, by deklarować jednoznacznie zmianę dominującej tendencji, takie ryzyko jest bardzo duże. Także indeks PLN uwzględniający więcej niż 4 waluty ważone udziałem w handlu poważnie naruszył właśnie górną linię 13-letniego kanału trendu spadkowego. Obraz rynku złotego zmienia się od października, gdy pojawiło się kilka pozytywnych dla złotego czynników krótko i średnioterminowych (wybory, pivot RPP, szybki spadek inflacji, a globalnie wzrost apetytu na ryzyko w reakcji na pewny koniec podwyżek stóp w USA). Długofalowo (2-4 lata) złoty nie jest, w mojej ocenie, predysponowany do wzmocnienia. Czekamy na wyklarowanie się sytuacji, nadal wstrzymując z podejmowaniem strategicznych decyzji inwestycyjnych i hedgingowych po stronie eksporterów. Czekamy na korekcyjne odbicie kursów.

EURPLN: Rynek wrócił w okolice cen z poniedziałku tydzień temu, gdy ustanawiał 2,5-letnie minima i gdzie przebiega linia długoterminowego trendu wzrostowego wyprowadzona z dołków z początku 2011 r. Zwiększył odległość do pierwszego lokalnego oporu (4,38). Czy wzorem ubiegłego tygodnia dalsza jego część będzie już wzrostowa? Na pewno na rynkach dziać się będzie więcej niż przed Świętem Dziękczynienia w USA. O 8.00 we wtorek EURPLN jest przy 4,3430 wobec 4,3630 wczoraj o tej porze. Spadki pod poziom 4,35 z utrzymaniem się tam dłużej niż kilka dni, staną się dodatkową przesłanką łamania głównego trendu. Wówczas potencjalnym celem dla spadków stałby się obszar 4,20-4,22 (dołki z grudnia 2019). Choć trwałe przebicie 4,35 bliskie, liczę, że kurs wróci dziś ponad tę cenę i pozostanie powyżej tej bariery do końca roku. Współgranie sprzyjających polskiej walucie czynników wewnętrznych oraz zewnętrznych sprowadziło kurs do poziomów kilka groszy niższych, niż zakładane w scenariuszach na ten rok. Oznacza to (wg naszych modeli) przewartościowanie złotego w krótkim terminie i wysokie ryzyko odbicia rynku. Ostatni miesiąc roku to jednak często okres z wysokim apetytem na ryzyko, co w przypadku zaistnienia tego sezonowego wzorca także w tym roku, byłoby sprzyjające dla naszej waluty. Sukcesem byków będzie, jeśli przed końcem roku kurs wróci w rejon 4,48. Wciąż jednak na to liczymy, choć są na to coraz mniejsze szanse. Znów wzrosło ryzyko kontynuacji zniżki kursu o kolejne 10-12 gr. Niezmiennie z uwagą przyglądamy się zachowaniu rynku w rejonie 4,35. Ciągle możliwa na tym etapie potencjalnego łamania trendu jest pułapka na niedźwiedzie. Przełamanie strefy 4,38-4,40 to ważny casus przybliżający, lecz nie przesądzający, faktyczne wejście dłuższy trend aprecjacji złotego. Obszar ten wskazywany był od kilku kwartałów jako dogodny do średnioterminowych zakupów euro.

USDPLN: Kurs wrócił w piątek poniżej poziomu 4,00, a wczoraj dolar pogłębił przecenę. Rynek wyrównał dołki z 21 listopada (3,96). Tamte spadki zatrzymały się nieznacznie powyżej dołków lipca (3,93/94) kiedy kupowaliśmy dolary na potrzeby bieżące i rekomendowaliśmy zabezpieczenia importerom z terminem do końca roku. Obraz rynku USDPLN nie prezentuje się równie pro-spadkowo jak EURPLN. Tutaj linia długoterminowego trendu przebiega w rejonie 3,90, więc nie została jeszcze nawet zaatakowana. Niemniej, złoty pozostaje mocniejszy niż zakładałem na tę część roku. Przy 3,96 kurs w ubiegłym tygodniu odnalazł dno. Powinien odbić także i teraz. Obraz rynku trwalej w średnim terminie zmieni się wraz z ponownym umocnieniem dolara na rynku globalnym, gdy okaże się, że zamiast radości z powrotu inflacji do celu, amerykańska gospodarka (i świat) zaczną mierzyć się z widmem recesji (wciąż uważam, że jest nie do uniknięcia w USA w perspektywie połowy dekady), a nawet deflacji. To jeszcze jednak nie ten moment. W tym roku taka zmiana obrazu rynków jest mało realna. Tym bardziej w sezonowo dobrym okresie dla ryzyka (rajd św. Mikołaja, „strojenie okienek”). Radość z opanowania inflacji w USA, co było celem podwyżek stóp Fed, jest korzystnym otoczeniem dla złotego. Wsparły go także (teraz szczególnie) czynniki wewnętrzne.

CHFPLN: Frank jest nieznacznie mocniejszy niż tydzień temu. O 8.20 we wtorek jest przy 4,5065 wobec 4,5225 wczoraj o tej porze i 4,4830 w dołkach z 21 XI. Okolice 4,48 to także linia dołków z czerwca br. Złoty jest mocniejszy niż zakładałem. Prognozowana zwyżka kursu w kierunku 4,65 w horyzoncie początku grudnia nie zostanie już zrealizowana. Ceny te powinny pojawić się później (w styczniu?). Natomiast perspektywa ruchu do 4,60 jest nadal realna w horyzoncie najbliższych 2-3 tyg. Dla zachowania szans na solidniejsze odbicie i pojawienia się poziomów do pozbycia się nagromadzonych nadwyżek w CHF po zakładanych wcześniej cenach, konieczny jest względnie szybki i trwały powrót kursu powyżej wspomnianego poziomu 4,60. Wystrzał optymizmu na światowych rynkach nie ma, jak sądzę, zbyt solidnych podstaw. (Pierwsze wyniki Black Friday zdają się to potwierdzać). Nie uwzględnia negatywnych skutków, jakie wywołują globalnie wysokie stopy proc. w USA i mocny dolar, na które wskazuje odwrócona krzywa rentowności. Ujawnią się one w przyszłym roku. Wówczas frank będzie znowu rozchwytywany. Ceny z okolic 4,85-4,90 we wrześniu agresywnie wykorzystywaliśmy do wyprzedaży szwajcarskiej waluty z nadwyżek oraz zabezpieczeń średnioterminowych (nielicznych) eksporterów w tej walucie. Zabezpieczenia kupna CHF mamy od czerwca wykonane do końca roku po kursach z przedziału 4,50-4,60. Podobne transakcje rekomendowaliśmy wykonać na całą 1 poł. 2024 r. na początku ub. tyg. przy 4,48-4,52. Ze sprzedażą wciąż czekamy na lepsze momenty.

GBPPLN: Funt jest krótkoterminowo najsilniejszy z 4 opisywanych walut. Odzyskał część strat po przecenie z 1 poł. miesiąca. Oscyluje w okolicach psychologicznej bariery 5,00. O 8.25 we wtorek jest przy 5,0065 wobec 5,0270 wczoraj o tej porze. Nadal sądzę, że w najbliższych dniach będzie kierował się na 5,08. Po tym jak RPP nie obniżyła stóp i oddaliła perspektywę kolejnych cięć, złoty dostał kolejny, dodatkowy impuls wzrostowy z rynku globalnego (dane o CPI z USA), a potem także informację o pierwszych zaliczkach z KPO, które mają na początku toku popłynąć do Polski. Średnioterminowe założenia dotyczące zachowania GBPPLN musiały wobec tego ulec modyfikacji. Ceny z okolic 5,00 nadal wykorzystujemy do zakupów i zabezpieczeń importerów, także średnio i długoterminowych, jednak przestaliśmy liczyć na zrealizowanie ruchów do 5,22 (domknięcie luki) przed końcem roku oraz w kierunku 5,25-5,30 na początku 2024 r. Nie zakładam jednak też pogłębienia spadków ani dłuższego przebywania kursu poniżej 5,00. GBPPLN powinien konsolidować się w paśmie 5,00-5,15 przez kolejne kilka tygodni. Górne ceny tego obszaru to oczekiwane ceny do bieżącej sprzedaży funtów i zabezpieczeń eksportu na pierwsze miesiące 2024.

EURUSD: Od wczoraj niewielkie zmiany w notowaniach. Kurs pozostaje w okolicach szczytów z ubiegłego tygodnia. Rynek testuje obecnie strefę 1,0940/50 wskazywaną na początku miesiąca jako maksimum zwyżki w krótkim terminie i ceny do spekulacyjnego wejścia w krótką pozycję. O 8.30 we wtorek EURUSD znajduje się przy 1,0945 wobec 1,0953 wczoraj o tej porze. Wraz z powrotem normalnej płynności i większej ilości publikacji makro rynek powinien zacząć kierować się ponownie na 1,0830. Z punktu widzenia makroekonomii znajdujemy się w fazie przejściowej, tj. stabilizacji stóp Fed (od lipca) po podwyżkach, a wciąż przed obniżkami. Rynek głęboko wierzy w „miękkie lądowanie” gospodarki USA. Z ucieczką do bezpieczeństwa będziemy mieli do czynienia ponownie wraz ze zbliżaniem się albo większą pewnością obniżek stóp Fed. Będzie to symptomem słabości amerykańskiej i złych perspektyw dla światowej gospodarki (problemy ze spłatą zadłużenia). Będzie to czas, gdy im gorsze będą napływać dane z USA, tym lepiej będzie reagował dolar. Zmiana percepcji możliwa stanie się już w pierwszych tygodniach nowego roku. Do końca bieżącego dolar wiele już zapewne nie zyska. Nie powinien jednak też tracić względem euro ponad 1,10. Od strony technicznej EURUSD jest niezmiennie w wieloletnim trendzie zniżkującym. W horyzoncie 2024 nadal jako możliwy uważam ruch do 1,05-1,03. Nie nastąpi to jednak w perspektywie najbliższych 1-2, a raczej 3-5 miesięcy.