Globalne zacieśnienie warunków kredytowych
Rentowności amerykańskich obligacji pną się do góry, co globalnie zaostrza warunki kredytowe, a dla rządu USA powoduje konieczność przeznaczania coraz większych środków na obsługę zadłużenia. Dochodowość 10-latek przekroczyła wczoraj 4,5 proc., niewiele robiąc sobie psychologicznego wymiaru tego poziomu. To najwyższa wartość od 2007 r. Rentowność obligacji 30-letnich jest najwyżej od początku ubiegłej dekady (4,67 proc.), zaś 2-latek atakuje linię XX-wiecznych maksimów z rejonu 5,25 proc. Pod względem dynamiki (przed trzema laty rentowności były symboliczne) obecny wzrost nie ma sobie równych w ostatnich 200 latach.
Im wyższe oprocentowanie papierów skarbowych amerykańskiego rządu, uważanego za za jednego z najbardziej wiarygodnych dłużników na świecie, tym atrakcyjniejsze oprocentowanie muszą proponować rządy innych państw o niższym standingu kredytowym. Zatem powoduje to zacieśnienie warunków udzielania kredytów praktycznie wszędzie. Zarówno dla państw, jak i firm oraz konsumentów. Jednocześnie, te podmioty, które zadłużały się w dolarze muszą przeznaczać więcej pieniędzy na odsetki i ewentualny wykup papierów, co wzmaga popyt na walutę USA. Indeks dolara zbliżył się wczoraj do najwyższego poziomu w tym roku. Względem euro kurs (EURUSD) spadł wczoraj poniżej poziomu 1,06 po raz pierwszy od 15 marca. W relacji do japońskiego jen kurs dobija do równej bariery 150, względem funta jest przy 1,22, a franka szwajcarskiego wzrósł powyżej 0,91.
Tak gwałtowna zmiana warunków kredytowych z jednoczesną zmianą relacji na rynku FX na korzyść dolara musi odbić się negatywnie na kondycji światowej gospodarki. USA nadal notują niezłe wyniki aktywności względem innych dużych krajów – Japonii, Chin czy strefy euro, lecz krzywa rentowności obligacji jest on ponad roku odwrócona (wyższa dochodowość na krótkim końcu niż na długim), co jednoznacznie sugeruje kłopoty ekonomiczne. Sądzę, że w przyszłym roku Ameryka nie uniknie, choćby płytkiej recesji, pomimo nieustannych projekcji Fed i dużej części ekonomistów wskazujących na udaną walkę z inflacją i tzw. „miękkie lądowanie”. Rysowałoby to złe perspektywy zachowania ryzykownych aktywów w kolejnych miesiącach, w tym presję na dalsze osłabienie PLN.
PLN: Po trzech z rzędu sesjach wzrostowych, wczoraj polska waluta lekko straciła na wartości. Dzień wcześniej złoty wypełnił minimalne zasięgi krótkoterminowego odreagowania słabości stawiane w połowie miesiąca po pierwszej fali deprecjacji. Indeks PLN zawrócił ze wzrostowej ścieżki, choć pozostaje w okolice najwyższych cen z ostatnich 2 tyg. Do końca miesiąca i na początku października mogą się utrzymywać nieco niższe ceny walut. Na przestrzeni kolejnych 2-3 miesięcy trzeba się liczyć z tym, że złoty pozostanie słaby.
Kurs EURPLN po ponownym teście okolic 4,58 wrócił powyżej 4,60, a rano we wtorek kontynuuje zwyżkę do 4,6110. Notowania wróciły powyżej dołków z pierwszego odreagowania wzrostów obserwowanych nieco ponad tydzień po obniżce stóp proc. NBP (4,6050). Jak wskazuję od kilku dni notowania powinny jeszcze przez jakiś czas utrzymywać się w paśmie 4,58-4,66, a w perspektywie końca września/początku października mogą pojawić się spadki do strefy 4,55-4,57. To jednak raczej możliwość, a nie sztywne oczekiwanie takich cen. Na drugim spektrum krótkoterminowego obrazu rynku obszar 4,66-4,72 (zacieniony na czerwono na poniższym wykresie) stanowi silną strefę oporu. Odreagowanie w dół o 5-10 gr po teście okolic dolnej linii tego przedziału było najbardziej prawdopodobnym scenariuszem zachowania kursu do końca miesiąca. Te założenia już się wypełniły. Nadal obowiązuje prognoza, że jesienią wzrosty cen walut powrócą. Mogą wówczas przekroczyć ostatnie maksima kursu EURPLN, czyli 4,6950, a nawet wspomniany obszar oporu. Ogółem złoty wypełnił tegoroczne cele, zarówno po stronie kupna, jak i sprzedaży, pozwalając na skuteczne zabezpieczenia pozycji importerów i eksporterów.
Zmienność na parze USDPLN znów wzrosła, a kurs przesuwa się właśnie w rejon ostatnich szczytów. Obecnie jest przy 4,3560 wobec 4,3230 wczoraj o tej porze. Aktualne wartości kursu to okolice cen, które wykorzystywaliśmy do bieżącej sprzedaży dolarów z wpływów eksporterów oraz najpilniejszych zabezpieczeń. Prognozowane pasmo zmian przez najbliższe 2 tyg. to niezmiennie 4,30-4,40. W szerszym obrazie wątpię, by USDPLN zdołał zejść w tym roku poniżej poziomu 4,20, o ile w ogóle znajdzie się przy 4,25. Zakupy zabezpieczające importerów zostały wykonane latem, gdy kurs spot był w przedziale 3,95-4,05. Eksporterzy mają, i jak wskazuję od 2 tyg., w najbliższych tygodniach nadal będą mieli dobre ceny do bieżącej sprzedaży waluty USA oraz ewentualnie zabezpieczeń. Globalny szczyt siły dolara w tym roku nie został jeszcze osiągnięty. A to oznacza, że również do złotego amerykańska waluta przez najbliższe 2-3 miesiące może jeszcze zyskać na wartości. Decyzja RPP o mocnym cięciu stóp sprawia, że kurs może skierować się przed końcem roku w rejon 4,45, a nawet pod 4,50. Bez takiej obniżki zakładałem mniej pokaźne wzrosty do poziomów, które już w tym miesiącu obserwowaliśmy.
Pomimo globalnej słabości franka po niespodziewanej pauzie SNB w zacieśnianiu polityki pieniężnej, kurs CHFPLN od wczorajszego poranka wyraźnie odbił. W ciągu dnia testował 4,7350, a dziś o 8.15 jest przy 4,7690. Zachowanie rynku jest zgodne z wyrażanymi tu oczekiwaniami. Wskazywałem od początku tygodnia, że w krótkim terminie (1-3 tyg.) oczekiwane było odreagowanie kursu w dół, nawet do 4,75. Rynek z nawiązką zrealizował tę projekcję. Zakres zmienności do końca września i początku października utrzymywałem natomiast na 4,75-4,90, z lekkim odbiciem w górę od dolnego zakresu. W szerszym obrazie (1-3 miesiące) rynek może spróbować sforsować ostatnie maksima, a być może nawet ruszyć w kierunku 4,95. Przed tygodniem ceny z okolic 4,85-4,90 agresywnie wykorzystywaliśmy do wyprzedaży franków z nadwyżek oraz zabezpieczeń średnioterminowych (nielicznych) eksporterów w tej walucie. Z kolei zabezpieczenia kupna CHF mamy od czerwca wykonane do końca roku po cenach z przedziału 4,50-4,60. Już od ponad 2 miesięcy przynoszą one znaczne korzyści. Od początku września silnie zwiększone. Rynek może przez dłuższy czas poruszać się w zaznaczonym trendzie bocznym.
Analogiczną ścieżką jak CHFPLN podąża w ostatnich dniach kurs GBPPLN. Tu także w czwartek BoE zaskoczył, pozostawiając stopy bez zmian wbrew oczekiwaniom kolejnej podwyżki o 25 pb. Notowania znajdują się obecnie przy 5,3060 wobec 5,2900 wczoraj o tej porze. Zakres wahań w perspektywie końca miesiąca, początku października ustawiłem przed tygodniem na 5,30-5,45, dodając jednocześnie, że zaskoczeniem nie będzie, jeśli rynek znajdzie się w tym okresie nawet bliżej 5,25. To obowiązująca projekcja zachowanie kursu przez najbliższe kilka tygodni. Przed końcem roku słabość złotego może powrócić i wówczas możliwy będzie ruch do 5,50. Do końca września korekta nie powinna sprowadzić rynku niżej niż do 5,25.
EURUSD: Dolar cały czas pokazuje siłę i wypełnia stawiane tu od dłuższego czasu prognozy. Kurs przebił ostatnie dołki z rejonu 1,0620 i skierował się w stronę 1,0550 – ceny od 3 miesięcy wskazywanej jako cel dla kursu na 2 poł. roku. O 8.25 we wtorek notowania znajdują się przy 1,0582 wobec 1,0645, wczoraj o tej porze. Po zwyżkach w okolice 1,07 nie ma już śladu. Wskazywałem, by na taką korektę nie zwracać uwagi, bo krótkoterminowy potencjał waluty USA nie został jeszcze w pełni uwidoczniony w cenach. W horyzoncie października/listopada rynek miał zmierzać w kierunku 1,0550. Ta projekcja wypełni się zapewne wcześniej. Potencjał niedźwiedzi na tej parze jest wciąż ogromny. Nie będzie zaskoczeniem, jeśli kurs skieruje się w październiku do strefy 1,0450/80.