2023.07.25

Prognoza walutowa 2023-07-25

Kolejne sygnały słabości gospodarki strefy euro

Rynki ze spokojem wyczekują lipcowych posiedzeń najważniejszych banków centralnych, z których pierwszy decyzję podejmie amerykański Fed. Pytaniem zasadniczym jest, czy po podwyżce stóp o kolejne 25 pkt bazowych do przedziału 5,25-5,50 proc. bank zasugeruje ponowną pauzę w zacieśnianiu polityki pieniężnej we wrześniu, czy też zadeklaruje gotowość do dalszego podnoszenia oprocentowania na każdym kolejnym posiedzeniu. W tym drugim przypadku efektem takiej zapowiedzi będzie najpewniej podtrzymanie dotychczasowych trendów i tendencji w notowaniach, na zasadzie zachowania status quo. Chodzi o brak obaw, że z amerykańską i światową gospodarką może w najbliższych miesiącach być coś nie tak, skoro bank centralny decyduje się wywindować stopy proc. do tak wysokich poziomów. I pomimo tego, że inflacja w szybkim tempie wraca na pożądane tory. Tymczasem rzadko w przeszłości zdarzało się, by dynamiczny wzrost stóp, powodowany koniecznością walki z wysoką inflacją, nie dał w efekcie zaburzenia obrazu goldielocks economy, czyli gospodarki, która jest w pełnej równowadze i na ścieżce wzrostu zgodnego z potencjałem. Paradoksalnie właśnie, to zapowiedzi końca cyklu i przejścia do obniżek stóp mogą wywołać w inwestorach obawy; wzrost awersji do ryzyka i ucieczkę do dolara. Brakuje impulsu, który spowodowałby taką zmianę postrzegania sytuacji przez uczestników rynków, a później również Fed.

A sygnałów słabości gospodarek, w szczególności Chin i strefy euro, jest coraz więcej. Wczoraj euro osłabiało się piątą sesję z rzędu, spadając poniżej poziomu 1,11 względem dolara, po tym jak wybory w Hiszpanii nie wyłoniły wyraźnego zwycięzcy oraz po publikacji rozczarowujących danych PMI, które ujawniły pogłębiające się spowolnienie gospodarcze w największych gospodarkach Europy w lipcu. Według wstępnych badań, niemiecki przemysł doświadczył największego spadku aktywności od listopada ubiegłego roku, głównie z powodu największego spadku produkcji od ponad trzech lat. W całej strefie euro wskaźnik PMI dla sektora przemysłowego, pomijając odczyty tuż po wybuchu pandemii, pokazał w czerwcu, wg wstępnych danych, najgorszy wynik od 2009 r. (42,7 pkt). A mimo tego, Europejski Bank Centralny (EBC) najprawdopodobniej również, po raz kolejny zdecyduje się na podwyżkę stóp proc. o 25 pkt proc. na posiedzeniu w czwartek. Ciekawe, kiedy EBC dojdzie do wniosku, że stopy są a wysokie, a możliwości szybkiego odbicia gospodarki regionu silnie ograniczone przez nierozwiązane problemy strukturalne, niespójność regionu i niedokończoną unię walutową. Długoterminowe perspektywy rozwoju Europy pozostają gorsze niż USA, stąd o dłuższy okres wzmocnienia euro względem dolara będzie w najbliższych latach niezwykle trudno.

Złoty nie uległ większym zmianom od wczoraj. Lekko zyskał do euro i franka szwajcarskiego, ale stracił do dolara i funta. Nasza waluta pozostaje mocniejsza do walut regionu, węgierskiego forinta i czeskiej korony, o tureckiej lirze czy rosyjskim rublu nie wspominając, a także z perspektywy ostatnich kilku miesięcy do walut skandynawskich, izraelskiego szekla, jak również rumuńskiej lei. Złoty podąża własną ścieżką, pozostając od początku roku jedną z najmocniejszych walut emerging markets, co jest dość zaskakujące, biorąc pod uwagę niskie realne oprocentowanie, ryzyka polityczne w horyzoncie najbliższego roku oraz trwający konflikt za zachodnią granicą. Inwestorzy doceniają odporność polskiej gospodarki na wstrząsy i zmieniające się uwarunkowania globalne.

PLN: Kurs EURPLN spadł od wczoraj ok. 2 gr do poziomu 4,4450. Notowania niezmiennie pozostają poniżej ważnego obszaru oporu 4,48-4,49, który był od czerwca kilkakrotnie poważnie testowany. Za każdym razem nieskutecznie. Trwałe wybicie ponad wspomnianą barierę, potwierdzone późniejszym wyjściem ponad 4,50, dałoby impuls do kontynuowania wzrostów w kierunku 4,55/56. To niezmiennie nasz podstawowy scenariusz zachowania rynku w najbliższych tygodniach. Główne założenia wciąż nie ulegają zmianie. Ceny między 4,40 a 4,45 uznajemy za dogodne miejsce do średnioterminowych zabezpieczeń dla importerów w euro. Nie zakładamy spadku kursu EURPLN poniżej poziomu 4,40. Jeśli chodzi o eksporterów liczymy na trwalsze podbicie notowań w górę. Powinno ono potrwać co najmniej do obszaru 4,52-4,54, gdzie ponownie dokonamy sprzedaży bieżącej i najpilniejszych zabezpieczeń. Pomimo trwających od października spadków, na parze EURPLN nadal obowiązuje długoterminowy trend wzrostowy.

Kurs USDPLN kontynuuje lekkie wzrosty po spadkach z połowy miesiąca, które powstrzymane zostały dopiero w okolicach 3,95. O 8.20 we wtorek notowania znajdują się przy 4,0120, niewiele wyżej niż wczoraj o tej porze. Poziom 4,00 ma od dłuższego czasu wymiar bardziej psychologiczny niż praktyczny. Nie jest ważną barierą techniczną jak np. obszar 3,92-3,95, co potwierdzone zostało ostatnim zachowaniem rynku. Odbicie w kierunku 4,25 pozostaje obowiązującą prognozą średnioterminowa. Wciąż brakuje impulsu z rynku globalnego, który nie uwzględniałby wyłącznie tego, co zrobi Fed w polityce pieniężnej na kolejnym posiedzeniu, a skupił bardziej na tym, jak wyglądają średniookresowe fundamenty światowego wzrostu gospodarczego. A te są kruche, na co wskazały wczorajsze wstępne odczyty indeksów PMI.

Wracając do USDPLN, w rejonie 4,05 przebiega obecnie linia trendu spadkowego wyprowadzona ze szczytów października, tj. okolic 5,00. Dopóki rynek waha się poniżej tej ceny, szanse na przyspieszenie wzrostów są mizerne. Gdy uda się trwale przebić powyżej tej ceny, wydarzenia na rynku powinny nabrać dynamiki. Od strony technicznej wygenerowany zostanie wtedy silny sygnał kupna, a urzeczywistnienie się wspomnianej strategii wzrostów o 20-25 gr z obecnych poziomów stanie się znacznie bardziej prawdopodobne. Dolar jest już przy obecnych cenach globalnie mocno niedowartościowany.

Kurs CHFPLN ma trudności z przebiciem się powyżej bariery 4,62-4,64, choć wczoraj znalazł się przez chwilę najwyżej od początku czerwca. Aktualnie jest przy 4,6150 wobec 4,6290 wczoraj o tej porze. Rynek znajduje się od kilku dni powyżej linii średnioterminowego trendu spadkowego. Moim zdaniem jest i pozostanie w fazie wzrostowej korekty. Dotarcie do 4,68 to niezmiennie cel na III kw. Możliwe, że kurs przebije się i ponad tę cenę wcześniej, nawet jeszcze w lipcu lub sierpniu, pozwalając zrealizować stawianą w tym miejscu od dłuższego czasu prognozę osiągniecia poziomu 4,75. Trwały wzrost powyżej strefy 4,62-4,64 powinien stać się katalizatorem dalszej aprecjacji franka względem złotego.

Funt pozostaje osłabiony po zaskakującym odczycie inflacji CPI, która zmniejsza szanse na mocne podwyżki stóp Banku Anglii. Kurs GBPPLN znajduje się w tuż powyżej dolnej linii 3-miesięcznej konsolidacji 5,15-5,25. Jest obecnie przy 5,1515 vs. 5,1550 wczoraj rano. Niecały tydzień temu w środę po publikacji CPI testował poziom 5,10. W mocy utrzymujemy wzrostowe projekcje na kolejne tygodnie. Celem na lipiec/sierpień jest cały czas wyjście ponad szczyty wspomnianego trendu bocznego, czyli powyżej poziomu 5,25 i dotarcie do 5,28-5,30. Założenie jest takie, że rynek wejdzie w III kw. (śladem pozostałych par) w trwalszą tendencję wzrostową.

EURUSD: Dolar od kilku dni odrabia straty względem euro, które stały się jego udziałem w połowie lipca. Jest obecnie przy 1,1080 wobec 1,1260 w szczycie siły euro sprzed tygodnia. Kurs EURUSD pozostaje jednak powyżej przełamanego niedawno ważnego obszaru 1,1050-1,1090.  Długoterminowo (od 2008 r.) ta para jest niezmiennie w trendzie spadkowym, więc o głębsze i wydłużone okresy słabości dolara będzie trudnej, niż powrót do aprecjacji amerykańskiej waluty. Niezmiennie uważam, że waluta USA jest przy bieżących cenach niedowartościowana. Spodziewane odreagowanie kursu EURUSD w dół zaczęło się w ubiegłym tygodniu i powinno być kontynuowane także posiedzeniu Fed. Gdyby udało się przebić poniżej 1,1050, na nowo urealnią się odważniejsze spadkowe projekcje, w tym nawet ruchu do 1,0550.