Uwaga rynków skupiona na odczytach CPI z USA
Dziś amerykański Departament Handlu poda dane o inflacji CPI za październik. Prognozy mówią o ponownym spadku dynamiki cen do 3,3 proc. w ujęciu rocznym przy 0,1-proc. wzroście cen miesiąc do miesiąca. Byłby to najniższy poziom CPI od lipca, gdy po osiągnięciu 3,0 proc. r/r w czerwcu wskaźnik zaczął ponownie rosnąć.
Im wyższe będą dzisiejsze odczyty, tym większa będzie presja, by Fed zachowywał jastrzębią retorykę i dłużej utrzymywał wysokie stopy proc. (lub jeszcze je podniósł). Tym mocniejszy będzie wówczas zapewne (chwilowo) także dolar. Lecz w horyzoncie tygodni trwać będą wtedy zapewne dotychczasowe trendy na rynkach, gdzie waluta USA koryguje swoją siłę (w dłuższej perspektywie od 14 miesięcy, w krótszej od 1,5 miesiąca), a nastroje na rynkach są dobre. Będzie to bowiem oznaczało, że nic nowego, nadzwyczajnego nie dzieje się w amerykańskiej gospodarce; zachowane będzie status quo, gdzie koniunktura jest dobra, a ciasna polityka pieniężna nie powoduje (jeszcze?) poważniejszych problemów.
Scenariusz mocniejszego spadku inflacji będzie natomiast sprzyjał (krótkoterminowo) podtrzymaniu korekcyjnego słabnięcia waluty USA. Wówczas bowiem Fed może zacząć brzmieć nieco mniej jastrzębio. Z czasem jednak pojawiać się będą wątpliwości, czy skoro inflacja spada tak szybko, siła amerykańskiej gospodarki, w tym konsumenta jest rzeczywiście na tyle duża, jak się powszechnie teraz uważa i jak wynika z danych o opóźnionym względem koniunktury charakterze (w szczególności o PKB za III kw.). W takiej sytuacji, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się to nielogiczne, dolar powinien w średnim terminie zyskiwać na wartości, bo obawie przed globalnym pogorszeniem koniunktury kapitał będzie unikał ryzyka i kierował się do „bezpiecznych przystani”. Pierwsze obniżki stóp (a nawet ich bliska perspektywa) nie będą, moim zdaniem, sygnałem do rozpoczęcia hossy, a wręcz przeciwnie – pogorszenia nastrojów i wyprzedaży ryzykownych aktywów. Bo zanim nastąpi ożywienie (wspierane z czasem przez niższe stopy), gospodarkę czekać będzie okres „pokuty” za okres wysokich stóp proc. Do takiej sytuacji – schłodzenia gospodarki i przez to wyhamowania inflacji – dąży wszak w swych działaniach Fed, bynajmniej się z tym nie kryjąc.
Mocniejszy dolar to z dużym prawdopodobieństwem słabsza postawa naszej waluty. W krótkim i średnim terminie perspektywa wstrzymania lub wolniejszych obniżek stóp proc. NBP jest istotnym czynnikiem, który trzeba uwzględnić w ocenie zachowania złotego w horyzoncie 1-6 miesięcy. Zaskakujący ruch RPP z września (obniżka stóp o 75 pb) oraz późniejsze zapowiedzi kontynuowania cyklu łagodzenia polityki pieniężnej w kolejnych miesiącach z brakiem dbałości o pozycję waluty – taki obraz rysował się po posiedzeniu RPP i konferencji szefa NBP z początku września – stały za wzmocnieniem ocen i prognoz deprecjacji złotego zarówno w krótkim, jak i dłuższym terminie. Dziś, gdy RPP zapowiada wstrzymanie cięć, ten czynnik zanika. Pozycja naszej waluty może okazać się w tej sytuacji także lepsza niż zakładałem z powodu niższej niż się powszechnie spodziewano (jeszcze 2-3 miesiące temu) trajektorii inflacji CPI w Polsce. Ujemne realne stopy w Polsce, które miały utrzymywać się przez cały bieżący i większość przyszłego roku, w obecnych, zmienionych warunkach (niższa inflacja, wyższe stopy NBP) nie będą tak głębokie. Dla złotego to dobra informacja. To nie zmienia ogólnego, szerokiego obrazu pozycji naszej waluty, bo 2 czy 3 obniżki stóp o 25 pb nie są decydujące dla jej perspektyw (nadal uważam, że nie ma miejsca na dłuższy trend aprecjacji), ale niweluje jeden z głównych czynników mogących dodatkowo szkodzić złotemu w średnim terminie. Może to łagodzić fale deprecjacji i wzmagać, wydłużać jego korekcyjne wzmocnienia, tak jak to ma miejsce obecnie. Będą one jednak najpewniej przyjmować formę stabilizacji, a nie szerokich i silnych trendów aprecjacji.
PLN: W poniedziałek złoty stabilizował się w rejonie 3-miesięcznych maksimów. Z podobną sytuacją mamy do czynienia we wtorek rano. Rynki wyczekiwać dziś będą popołudniowych danych o inflacji CPI z USA. Nasza waluta próbuje wykuwać sobie drogę do zwyżki w kierunku szczytów z początku wakacji. Indeks PLN do 4 głównych walut jest na najwyższym poziomie od połowy sierpnia. Maksima z lipca znajdują się niecałe 2 proc. wyżej. Kursy EURPLN i GPPLN wciąż nie domknęły luk powstałych po przeskoku cen po wyborach 15 października. Niektóre pary przełamały natomiast letnie dołki. Dotyczy to najsłabszych walut koszyka G10 (NOKPLN, JPYPLN). Nadal bazowo zakładam, że obecne umocnienie złotego to nietrwałe zjawisko, a w kolejnych dniach wspomniane przestrzenie na wykresach EURPLN (4,51) i GBPPLN (5,22) zostaną zapełnione. Wymagałoby to osłabienia złotego o ok. 2 proc. względem obecnych wartości. Następnie przed końcem lub na początku 2024 r. złoty może potencjalnie ponownie się wzmocnić (bez przebicia szczytów z lata br.).
EURPLN: Niewielka zmienność i brak zmian od wczoraj na tej parze. Rynek znajduje się obecnie w dolnych obszarach 6-groszowej konsolidacji wokół 4,45, w której waha się od 4 tyg. O 7.55 we wtorek jest przy 4,4280, dokładnie tam, gdzie wczoraj o tej porze. Luka bessy znajduje się przy 4,51 i już od 4 tyg. pozostaje „zmorą byków”. O jej domknięcie bez pojawienia się dodatkowego impulsu będzie trudno. Tym bardziej, że w ostatnim tygodniu rynek przesunął się kilka groszy niżej z powodu wstrzymania obniżki stóp NBP i zmiany retoryki członków RPP na wyraźnie mniej gołębią. Nie zachęciło to jednak do masowego skupowania złotego. Świadczy to w mojej ocenie o tym, że potencjał aprecjacyjny złotego nie jest duży. Sądzę, że gdy pojawi się impuls z zewnątrz; ze sfery globalnej, wzrost kursu do 4,50-4,52 będzie mieć miejsce bardzo szybko, w kilka sesji. Przed tą strefą jest jeszcze dość istotny opór z okolic 4,48 (górna „banda” konsolidacji z ostatnich 4 tyg.). Na początku listopada poziom ten potwierdził swój status. Przy braku zmiany obrazu rynków globalnie albo zaistnieniu nieoczekiwanych wydarzeń z kraju (np. politycznych) trudno będzie przebić się powyżej 4,48. Jednak gdy taka zmiana nastąpi, wówczas większe zlecenia sprzedaży pojawią się dopiero 6-8 gr wyżej od obecnych cen. Na to niezmiennie liczę. Domknięcie luki pozostaje podstawową prognozą krótkoterminową. Ceny z okolic 4,45 nadal wykorzystujemy w transakcjach bieżących kupna (cały możliwy do zrealizowania wolumen), jak również do zabezpieczeń importerów na najbliższe 2-3 miesiące. W paśmie 4,50-4,52 trzeba natomiast będzie dokonać prewencyjnych zabezpieczeń eksporterów na wypadek nieoczekiwanego spadku kursu poniżej poziomu 4,40 na 2024 r. Cały czas czekamy na pojawienie się odpowiednich cen.
USDPLN: Długie górne knoty świec i dalsza ochota na spadki to krótkoterminowy obraz rynku dolar-złoty. Kurs jest najniżej od nieoczekiwanego cięcia stóp przez RPP we wrześniu o 75 pb. O 8.00 we wtorek rynek jest przy 4,1370 wobec 4,1380 wczoraj rano. Próba powrotu ponad opór wyznaczony przez powyborcze dołki (okolice 4,17) nie powiodła się w ubiegłym tygodniu. Mimo wspomnianego na wstępie obrazu rynku, spodziewam się kolejnych ataków na tę cenę przed końcem miesiąca. Złoty krótkoterminowo pozostaje mocniejszy niż zakładałem. Wydarzenia z przełomu października i listopada potwierdziły obowiązujące wcześniej trendy globalne z wysokim apetytem na ryzyko i słabością dolara, co generalnie sprzyja złotemu. To powinno się jednak zmieniać wraz z ponownym umocnieniem dolara na rynku globalnym, gdy okaże się, że sytuacja gospodarcza USA nie jest tak dobra jak oczekiwano. Zakupy zabezpieczające importerów wykonywaliśmy na tej parze wcześniej; latem, gdy kurs spot był w przedziale 3,95-4,05. Z kolei eksporterzy 1,5 miesiąca temu dysponowali świetnymi cenami do bieżącej sprzedaży waluty USA (>4,40) oraz do krótkoterminowych zabezpieczeń, z czego także skrzętnie skorzystaliśmy. Powyborcze załamanie kursu i obecne podtrzymanie siły złotego nie powodują wstrząsu w zakresie działań hedgingowych zarówno współpracujących z nami eksporterów, jak i importerów. Czekamy na silniejsze sygnały z rynku, zakładając niezmiennie, że złoty straci na wartości w średnim terminie.
CHFPLN: Nisko, najniżej od początku sierpnia jest obecnie również kurs CHFPLN. Pozostaje poniżej poziomu 4,60. Nadal spodziewam się jednak szybkiego powrotu ponad tą cenę. O 8.10 notowania znajdują się przy 4,5850 wobec 4,5950 wczoraj o tej porze. Powrót poniżej powyborczych dołków (4,6350) wykorzystujemy do dalszych zakupów bieżących franków (okolice 4,60). Wciąż spodziewam się zwyżki kursu w kierunku 4,65 w horyzoncie początku grudnia (wcześniej 4,75). Złoty jest krótkoterminowo mocniejszy niż zakładałem. Po 15 października średnioterminowy obrazu rynku zmienił się na neutralny wobec silnie wzrostowego przed wyborami. W kolejnych miesiącach kurs powinien raczej poruszać się w bok w paśmie 4,55-4,75, niż piąć na nowe szczyty. Ceny z okolic 4,85-4,90 we wrześniu agresywnie wykorzystywaliśmy do wyprzedaży szwajcarskiej waluty z nadwyżek oraz zabezpieczeń średnioterminowych (nielicznych) eksporterów w tej walucie. Z kolei zabezpieczenia kupna CHF mamy od czerwca wykonane do końca roku po kursach z przedziału 4,50-4,60. Takie transakcje można obecnie wykonać po zbliżonych cenach. Sytuacja jest stabilna. Możemy bez presji obserwować rynek.
GBPPLN: Po spadku wczoraj do najniższego poziomu od początku 2021 r. odrabiać straty próbuje brytyjski funt. Obecnie kurs znajduje się przy 5,0820 wobec 5,0640 wczoraj o tej porze i 5,08 w piątek rano. Złoty wyraźnie zyskał przez ostatnie kilka sesji, gdy RPP nie obniżyła stóp i oddaliła perspektywę kolejnych cięć. Średnioterminowe założenia dotyczące zachowania GBPPLN nie ulegają jednak zmianie. Bieżące ceny radzimy nadal wykorzystywać do zakupów i zabezpieczeń importerów, także średnio i długoterminowych. To niezmiennie obowiązująca strategia. Krótkoterminowo (listopad/grudzień) ruch do 5,22 (domknięcie luki), a do początku 2024 r. w kierunku 5,25-5,30 to wciąż podstawowe i oczekiwane scenariusze. Tam „zapolujemy” na okazje do sprzedaży funtów z nadwyżek.
EURUSD: Przed danymi o inflacji CPI z USA kurs wraca w okolice poziomu 1,07. O 8.15 we wtorek notowania znajdują się przy 1,0700 wobec 1,0690 wczoraj o tej porze. Rynek, jak zakładam, tylko nieznacznie i na krótko znalazł się w ubiegłym tygodniu powyżej poziomu 1,07, sugerowanego wcześniej jako szczyt korekcyjnego odbicia po spadkach z III kw. Nadal uważam, że potencjał dolara nie został jeszcze w pełni ujawniony, a widoczna od początku października wzrostowa korekta nie przekształci się w nic trwalszego. Wahania w paśmie 1,06-1,08 w krótkim terminie (1-3 tyg.) i wznowienie spadków w dłuższym to niezmiennie główne założenia na tej parze. Od strony technicznej EURUSD pozostaje w wieloletnim trendzie zniżkującym. Przed końcem roku lub w pierwszych tygodniach 2024 nadal możliwy jest ruch do 1,03. W tym tygodniu kluczowe będą dzisiejsze odczyty inflacji CPI, a w kolejnych dniach następne dane bieżące z USA (PPI, sprzedaż detaliczna, dane z rynku domów), a także wypowiedzi przedstawicieli Fed.